Wszyscy jesteśmy grzeszni
dodane 2013-01-19 15:45
Na początku, gdy dopiero zaczynałem pisać bloga zastanawiałem się nad tym, jakie są szanse na zbawienie niewierzącego. Pisałem również, że wielokrotnie są oni lepsi od nas i że aż żal serce ściska, że tyle dobra marnuje się na duchowych manowcach. Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, iż nikt nie jest dobry. Każdy jest grzeszny.
Kiedy słyszę słowa ,,ja nie chodzę do kościoła, ale nic złego nie robię" chętnie odpowiadam, że nie ma nic gorszego, niż mówić dobrze samemu o sobie. Bo nie da się ukryć, że w tym właśnie często objawia się moralna wyższość wierzącego nad niewierzącego, iż ten pierwszy nigdy nie powie o sobie, że jest dobry. Chyba że w żartach. Każdy wierzący chrześcijanin ma zakorzenione w najgłębszych pokładach swojej świadomości, że jest grzesznikiem i że jako taki potrzebuje odkupienia oraz Bożej pomocy, aby wytrwać w dobrym. Każdy wierzący czuje niezliczoną ilość brudów kalających jego duszę, a ponadto jeszcze słabość w obronie przed pokusami. Najwięksi święci przystępowali do sakramentu pokuty. Zresztą świętego od pobożnego odróżnia się po tym, że święty spowiada się co 2 tygodnie, gdy zwykły pobożny tyklko raz w miesiącu. Spowiadali się wszyscy. Ojcu Pio, największemu świętemu XX wieku zdarzało się tkwić w konfesjonale nawet godzinę. W swoich listach do przełożonych przedstawiał się jako najgorszy z ludzi. Święta Katarzyna ze Sieny każdy ze swoich listów zaczynała od słów ,,Ja Katarzyna, niegodna sługa i niewolnica sług chrystusowych piszę do ciebie w drogocennej krwi naszego Pana". Czasem zdarzało jej się obrazić na spowiednika, że ten bagatelizuje jej grzechy. Zawsze, rozpoczynała od przedstawienia swojej niegodności. Teksty Mszy św., W ,,Drodze do nieba" poprzedzone zostały przejmującą modlitwą św. Ambrożego, biskupa, cieszącego się tytułem Ojca Kościoła - ,,o dobry Jezu, oto ja grzesznik, nie polegający na swoich zasługach(...) z drżeniem i bojaźnią przystępuję do Twojej uczty". Modlitwa ta jest jednym z napięknieszych obrazów tajemnicy odkupienia, gdy spotyka się brud natury ludzkiej, choćby i chodziło o najświętszego z ludzi i wielkość Miłosierdzia Bożego. Boga, który zbawia. O grzeszności i przebłaganiu jest zresztą cała katolicka liturgia. Ważnym jej elementem jest wyznanie grzechów w spowiedzi powszechnej. Podczas liturgii eucharystycznej wypowiadamy słowa ..Panie nie jestem godzien, abyś przysedł do mnie, ale powiedz tylko słow, a będzie uzdrowiona dusza moja". W modlitwie Ojcze nasz..." obecne są słowa ,,i odpuść nam nasze winy jako my odpuszczamu je naszym winowajcom". Znowu widzimy zdrzenie się zepsucie ludzkiej natury z tajmnicą Miłosierdzia i Boga-Odkupiciela.
Wszystko to jest dlatego, że Kościół jest świadom wszechobecności zła i grzechu w ludzkiej naturze. W naturze każdego, nawet najbardziej świątobliwego człowieka. Największy z Apostołów - Paweł z Tarsu pisał o sobie, że jest najmniejszym, nazywał się poronionym płodem. W Ewangelii zwraca uwagę słynna przypowieść o faryzeuszu i celniku. Pamiętamy, że faryzeusz przyszedł do synagogi aby przechwalać się swoimi zasługami, jak i dziś czyni to wielu. I był też celnik, który spowiadał się z grzechów. I co ciekawe, właśnie ten drugi dla swego uniżenia okazał się pozytywnym bohaterem opowieści (por. Łk 18,9-14). Znane są wszystkim słowa Jezusa wypowiedziane do chcących ukamieniować nierządnicę (niecałkiem słusznie utożsamianą z Marią Magdaleną) - ,,kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień". Ale co najbardziej szokujące, sam Jezus, gdy podszedł do Niego pewien człowiek i pozdrowił go słowami ,,rabbi, ty jesteś taki dobry", to Pan nasz powiedział mu, nie nazywaj mnie dobrym, bo nikt nie jest dobry, tylko mój Ojciec, który jest w niebie" (por. Mk 10,17-18). Chociaż słowa te w ustach Boga-Człowieka były zapewne przesadzone, to jednak miały zobrazować nam nędzę naszej ludzkiej natury. Wywołać w nas ten błogosławiony niepokój, że skoro nawet Jezus widzi w sobie braki to co dopiero my ? Dlatego św. Jan pisze w liście - ,,jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to sami siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy (I J 1,8). Lecz, aby ukazać Boże miłosierdzie, które jest Jego podstawowym atrybutem dodaje zaraz, że jeśli wyznajemy nasze grzechy, to Bóg jako wierny i sprawiedliwy nie tylko odpuści nam je, ale również oczyści nas z wszelkiej nieprawości" - (por. I J 1,9). Warto zwrócić uwagę na ostatnie zdanie, że Bóg nie tylko odpuści nam grzechy, ale jeszcze nas oczyści z nieprawości. To na tej podstawie Kościół uczy, że sakrament pojednania nie tylko przywraca nam łaskę uświęcającą, ale ponadto jeszcze daje łaskę uczynkową. O ile zaś łaska uświęcająca jest konieczna do zbawienia, to łaska uczynkowa jest pomocą Bożą do godnego życia.
Czy wobec powyższego, ktokolwiek z nas, obojętnie czy głęboko wierzący, czy tylko ,,niedzielny" czy też jawny ateista może powiedzieć o sobie ...ja w prawdzie coś tam, ale nic złego nie robię " Czyż takie przechwałki to nie kalka słynnego faryzeusza ze wzmiankowanej wyżej ewangelicznej przypowieści ? Zresztą, owe przechwałki faryzeusza mogły być nawet i prawdziwe. Cóż jednak faryzeuszowi dało jego dobro, skoro zgubiła go pycha ? Bo w ostetczności to właśnie pycha jest najskuteczniejszą bronią szatana. Czem myślę nawet, że może to i lepiej, że Pan dopuszcza na nas różne pokusy, bo nawet jeśli im czasem ulegamy, to chociaż mamy pewne zabepieczenie przed popadnieciem w pychę. Króra niestety, tak często dopada naszych niewierzących braci.