Nie chce, nie chce, nie mogę, nie potrafię, nie powinnam.. powtarzałam to sobie przez cały czas, będąc z Mirkiem.. oszukiwałam Jego, siebie, a przede wszystkim czułam, że oszukuję samego Boga.
Dlaczego wgl zaczęłam pisać bloga? bo nie mam z kim pogadać? bo przyjaciele są, ale nie zrozumieją tego co dzieje się w mojej duszy? Bo być może ktoś przeżywa coś podobnego i tak samo jak ja zastanawia się czy te uczucia są normalne? że tak po prostu muszę się wygadać? że może komuś pomogę, że może ktoś nauczy się czegoś patrząc na moje błędy? że może nauczy się bronić przed nimi?
Wszyscy którzy pokusiliście się o komentowanie moich poprzednich wpisów, macie rację ;) dziękuję ;)
Czuje się jak 'Boży szaleniec' (wyczytałam niedawno to określenie, i myślę że się świetnie nadaje).. moja myśli skupiają się na Bogu, chciałabym już wyjść mu na przeciw, widzę jak stoi z otwartymi ramionami, czekając na mnie..
Mam 17 lat, za 24 dni, czyli pierwszego grudnia osiągnę pełnoletność.. uczę się w ogólniaku, zbliża się matura.. zawsze marzyłam o medycynie, ale tak naprawdę myślą o studiach próbowałam zagłuszyć wewnętrzny głos Boga, który mówił mi 'idź za Mną'.. teraz to wiem.