Brak tytułu...
dodane 2014-04-02 17:57
Zasady żywienia nudna lekcja. Biorę kartkę papieru i piszę. Jest dopiero 08:10. Sorka G (nazwisko nauczyciela) jak zawsze zanudza. Mam doła, znów. Właściwie to nie wiem co pisac. Tyle myśli w mojej głowie, ale czy potrafię je odpowiednio ugurupowac. Po policzku spływa nie widzialna łza... Mam ochotę się upic.... Prowadzę walkę z samą sobą. Za 20 minut dzwonek. No tak przesiedziałam całą lekcję... Mam doła. Właściwie to ciągle mam doła... Tak sobie myślę Boże gdzie jesteś? Boże gdzie Ty kurwa jesteś? Dlaczego ciąglę cierpię? Dlaczego mi na to pozwalasz? Przecież chodzę do kościoła, udzielam się. Dlaczego to wszystko? Właściwie to nie mam do Ciebie o to żalu. Może to moja wina? Właściwie to pozwól mi spróbowac jeszcze raz... Ulecz mnie jeśli chcesz. Pociesz mnie jeśli to wola Twoja. Proszę Cię o jedno nie zostawiaj mnie. Tak wiem, że jesteś przy mnie. Chętnie bym z Tobą porozmawiała. Co do obecności jakoś tego nie czuję. Wybacz, że to piszę ale muszę. Mam prośbę nie realną, ale... Waham się.... No dob ra prosto z most, przytul mnie. Bądź jak tatuś. Ulecz moją duszę, otwórz oczy abym przejżała i zobaczyła Twoją obecnośc w kwiatku, trawce, kotku, człowieku, itp... Pozwól mi słuchac Ciebie. Wiem, że mi pozwalasz. Ujmę to inaczej: naucz mnie słuchac Ciebie. Właśnie o to chodziło... Na teraz kończę, ale napiszę....
Na zakończenie dodam tekst piosenki, która od jakiegoś czasu tkwi mi w głowie:
Dotknij, Panie moich oczu, abym przejrzał, abym przejrzał.
Dotknij, Panie moich warg, abym przemówił z uwielbieniem.
Dotknij, Panie mego serca i oczyść je,
Niech Twój święty Duch dziś ogarnia mnie.