Wspomnienie św. Katarzyny
dodane 2013-04-29 23:59
Dziś Kościół wspomina św. Katarzynę ze Sieny. Mam szczęście w tym wielkim dniu przebywać w najpiękniejszym polskim mieście - Sandomierzu, mieście do którego szczęśliwie powrócili Dominikanie, z których rodziny wywodziła się ta intrygująca niewiasta.
Postać pełna paradoksów. Kobieta średniowiecza, zaledwie tercjarka, która doradzała papieżom, z którą liczyli się politycy i biskupi. Analfabetka i autorka wybitnych dzieł teologicznych oraz listów, które czytali wielcy i mali. Pełna żarliwości, a jednocześnie miłości i szacunku dla każdego. Przed dwoma laty miałem zaszczyt przeczytać jej listy, zebrane przez p. Ludmiłę Grygiel. Oprócz niezwykłej ich głębi uderzała miłość i szacunek do drugiego człowieka, kimkolwiek nie byłby adresat. Czy był to czcigodny dominikanin, czy też pobożny świecki człowiek czy wreszcie niemoralny biskup, zdegenerowany arystokrata, złodziej albo prostytutka. Katarzyna do każdego zwracała się z największym szacukiem, co nie znaczy jednak, że usprawiedliwiała grzech. To ona sforułowała tę świętą zasadę - nienawidzieć grzechu, a miłować człowieka, jakikolwiek by nie był. W żadnym jednak razie nie pobłażać grzechowi, który jest przede wszystkim obrazą Boga.
Zebrała wokół siebie gromadę ludzi duchownych i świeckich, którzy stali się jej uczniami. Ona sama głosiła kazania, pisała (dyktowała) listy, podyktowała również mistyczne dzieło, które stało się pewnego rodzaju kompendium katolickiej wiary, znane jako Dialog z Bogiem, czy Dialog o Opatrzności Bożej. Pamiętać trzeba, iż Kościól dopiero po Soborze Trydenckim dorobił się wykładu wiary w postaci Katechizmu. Można jednak powiedzieć, iż wcześniej rolę tę pełniły dwa dzieła. Suma Teologii św. Tomasza z AKwiny, którą możnaby porównać do Katechizmu Kościoła Katolickiego i właśnie Dialog św. Katarzyny, który przywodzi skojarzenie z Kompedium Katechizmu.
Katarzyna znana była z niezwykle surowej ascezy. Z czasem przestała nawet spożywać posiłki, ograniczając się do przyjmowania Najświętszego Sakramentu (będą przy tym propagatorką częstego przystępowania do Komuni i częstej spowiedzi). Jednakże od swoich uczniów nie wymagała naśladowania. Nauczała, iż asceza dla samej ascezy moze być duchowo szkodliwa, prowadzić do pychy. Podstawą zaś chrześcijańskiej duchowości powinna być miłość do Boga, a prawdziwie chrześcijańska asceza to umartwianie nie tyle ciała co woli. Jej zdaniem największym wrogiem człowieka jest miłość własna, która powinna być zwalczana miłością Boga i bliźniego.
W ten sposób surowa ascetka, nie oszczędzająca własnej osoby, dla bliźnich była jednocześnie wyrazicielką dominikańskiego rozsądku. Zresztą miała dużo życzliwości dla ludzi świeckich. Głosiła, podobnie jak św. Franciszek Salezy, św., Josemaria Escriwa czy bł. Jan Paweł II, że w każdym stanie można dojść do dskonałości. Nie tylko w klasztorze, ale również w małżeństwie lub na urzędzie. Każdy stan umożliwia służbę Bogu. Nie przeciwstawiała miłości Boga i bliźniego. Zauważała w Dialogu, że śmiertelny człowiek, skażony grzechem może mieć problem z umiłowaniem Boga bezpośrednio. Dlatego Bóg stawia przed człowiekiem bliźniego, którego każdy powinien miłować tą samą bezinteresowną miłością, która należna jego Bogu. Bliźni staje się więc niejako zastępcą Boga jako podmiot miłości.
Katarzyna jest postacią znaną i nieznaną jednocześnie. Gdy wpiszemy jej imię w jakąkolwiek wyszukiwarkę internetową, momentalnie znajdziemy tysiące linków. Jej dzieła lub żywoty nierzadko pojawiają się w katolickich księgarniach, A jednak mało kto o niej słyszał., Trudno nawet znaleźć kościół czy kaplicę pod jej wezwaniem.
Wreszcie, co szczególnie cenne w dzisiejszych czasach. Katarzyna nie była ślepa na zło pleniące się w Kościele. Doskonale zdawała sobie sprawę z bezbożności biskupów i kardynałów. Czasem drażniły ją słabości, których bez złej wiary dopuszczali się pobożni chrześcijanie (znana jest reprymenda jakiej udzieliła swemu spowiednikowi bł. Rajmundowi z Kapui, gdy ten ze strachu nie wypełnił misji zleconej przez papieża). Ale zawsze pozostawała wierna Kościołowi jako całości, albowiem wiedziała, że Kościół i urząd kapłański, biskupi czy papieski zawsze jest święty, bez względu na to, jak niegodna jest osoba, która ten urząd sprawuje.