Po rekolekcjach...

dodane 21:45

15 dni rekolekcji oazowych w Rzymie zakończyło się. Ale tylko w samym Rzymie. W sercu i w umyśle pozostanie ślad, zalążek czegoś nowego, co może rozpocząć się już teraz albo kilka lat później. Od trzech lat rozpoczęła się u mnie jakby "neutralność" w wierze. Widać tak ma być. Człowiek uczy się wiary i zaufania całe życie, a i tak do końca nie potrafi wszystkiego ogarnąć. Bo jak tu ogarnąć Boga? Bóg jest Nieskończonością. Próbowaliście kiedyś zapisać tę liczbę za pomocą jedynki i zer? Nie da się. Taki jest właśnie Bóg. Jak w piosence: "Nasz Pan jest potężny w mocy swej...". Epicki jak na Boga przystało. I miłujący każdego!

Moje świadectwo (uzupełnione i poszerzone, prócz tego co powiedziałam):

Rekolekcje oazowe III stopnia w Rzymie pokazały mi, że pomimo różnic kulturowych ludzie potrafią być na siebie otwarci. Dzięki temu zniszczone zostały we mnie pewne stereotypy co do ludzi. Nie do końca wiedziałam, co miało mnie spotkać jeszcze na tych rekolekcjach. Myślałam, że jest w porządku. Że jak już ufam wspólnocie w parafii, to bez problemu zaufam grupce, którą poznałam właśnie w Rzymie. A tu niespodzianka. Z dnia na dzień odkrywałam w sobie coraz mniejsze poczucie przynależności do tej społeczności i tylko powiększałam swój strach o to, że jestem "człowiekiem małej wiary". Odkryłam, że wspólnota może mnie wspierać i robi to. Choć już chciałam zrezygnować ze wszelkich starań i wycofać się.

Nadszedł Dzień Zesłania Ducha Świętego. Nie chciałam być ze wspólnotą, bo uważałam jak wyżej: "jak mam się modlić? Przecież nie potrafię. Nie jestem taka doskonała". Stale się porównuję w poziomie wiary. Cóż za głupota. W ten dzień, dzień Zesłania Ducha Pocieszyciela, odkryłam że ktoś faktycznie może się za mnie pomodlić i czyni to.

Ha. Przed rekolekcjami miałam kilka razy szansę zobaczyć jak pewne rzeczy wyglądają z drugiej strony. Choćby na Lednicy. Zdawało mi się, że harcerze mają dobrze, bo siedzą w cieniu, w namiotach. Dopóki... dopóki nie trafiłam do głównego punktu medycznego, w którym zobaczyłam pracę wolontariuszy i ekipy medycznej. To miało mi uświadomić, że kiedy mnie brakuje, to ktoś zauważy że mnie nie ma. Bo choć milcząca, to ważna. Jak element w układance. Mogę i jestem dla kogoś przydatna. A skoro tak, to czym się martwię?

Czasem jeszcze się wycofuję, bo gdy potrzebowałam pomocy najbardziej, to nie było człowieka. Miałam tylko Boga i własne myśli. Na szczęście poszłam za Szczęściem czyli Bogiem smiley . I dalej chcę iść pomimo upadków.

Nie umiem jeszcze w pełni przyjąć siebie i dziękować za siebie, bo mam problem z samo wybaczeniem. Ale trwanie w Bogu i we wspólnocie daje mi nadzieję i kieruje mnie ku światłości.

"Z Tobą ciemność nie będzie ciemna wokół mnie. A noc tak jak dzień zajaśnieje."

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 05.11.2024

Ostatnio dodane

Linki