książka "Płonąca żyrafa" - co sądzicie?
dodane 2011-05-29 13:39
Dzisiaj trochę inaczej. Postanowiłam napisać książkę o swojej psychozie. Napisałam szkic do tego. W sumie nie mam nic innego do roboty jak napisanie tej książki. Ale chciałabym byście podzielili się ze mną opinią, czy ma sens się angażować w taką historię? Czy to może mieć sens? Bardzo potrzebuję Waszego wsparcia. Wiem, że nie piszę wspaniale, wątek jest trochę pokręcony, ale "Sto lat samotności" też nie jest łatwą książką. Przesyłam swój skrypt do Waszej dyskusji. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie uwagi. Trzeba próbować, do znudzenia próbować a ta historia siedzi w mojej głowie i nie chce z niej zrezygnować. To coś, co przeżyłam na psychozie, o co nikt mnie nigdy nie pytał, no i moje marzenia o pisaniu, którego chyba nigdy nie zrealizuję jako osoba chora. Ale z drugiej strony, po coś w końcu się żyje. Szkic jest zatytuowany "Płonąca żyrafa" na podstawie wiersza Stanisława Grochowiaka - trochę niezrozumiały on jest, ale bardzo mi się podoba. Miłej lektury szkicu. Dzięki jeśli to przeczytacie do końca. Wiem, że czeka mnie masa pracy nad książką. Daję sobie na to rok czasu, a może całe życie.
Tak
To jest coś
Biedna konstrukcja człowieczego lęku
Żyrafa kopcąca się pomaleńku
Tak
To jest coś
Coś z tamtej ściany z aspiryny i potu
Ta mordka podobna do roztrzaskanego kulomiotu
Tak
To jest coś
Czemu próchniejecie od brody do skroni
Jaki wam ząbek w pustej czaszce dzwoni
Tak
To jest coś
Coś co nas czeka
Użyteczne i groźne
Jak noga
Jak serce
Jak brzuch i pogrzebacz
Ciemna mogiła człowieczego nieba
Tak
To jest coś
O wiersz ja ten piszę
Sobie a osłom
Dwom zreumatyzowanym
Jednemu z bólem zęba
Oni go pojmą
Tak
To jest coś
Bo życie
Znaczy:
Kupować mięso Ćwiartować mięso
Zabijać mięso Uwielbiać mięso
Zapładniać mięso Przeklinać mięso
Nauczać mięso i grzebać mięso
I robić z mięsa I myśleć z mięsem
I w imię mięsa Na przekór mięsu
Dla jutra mięsa Dla zguby mięsa
Szczególnie szczególnie w obronie mięsa
A ONO SIĘ PALI
Nie trwa
Nie stygnie
Nie przetrwa i w soli
Opada
I gnije
Odpada
I boli
Tak
To jest coś
Leszek. Prezes firmy marketingowej w Poznaniu. Muzyk. Tancerz. Prezes fundacji wspierania młodych talentów. Czterdziestoletni mężczyzna z wysmukłą sylwetką i jasnymi blond włosami. Nie wyglądał, ani nie zachowywał się na swój wiek. Krzepki i żywiołowy. Energiczny i spontaniczny. Sangwinik. Właśnie się dowiedział, że jego żona chce dostać rozwód.
- To już jest koniec. Mam tego dosyć- powiedziała do niego Magda. – Mamy wspólnego nastoletniego syna i to była wpadka kiedy miałam 20 lat. Ty jesteś jak dziecko. Nie mam do Ciebie siły.
Artysta, biznesmen upadającej firmy, ciągle z głową w chmurach rozpłakał się. Nie chodzi o to, że jej nie kochał. Bardzo ją kochał. Tyle tylko, że Magda nie chciała mieć więcej dzieci. Ciągle zajęta była kreowaniem własnego wizerunku, wystawami, pokazami, spotkaniami z ciekawymi ludźmi aż pewnego dnia okazało się, że nie mają nic wspólnego. Każdy z nich żył we własnym świecie, a dwóch artystów w jednym związku to o jednego za dużo.
No i to jego pragnienie posiadania dzieci. Zupełnie nie rozumiał Magdy, dlaczego tak ważna dla niej jest jej figura. Dlaczego kariera jest czymś najważniejszym? Dlaczego wernisaże są tak potrzebne jej do życia? Kojarzył to sobie ze swoimi występami, ale nie do końca. To coś jakby to samo. Nie potrafił zrozumieć jej potrzebę rywalizacji w związku. I te wyjazdy? Do Izraela z matką, był też kochanek od diamentów, i cała masa wpadek przez które coraz dalej byli od siebie. Rozpłakał się, ale nad całym swoim dotychczasowym życiem. Już od dawna żyli obok siebie, dlaczego właśnie teraz postanowiła się rozwieść. Do tej pory nie przeszkadzało jej dotychczasowe ich wspólne życie. Coś musiało się za tym kryć. Pytanie tylko co.
