zawsze jest coś
dodane 2011-01-19 16:25
Martwię się tym, że stracę pracę. Chociaż modlę się do św. ojca Pio, nic nie wskazuje na to by mnie zwolniono, ale gdzieś tam w głębi światełko się świeci, które mówi: "Sylwia, zwolnią cię". Nie wiem, czy to przez chorobę, czy po prostu mam takie przeczucie. Martwię się, że nie uda mi się pomóc głodującemu dziecku w Afryce, bo wcześniej nim to zrobię, będę już na bruku.
Zawsze w pracy jest coś, co przeoczam. Bardzo się staram, ale to nie wystarczy. I zastanawiam się, czemu znowu zapomniałam. Wiem, że leki mnie spowalniają i dzięki nim jestem taka "misiowata", no i mam problemy z pamięcią. Ale staram się. Szkoda, że samo staranie w dzisiejszych czasach się nie opłaca. Trzeba działaś "tu, natychmiast". Trzeba być szybkim i skupionym.
Tak samo jest z wiarą i z grzechami. Gdzieś z tyłu głowy pali się światełko, że nic nie poradzę, że wciąż popełniam te same grzechy, że Bóg jest tak daleko, że moja wiara jest za mała.
Byłam dzisiaj na adoracji. Ludzie siedzieli w skupieniu i medytowali. Jedni z różańcem, a drudzy z Pismem Świętym. I byłam tak ja; z pustymi rękoma, zniecierpliwiona, rozczarowana sobą, że znów przychodzę do Boga z pustymi rękami., że zgubiłam różaniec. i za mało czytam Jego Słowo.