Dziś nie tylko Narodowe Święto Niepodległości, ale również wspomnienie liturgiczne św. Marcina - darzonego szczególnym kultem w kolebce naszej państwowości - Wielkopolsce. To niezwykłe miejsce, potrafiące łączyć tradycję i nowoczesność.

W Wielkopolsce, niedaleko Leszna, na granicy z województwami Dolnosląskim, i Lubuskim znajduje się niewielkie i urocze miasteczko powiatowe Wolsztyn. Miateczko ma wiele atrakcji. Oprócz restauracji, w któych można zjeść obiad za 10 zł. jest jezioro, dwa muzea ( Marcina Rożka oraz Roberta Kocha), skansen, pałac, wykorzystywany dziś jako hotel, liczne letniska w okolicy i oczywiście zabytkowy kościół. Ale jest tam coś więciej, coś czego nie zobaczymy już w Europie, a być może i na świecie. Coś co mogłby być naszą wizytówką na światową skalę. W Wolsztynie znajduje się ostatnia czynna parowozownie. A z Wolsztyna do Poznania (czasem do Leszna) przynajmniej 1-2 razy dziennie wyruszają pasażerskie pociągi prowadzone .... lokomotywą parową. I nie są to jakieś tam pociągi retro jakich wiele. Są to normalne, planowe pociągi pasażerskie. Nawet nieco obskurne, typowe dla PKP SA wagony świadczą, że to normalny pociąg, a nie zabytek. Również parowozownia to nie jakiś tam skansem, jakiś w świecie setki....ale normalny zakład pracy. Podobno pewien młody Japończyk pytany o Polskę miał tylko jedno skojarzenie....Poland - yes - Wolsztyn...tam jeżdżą parowozy.

Odwiedziłem to urokliwe miejsce w 2011 r. Wtedy parowozownia przeżywała kryzys, jej byt był nawet zagrożony. Rzeczywiście, czynności szlakowania parowozu przyglądał sie spora grupa turystów, również cudzoziemców. Oprócz Polaków i wszędobylskich Niemców byl  tam jeden Anglik i jakiś skośnooki z kamerą i dwoma aparatami fotograficznymi.