Kuba musiał być wyjątkowym dzieckiem. Przy takim powiązaniu charakterów rodziców, z jednej strony chodził do szkoły muzycznej, a z drugiej malował. Malował wszystko. Kiedy miał chwilę wolną malował twarze ludzi spotykanych w kawiarniach, restauracjach, w szkole. Wiedział i to od dawna, że małżeństwo rodziców to farsa. Jego matka powtarzała mu od dzieciństwa, że jest wyjątkowy, jest przywódcą i ma do spełnienia bardzo ważną rolę w życiu. Jaką? Dopiero się dowie. Jak przyjdzie czas. A czas mijał, a on powoli stawał się zagubionym nastolatkiem.
Magda zdradzała Leszka. Tak, to wszystko prawda. Ale Leszek też nie był bez winy. On też zdradzał Magdę. To był związek bez przyszłości. Ale obaj trwali w nim. Ciekawiło go, co takiego stało się w życiu Magdy, że postanowiła położyć temu kres. W sumie, na sam koniec nastąpiło zobojętnienie. Żyli obok siebie i tak mu było z tym dobrze. Miał wiele romansów, ale tylko z jedną kobietą miał dziecko. Chyba, że tylko tak mu się wydawało. I chciał by tak zostało.
Rozwód był bardzo dramatyczny. Postanowił zostawić wszystko Magdzie. Wszystko poza swoją firmą i synem. Udało mu się namówić sędziów do odebrania opieki rodzicielskiej Magdzie. To była zacięta i bezlitosna walka. Ale na sam koniec sędzia zadecydował, że dziecko powinno być pod opieką dziadków. Dlatego, że oboje rodziców było niezrównoważonych emocjonalnie. Na sam koniec obydwoje zostali sami. Z długami i alimentami do zapłacenia.
W przypływie rozpaczy, oddał swoją firmę wspólnikom do zarządzania, zespół mu się rozsypał i kiedy zaczął wpadać w depresję wspólnicy zaproponowali mu:
- Może byś wyjechał do pracy do Anglii. Tam, gdzie wysyłamy pracowników przez agencję pracy tymczasowej?
- Co mam do stracenia – pomyślał. I się zgodził.- Zresztą była tam cała jego rodzina.
Magda z kolei upłakiwała stratę syna. Myślała, że jak się rozwiedzie, syn będzie z nią, a nie z dziadkami. Kuba jako tako się trzymał. Może dlatego, że rozumiał się z dziadkami. Szkoda mu było rodziców walczących o prawa rodzicielskie. Uważał, że sąd postąpił właściwie.
Na początku Magda piła. Zawsze miała skłonności do picia alkoholu. Jej ostatni występ na haju, to było rozebranie się do naga, przełożenie sobie prześcieradła jak sukienki na bok, chodzenie w ten sposób po mieście w nocy na bosaka i krzyczenie na cały głos:
- Jestem Małgorzata!!! Małgorzata!!! – chodziło tu o analogię do „Mistrza i Małgorzaty” Michaiła Bułchakowa. Chciała być Małgorzatą. Może dlatego przygarnęła do siebie wariata. Nie wiadomo, co mu dolegało, ale każdą dziewczynę nazywał Ania.
- Ania? Czy ty jesteś Ania? Tak, to Ania. Jak bardzo chciałem cię zobaczyć.
Zamieszkali razem w Warszawie. Opiekowała się nim. Chciała by traktować ich jak brat z siostrą, ale nikt nie wiedział, co o nich myśleć. Samotna kobieta i wariat.
Kuba lubił Piotra. Tak jak się lubi człowieka chorego. Traktował go ze współczuciem i pobłażaniem. A on był bezradny jak dziecko.
Leszek postanowił odreagować wszystko w Anglii. Pracował ciężko na nocną zmianę. A w piątek i sobotę tańczy całą noc.
Ania to młoda dziewczyna, która właśnie rzuciła studia i przyjechała do Anglii. Przerwała studia, dostała dziekankę czynną z powodów zdrowotnych. Nie wiadomo do końca z jakich to powodów zdrowotnych, ale jednak… musiała zaliczyć egzaminy. Trafiła rzez przypadek do tej samej pracy, w której pracował Leszek.
Nie wiadomo czemu Leszek polubił tę dziewczynę. Może po prostu dlatego, że była inna. Nie pasowała do tego miejsca. Na przerwach czytała książki i starała się być niewidoczna. Trochę za spokojna. Ciężko było określić, co jest z nią nie tak.
