pokora
dodane 2011-04-02 16:01
W życiu człowieka nadchodzi moment, kiedy sam z siebie nic już nie może. Zostaje tylko Bóg i modlitwa. Chciałabym wierzyć, że moja modlitwa jest wysłchiwana, chciałabym przestać targować się z Bogiem o należne dla Niego miejsce.
Zaczynam widzieć Boga w swojej pracy, w tym moim niedomaganiu, kiedy się modlę słowami "Jez ufam Tobie". Ogarnąć to sercem, to wyższa szkoła duchowości. By wierzyć, że jak skaczę w ciemność jest tam po drugiej stronie ktoś, kto mnie złapie.
Zaczynam widzieć, że sama sobie nie poradzę w życiu. Wszystkie moje plany i alternatywy wzięły w łeb. Jedyną moją ostoją jest Bóg - niezrozmiała tajemnica dlaczego ceną mego życia, msiałabyć czyjaś śmierć. Ale On jest wymagający i to wszystko, co mówi nie jest takie łatwe. Wiem, że bez Niego każda próba walki z samą sobą skończy się fiaskiem.
Może Bóg pomał buduje moje życie, chociaż ja płaczę, że coś się kończy, że życie mi się wali i że nie wiem, co ja teraz zrobię.