martwienie się a modlitwa
dodane 2011-03-19 12:20
Uświadomiłam sobie dzisiaj, że jestem wciąż na zewnątrz wiary, a nie w jej wnętrzu. W końcu rzeczywistość duchowa przeplata się z rzeczywistością - dla mnie to wciąż dwie oddzielne sprawy.
Martwię się, zamiast się modlić. I to wszystkim, co się dzieje dokoła mnie. Martwię się o pracę, o rodziców, o to, że mi nie wychodzi, albo, że nienawidzę swojej pracy, martwię się swoją codziennością i to mi przeszkadza skupić się na Bogu. Na życiu zgodnym z Jego wolą. Bo ja już mam swój mały plan na życie, wiem jakby mogło wyglądać i jak dobrze by mi w nim było. A ja o tak niewiele proszę. To wielka pokusa, próbować układać swoje życie na własną rękę, kreować je i zapomnieć o tym, który nas stworzył.