szkoła

dodane 15:59

Zapisałam się do szkoły kreatywnego pisania. 8-mego zaczynam pierwszą lekcję, jak będą miejsca. Poza tym, naprawianie błędów. Postanowiłam spłacić dług, który nieświadomie zaciągnęłam. Mam nadzieję, że do końca sezonu go spłacę. Teraz większość osób ma długi, więc to nie jest koniec świata. Ale na początku, dla mnie był. Myślałam, że popełnię samobóstwo - żadnego wyjścia z sytuacji, brak pracy, brak pieniędzy i tylko modlitwa do Boga "pomóż, bo nie widzę wyjścia z sytuacji". Nastał kolejny dzień, minął miesiąc i tak się sprawa ułożyła. Wszystko załatwię w poniedziałek. Mam taką nadzieję.

Dzisiaj wszystkie moje zmartwienia rozwiązały się. Skupiam się tylko na tym, co jest "tu i teraz" i  to procentuje. Emocje odkładam na bok. Wiem, że to wszystko dzięki Bogu, ale wiem też, że nie żyję tak jak On by chciał. Modlę się tylko do Niego "wybacz, przebacz to wszystko, co robię. Wybacz to, że nie mam możliwości chodzenia do kościoła, że znowu tym razem się poddałam". A z drugiej strony ten Bóg wie, rozumie, nie mogłam inaczej postąpić, i tak bardzo mi Jego brakuje. Brakuje mi po prostu Jego obecności, chociaż wiem, że jest, że widzi, że rozumie i że kocha. Wciąż tak samo.

Czasem myślę, że wiara i pobożne życie jest tylko dla bogaczy, dla tych, co nie mają skrupułów, dla których wszystko jest czarno- białe. W takiej wierze ja się poddaję. Dlaczego zawsze podają mi rękę ludzie niewierzący? Dlaczego wierzący są zapatrzeni w Boga i nie widzą człowieka obok? Dlaczego ja to tak widzę? Może jestem taka jak oni, zainteresowana tylko swoim nosem, modląca się by coś też dla mnie spadło z nieba. Gubię się. I odchodzę.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane