Wielki post
dodane 2011-03-09 17:32
Zaczął się wielki post, a mi nasuwają się dwa spostrzeżenia. Pierwsze to to, że tak trudno sobie odmówić tego jednego papierosa, jednej wypitej kawy, mniejszego siedzenia przed komputerem, a przeznaczanie swojego czasu na coś lepszego. Tylko na co? Nagle pojawia się pustka i może o to właśnie chodzi Bogu by ją przeznaczyć dla Niego. By poprzez rutynę dnia, która nagle na jeden dzień jest przerwana, zobaczyć Jego w codzienności. Ograniczanie się do ścisłego niejedzenia w środę popielcową nic nie daje. Wydawać by się mogło, że jesteśmy tacy dobrzy, odmawiając sobie tylko niejedzenia mięsa w jeden dzień. To nasze zakłamane serca będą powtarzać, ale ja przecież przestrzegam wszystkich przykazań
Druga sprawa, która do mnie niedawno dotarła, to słowa Jezusa "miłuj bliźniego swego jak siebie samego" i dotarło do mnie, że ja wcale siebie nie kocham, nie akceptuję i jak w takim razie przenosi się to na moje spojrzenie na innych ludzi. Czy jest wtedy relacja pomiędzy drugim człowiekiem, a mną jako relacja podwładny - zwierzchnik i nie jesteśmy wtedy na równym poziomie, czy tylko tak mi się wydaje.
Czeka mnie jeszcze długa droga wędrowania nim stanę się lepszym człowiekiem. Powiedzenie sobie dość z jednym grzechem to za mało. Do tej pory uważałam to za sukces, ale przy całej gamie swoich grzechów i skonności do złego, to za mało. Z drugiej strony człowiek grzeszy cały czas i będzie grzeszył. Nasuwa się w takim razie pytanie, po co jest religia, która wzywa do świętości, skąd się biorą święci? Bo przecież każdy człowiek jest powołany do świętości. Tylko jak ją osiągnąć?