odwyk
dodane 2011-08-05 15:15
U mnie jest tak, że entuzjazm powoli mija, przychodzi codzienność, rzeczy nie są takie jakie chciałabym by były zwłaszcza teraz, kiedy wychodzę ze swoich uzależnień. Jestem już drugi dzień na głodzie nikotynowym i żyję. Nawet w pracy sobie radzę, o dziwo. I to bez niczego; bez plastrów, cukierków, gum, niczego. Pan Bóg jest bardziej konkretny niż o Nim do tej pory myślałam. Bo się nie spodziewałam, że jeszcze kiedyś będę żyła bez pomocy małych pałeczek w ustach z dymem, który mi nie podoba się i smakiem, który mi nie odpowiada. Wiele razy na dzień jestem nie do wytrzymania, to płakać, a to krzyczeć mi się chcę. I w takim stanie będę przez 3 tygodnie. Ale dzisiaj jest lepiej niż wczoraj. No i On jest. W moim odwyku. Bez niczego, bo wszysto próbowałam poza modlitwą i książką od karmelitanek. Jest konkretny, bo pokazuje mi konkretną pomoc jaką potrzebję teraz i nie jest to nic innego jak rzucenie nałogu by być wolnym. Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. I tego się trzymam. Nic innego nie przychodzi mi do głowy. Zresztą głowa nie jest w najgorszej formie. Ale nie jest też w najlepszej.