W czasie rozmowy telefonicznej z ojcem, Leszek mówi:
- Tato, jest tu taka dziewczyna, z którą nie wiadomo, co zrobić? Pracuje, czyta, z nikim się nie zadaje. Nazywa się Ania Kot.
- To ciekawe. Obserwuj ją. Zobaczymy co będzie dalej?
Leszek postanowił posłuchać się rady ojca i obserwować dziewczynę. Trochę tak z ciekawości Trochę też z potrzeby, której nie potrafił wytłumaczyć. Szkoda mu było dziewczyny, która jest sama, bez rodziny. Po części intrygowała go ta młoda dziewczyna, która nic jeszcze nie wiedziała o życiu. I tak zaczęła się przyjaźń. Spotkali się tylko kilka razy, ale te spotkania wpłynęły na ich życie. Dwie bratnie dusze, a może rozczarowany życiem były narkoman i młoda dziewczyna, nieświadoma wpływu na życie artysty.
Leszek postanowił zaopiekować się dziewczyną. Co ona sama z siebie może zrobić? Znalazł jej pracę w kasynie na recepcji by mogła w spokoju czytać książki. Spokojny, że dziewczyna jest bezpieczna, postanowił wrócić do Polski i zacząć życie na nowo. Wrócił jako wspólnik do swojej firmy marketingowej i zaciągnął się do nowej kapeli muzycznej i odwiedzał syna. Opowiadał mu o wszystkim, co się u niego wydarzyło. Zaczął interesować się życiem dziewczyny, jej rodziną, przyjaciółmi. Bartek, którego poznał w magazynie Leszek pomagał mu w tych poszukiwaniach. Okazało się, że to była daleka kuzynka z drugiej strony rodziny. Kuzynka, z której wszyscy w rodzinie się śmiali, że jest taka dziwna.
Bartek. Nie chodził na studia. Do momentu poznania Leszka był biedny jak mysz kościelna. Lubił malować. Do pracy w Anglii ściągnął go szef, który uważał jego za najlepszego pracownika. A on? Zgodził się widząc tylko brak perspektyw dla siebie w Ustroniu. Kochał to miejsce, ale jednocześnie nigdy z niego nie wyjechał.
Bartek też wrócił do Poznania i wykonywał wszystkie polecenia Leszka. Pracował w jego firmie. Leszek nauczył go grać na gitarze i Bartek założył swój pierwszy zespół rockowy. Chodził na studia za dziewczynę, która wyjechała i kiedy zaczął poznawać jej znajomych zaczął się zmieniać. Nawracać. Otwierać na ludzi. Na początku był szorstki i gruboskórny, tak jak wszyscy w magazynie, a potem zaczął się otwierać na ludzi, na przyjaźnie, na sztukę. Czuł potrzebę tworzenia. To sprawiało mu radość.
Leszek był jak radar na wiadomości o Ani. Zaintrygowała go jej historia, samotnej dziewczyny błąkającej się po świecie, trafiającej do miejsca, gdzie jest cała masa jej kuzynów i ona ich nie zna. A oni nie potrafią jej powiedzieć, że są jej rodziną. Bo ona z nikim nie rozmawia. Do nikogo się nie uśmiecha. I jakoś tak, nie było okazji.
Leszek zaczyna komponować muzykę dla Ani. Załatwia jej różne prace by odciągnąć ją od miasteczka, gdzie mieszkają jej kuzyni. Miał w głowie plan, że z chwilą, gdy skończy studia, przedstawi ją wszystkim swoim znajomym, rodzinie i przyjaciołom. Pomoże jej spełniać marzenia. Kubek, najlepszy przyjaciel Leszka nauczy ją grać na skrzypcach. Głęboko wierzył, że jest bardzo zdolna i inteligentna. Dzięki niej zapomniał o Magdzie. Nawet Kuba i Wojtek zainteresowali się tą dziewczyną.
A jej najbliższa rodzina się wyśmiewała z syneczka Wojtusia, że zakochał się w zwyczajnej dziewczynie. A on nie chciał jej niczego uczyć. Chciał by była taka jaka była, w chwili kiedy ją poznał. A ona zaczęła się zamykać w sobie. Zaczęła żyć w świecie fantazji. Zaczęła coraz dziwniej się zachowywać aż w końcu Wojtek nie mógł uwierzyć, co się z nią stało. Zupełnie inna dziewczyna.
W końcu kiedy skończyła studia, poszła do pracy do Wojtka i wtedy Wojtek przekonał się z kim ma do czynienia.
- To nie jest depresja na co cierpisz – powiedział. – To schizofrenia.
