szkic rozdziału II
dodane 2011-05-31 14:47
Rozdział 2
Magazyn w Anglli
Leszek pracował w magazynie. Cały czas był w kontakcie ze swoim ojcem. Bardzo się zbliżyli do siebie od czasu, gdy Leszek wyszedł z odwyku. Wojtek był bardzo konkretny, dużo palił, był nauczycielem i do znudzenia powtarzał synowi, że to jest tyko przejściowe.
- Musisz znowu grać na gitarze. Jesteś przecież muzykiem. I chyba tylko tym jesteś, przede wszystkim.
- Tak- odpowiadał Leszek – ale ja nie mam zespołu. Rozpadł się. Co ja zrobię sam? Powinienem przejść na jakąś artystyczną emeryturę dla muzyków. Czegoś takiego nie ma. Odeszliśmy do lamusa. Nic już nie tworzymy. Co ja mam teraz zrobić? Zresztą jaką muzykę mam grać? Nie mam pomysłów. Nie mam natchnienia. Nie mam niczego. Jestem skończony.
Leszek poznał Anię w magazynie. Przyszła do pracy na nocki. Była to spokojna dziewczyna przy kości, bardzo zwyczajna, bez makijażu – taka szara myszka, która nie wiadomo skąd się przypałętała. Ale w ciągu kilku godzin w pierwszym dniu pracy, zasiadła za biurkiem i zaczęła tłumaczyć Polakom polecenia kierownika.
Leszek obserwował ją przez kilka zmian. Razem z Robertem, swoim kuzynem i zaczęli dyskutować.
- Tak. Ona by się nadawała. Moglibyśmy otworzyć tutaj własną firmę. Weźmy ją do współpracy.
Do Leszka zgłaszali się wszyscy z jakimiś swoimi ukrytymi talentami. W magazynie pracowało wielu studentów z Polski z tymi samymi dylematami, co Ania – co dalej robić w życiu. Było tam kilkoro muzyków, którzy prywatnie wspólnie muzykowali. Leszek został do nich zaproszony i kiedy ich posłuchał, postanowił założyć z nimi zespół.
- Mogę Was wypromować – powtarzał.
To samo mówił do Ani.
- Ty też musisz mieć jakiś talent.
- Nie, ja nie mam talentu – odpowiadała Ania – jestem kimś zwyczajnym. Chcę skończyć studia, dostać dobrą pracę i nie mam żadnego talentu.
- To ciekawe – śmiał się Leszek – może go jeszcze nie odkryłaś.
- A jeśli mam talent i o tym nie wiem, to on się sam wypromuje. Nie potrzebuję nikogo.
Razem z Robertem odwiedzali Anię. Pomagali jej, ale nie chcieli by poznała ich kuzynów. Było im wstyd odwiedzać tę dziewczynę, a z drugiej strony pomału nawiązywała się interesująca znajomość. Ania nic od nich nie chciała. To była pierwsza niespotykana dla nich sprawa. Po drugie, Ania miała problemy zdrowotne. Twierdziła, że ma depresję. I chciała zadowolić się spokojnym życiem, z dala od stresu i innych problemów.
W czasie rozmowy telefonicznej ze swoim ojcem, Wojtek zasugerował:
- Obserwuj tę dziewczynę. Przekonasz się, czy jest naprawdę chora na depresję. A jeśli to prawda, to nic już z niej nie będzie. Jej nie potrzeba menadżera artystycznego, jej potrzeba normalnego i spokojnego życia. Tak jak twojej matce. Zresztą sam o tym dobrze wiesz.
- Masz rację.
Od tej pory zerwał się kontakt z muzykiem. Leszek zajął się Bartkiem. Stali się nieodłączni. To on miał prawdziwy talent. Wychowany w górach, w biedzie, przyjechał do pracy za granicą by pomóc rodzicom. Były wojskowy. Pięknie malował. Nawet miał kilka wystaw w Polsce. Bardzo lubiany przez wszystkich. Leszek z nudów postanowił go uczyć grać na gitarze.
Ania po dwóch tygodniach zmieniła pracę na recepcję w kasynie. Ale ani Bartek, ani Leszek nie przestali interesować się dziewczyną. Postanowili ją obserwować. Kontakt w tym momencie się urywa.
Leszek z Bartkiem wracają do Poznania. Leszek zatrudnia Bartka w swojej firmie i zaczynają wspólnie osiągać sukcesy. Leszek w końcu znajduje zespół, z którym powoli stawia po raz kolejny swoje kroki na scenie. Magda maluje obrazy i nadal sprząta w szpitalu.
Ania dla Leszka stała się natchnieniem. A to wszystko za sprawą pomysłu Wojtka. Leszek postanowił naprawić jej życie. Zastanawiało go, jak to się stało, że otrzymała dziekankę czynną. Jaki to był powód zdrowotny, że udało jej się otrzymać taką możliwość. Cokolwiek by to nie było, choroba czyniła z niej artystkę. Zamknięta w sobie w świecie wewnętrznym.
Leszkowi nie dawało to spokoju. Postanowił się dowiedzieć na jakiej podstawie otrzymała taką ulgę. Bartek zaczął chodzić do niej na wydział i wypytywał się wszystkich o nią; wykładowców i ludzi w roku. Nikt nie mógł powiedzieć zbyt wiele na jej temat poza faktem, że była z boku, irracjonalna, impulsywna, zamknięta w sobie ze smutnymi oczami. Wcześniej taka nie była. Nikt jej dobrze nie znał, nikt nie wiedział, kim ona jest. Pojawiała się i znikała. Aż w końcu Wojtek zaczął dywagować:
- A może to schizofrenia?
- Nie mów takich rzeczy. Widzisz ją tylko z boku i widzisz tylko, co ludzie o niej mówią.
- Zobaczymy, co będzie dalej.
- No właśnie nic nie będzie.
Wojtkowi szkoda było dziewczyny. Tak bardzo przypominała matkę Leszka. Była wręcz żywym odbiciem żony Wojtka. Jakby ktoś zatrzymał czas i pojawiła się ona. Później się okazało, że była to córeczka najlepszego kumpla Wojtka z czasów komunistycznych, kiedy razem z ojcem Ani spotykali się w „Solidarności”. On trzyma tę dziewczynę na rękach jak była niemowlakiem, był na jej chrzcinach, zabierała mu wódkę jak była mała i sama próbowała ją pić.
W rodzinie Ani dochodzą pogłoski, że syneczek Wojtusia interesuje się nią.
- Syneczek Wojtusia lubi wyzwania – mówią przy niej. Jednak nikt nie mówi jej prawdy o tym, co to tak naprawdę znaczy. Dziewczyna jest nieświadoma swojego wpływu na życie dorosłego mężczyzny.
Leszek chciałby zatrzymać czas by nikt, ani nic nie potrafili jej skrzywdzić.