Wiara demonów - c.d.
dodane 2014-01-16 21:04
W poprzednim wpisie przedstawiłem za artykułem ,,Teodycea diabła" opublikowanym w numerze 52/2013 ,,Christianitas" pierwszy z aspektów wiary demonów. Czas na kolejny.
Poprzedni wpis poświęcony był wysłuchanej przez Jezusa modlitwy demonów. Rzecz byla jednak zupełnie banalna, a pragnienia upadłych nader prymitywne. Nie znaczy to jednak, że w dzisiejszych czasach nie zdarzają się powszechnie. Dziś poruszymy temat również przyziemny, ale bardziej podstępny. Koncentrować będziemy się bowiem nad problemem sprowadzenia działalności religijnej do samej tylko dobroczynności. Temat ten wydawał się zresztą przyciągać szczególną uwagę tuż po elekcji papieża Franciszka, gdyż wiązał się z upiorem heretyckiej teologii wyzwolenia.
Tymczasem szatan potrafi zasiać niedobre ziarno nawet tam, gdzie mówi się o miłości bliźniego. Czyż krzyk ubogich nie powinien dotrzeć do uszu ubogich ? Nie więc duchowieństwo zorganizuje się, żeby dostarczyć głodującym na całym świecie worki zboża i ryżu. I nieważne, czy histia będzie konsekrowana czy nie, byleby tylko była gruba. Niech się stanie prawdziwą kanpką, która napełni całego człowieka. Czyż w końcu Ostatnia Wieczerza nie była kolacją, na której podano prawdziwego baranka ? Żegnaj więc Przeistoczenie. Niech biskup zamieni wreszcie mitrę na czapkę kucharską. Zamiast krucyfiksu niech stanie ruszt do pieczenia baranka, a tabernakulum zastąpi pełna lodówka. Błogosławieni ubodzy, jesteście zaproszeni na ucztę szefa kuchni. Najpierw brzuch, potem myśl. (Fabrice Hadjadja ,,Wiara demonów")
To kolejny aspekt Wiary Demonów. Nie tak prymitywny jak w poprzednim odcinku. Wtedy adresatami były już jednostki całkowicie zdeprawowane, którym w głowie jedynie własna przyjemność, łatwie nie zobowiązujące wobec nikogo ani niczego życie. Wielu się na to nabiera, ale wciąż mniejszość. Ale demony mądre są. Mają i coś na jednostki o nieco większej wrażliwości, widzące coś więcej niż czubek własnego nosa.
Będzie oczywiście coś jeszcze, tym razem na najbardziej uduchowionych. Wcielonych aniołków, których też nie brakuje, Ale o tym następnym razem,