Leszek wpadł w rozpacz. Miał ogromne poczucie winy. Zaangażował się w pracę. Postawił firmę na nogi. A jego ojciec widząc zmiany u swego syna, powrót do żony, nawracanie się wspólne do Boga, jego artystyczny rozkwit powtarzał tylko:
- Musiałeś poznać tą dziewczynę. Rzeczywiście Bóg Ci ją zesłał. Ale nie tak jak myślałeś. Nie po to, co ty sądziłeś. Ona pojawiła się po to byś ty się zmienił.
Kubek postanowił wysłać w ją w ostatnią podróż po Szkocji. Załatwił jej pracę wśród swoich przyjaciół Słowaków by się nią opiekowali. Nic już nie można było z nią zrobić. Wszystkie plany jakie Leszek miał w stosunku do niej, runęły jak domek z kart. Choroba była na tyle rozwinięta, że nie wiadomo było, jak się zachować. Czy wysłać ją do szpitala, czy zostawić w takim stanie w jakim była. Zespół kłócił się o to. Bartek uważał, że powinni ją wszyscy zostawić w spokoju, że im mniej widzi osób tym lepiej. I że szkoda mu jej. Wszystkie układanki jej zachowania zaczęły nabierać sensu. Jej irracjonalność, dziekanka czynna z powodów zdrowotnych, zdawanie egzaminów w trybie ekspresowym i jej spokój.
Wojtek nie mógł się nadziwić zmianom jakie zachodziły w Leszku. Może ta choroba tak głęboko go dotknęła, bo jego matka była chora na schizofrenię. Chciałby być zwyczajnym mężczyzną, móc zrezygnować z coraz lepiej prosperującej firmy, z kariery muzyka i licznych koncertów. Chciałby dla niej być jak jego ojciec dla swojej mamy. Chciałby dla niej być jak jego daleki kuzyn, Krzysztof - sobowtór. Chciałby ktoś przeciwstawił się mu i powiedział dosyć tego pomagania. Dosyć bawienia się czyimś życiem, załatwiania pracy, nasyłania kuzynów, o których nie ma pojęcia. Chciałby by ktoś się zgłosił na ochotnika i zaopiekował się dziewczyną. Ale nikogo poza zespołem, natchnieniem jakie mu dawała, nie potrafił się na to zgodzić. Bartek postanowił ożenić się z piękną recepcjonistką w firmie prezesa. Leszek postanowił naprawić swoje małżeństwo. Zaczęli wspólnie chodzić na terapię. Obwiniał siebie za to, że sprowadził tę chorobę na dziewczynę. To tak jak w
„Dekalogu”. Z tym, że on cierpiał wielokrotnie mocniej od chorej dziewczyny. Ale to cierpienie dawało mu siłę twórczą do stawania się artystą, do naprawienia swojego życia do Boga.
Kubek postanowił przedrzeć się przez jej chorobę. Słowacy pomagali jej w pracy, a ona uczyła się grać na skrzypcach. Cały zespół jednogłośnie zadecydował, że to jest instrument dla niej. Ma całe życie by nauczyć się na nich grać. Do tego uczono ją malować i chcieli z chorej dziewczyny zrobić artystkę. Krzysztof, sobowtór przyjaźnił się z Wojtkiem. Wojtek na bieżąco informował Krzysztofa co robi z Anią ten zespół. Aż Krzysztof nie wytrzymał. Postanowił zaopiekować się chorą dziewczyną. Postawił dlatego kilka warunków Leszkowi. Po pierwsze, że się nigdy więcej nie spotkają i że nie zbliży się więcej do tej dziewczyny, ani on, ani Bartek, ani jego zespół. Zostawią ją w spokoju. Po drugie, że nikt nie będzie już więcej jej pomagać. Krzysztof mieszkał w Norwegii. Postanowił wyemigrować z powodu rozwijającej się kariery swojego kuzyna. Zbyt wiele osób rozpoznawało go jako Bartka – pseudonim artystyczny Leszka ( miało to znaczyć, że chciałby być dla Ani jak Bartek, ale wiedział, że to niemożliwe), a on nie chciał tego. Nie chciał być kopią, chciał być sobą, po swojemu żyć i rozpocząć życie poza wpływem prezesa firmy. Po trzecie, dziewczyna wraca do domu, do rodziców. Bez względu na to jaki jest konflikt w rodzinie, jeśli to prawda, że jest chora, będą musieli jej pomóc. Leszek zgadza się na to. Jego płyta napisana pod wpływem Ani jest płytą roku. Odnosi swój wielki sukces. Jest u szczytu sławy. Ania poznaje Krzysztofa, bierze na szybkiego ślub i wyjeżdża do Norwegii. Tylko Wojtek w stałym kontakcie z Anią. Regularnie dzwonią do siebie i pomagają sobie. Ania wraca do zdrowia. Koszmar się skończył.