Nic nowego nie odkrywam

Po prostu jestem grzesznikiem.

dodane 08:51

Dzisiaj chce powiedzieć o tym, co trudne, nieciekawe. Ale może na początku

przypomnę, co pisałem ostatnio. Bóg jest Miłością. Bóg kocha mnie. Bóg kocha Ciebie. Jesteś Jego umiłowanym synem, jesteś Jego umiłowaną córką.

Może po przeczytaniu tego tekstu był uśmiech, radość, nadzieja może inne jakieś pozytywne odczucia. Nie minęła pewnie jednak chwila, może dzień, gdy pojawiły się pytania. Tak? Czy na pewno? Dlaczego wobec tego nic nie czuje? Dlaczego skoro mnie kocha tak mi wciąż nie wychodzi w życiu? Odpowiedź nie jest łatwa, ale, właśnie, ale zarazem prosta GRZECH.

Pierwsze strony Biblii mówią o tym, że Bóg stworzył świat, nas z miłości, ale też

te pierwsze strony mówią, dlaczego my tego nie odczuwamy stale. Czy na pewno? Czy rzeczywiście? Wiesz, kto powiedział te słowa? Szatan. On ten spryciarz tak działa. Tylko się pyta. Czy na pewno Bóg cię kocha? (zob. księga Rodzaju rozdziału 3 wersety od 1 do 5). Jak było w raju? Poczytaj dalsze wersety. Adam – to nie ja to ona mnie zwiodła. Ewa - ja? Nie to wąż mnie oszukał, to jego wina. I kogo to wina? Czyż nie często tak właśnie w życiu reagujemy?

Odpowiedź, jaką znajduję w Piśmie świętym.

WSZYSCY, BOWIEM ZGRZESZYLI I POZBAWIENI SĄ CHWAŁY BOŻEJ” (Rz. 3, 23)

Wszyscy bez wyjątku. O przepraszam. Wierzymy, wyznajemy i fakty o tym świadczą, że Maryja, Matka Jezusa była bez grzechu. Więc powiedzmy wszyscy, ja, ty, on, ona bez względy na wiek, zawód, hierarchię, przynależność religijną, społeczną i polityczną. Jesteśmy grzeszni!!! Mimo że wczoraj byłem u spowiedzi to nie znaczy, że jestem do końca „czysty”. Każdy człowiek. Ja. W mojej naturze już jestem grzesznikiem. Grzech jest jak cień, który za mną, za nami nieustannie podążą. Patrz do Psalmu 51 werset 7 – „OTO ZRODZONY JESTEM W PRZEWINIENIU I W GRZECHU POCZĘŁA MNIE MATKA”. Jeszcze raz powiem. Mimo że byłem u spowiedzi to jestem potencjalnym grzesznikiem, nie uwolniłem się od grzechu raz na zawsze on wraca. Zresztą dobrze o tym wiemy, znamy te sprawy te ciągle powracające sprawy. Jak grzeszę? Myślą, mową, uczynkiem, zaniedbaniem. Kiedyś myślałem, że grzeszy się tylko uczynkiem, coś ukradłem – no powiedzmy wziąłem sobie, że skłamałem, nie byłem uprzejmy, byłem leniwy itd. Jakoś nie przywiązywałem wagi do innych dziedzin. Powoli jednak zacząłem pojmować i rozumieć wagę grzechu np myślą. Nie darmo św. Ignacy Loyola w swoich wprowadzeniach, regułach mówi by wzrok był często opuszczony. Ileż to razy idąc ulicą widząc ładną kobietę można zagalopować się za daleko w myślach (czasem mówi się, że ktoś rozbiera wzrokiem). Pożądać w myślach Az coś nami zawładnie. Grzeszyć słowem. Nie chodzi mi teraz o jakieś wulgaryzmy, ale o słowa, które ranią innych a nawet zabijają w innych nadzieję. Zaniedbanie – modlitwy, miłości. Miłości. Wiecie często sobie wyrzucam, że za mało dzwonie do Polski do rodziców, dzieci, znajomych. No dobra nie będę się tu dalej rozwodziło dziedzinach, rodzajach i wadze grzechu. Grzech to Grzech. Albo jest plama albo jej nie ma. Jestem zdrowy lub chory. Nie ma grzeszków. To świat tak nas zwodzi i mówi właśnie, a to słabostka, a to niewinny grzech (niewinny - no paranoja), a to grzeszek, drobiażdżek. Spłyca, ignoruje, zdrabnia. Jeszcze raz powtórzę. Grzech to Grzech i już.

Co robi grzech? Pozbawieni jesteśmy chwały Bożej, czyli niczego innego jak Bożej

Miłości. To tak jakbyśmy nad głowami otworzyli parasol (grzech), który nie pozwala nam zobaczyć słońca (miłości). Ale mało tego, że jesteśmy pozbawieni chwały Bożej, miłości, ale jeszcze do tego ten parasol zabiera nam słońce niezbędne do życia i powoli umieramy. Nosimy w sobie śmierć, Grzech to nowotwór, który nas zżera. I tak naprawdę nie mamy wiele czasu. „ALBOWIEM ZAPŁATA ZA GRZECH JEST ŚMIERĆ” (Rz. 6, 23). Grzech czyni to ,że przestajemy ufać Bogu –„pewnie Go nie ma albo nie chce mojego dobra” – myślimy. Pamiętacie jak Adam się schował przed Bogiem? Przestajemy ufać innym, najbliższym a nawet sobie.

Kiedyś często grałem w takiej scence mimicznej, w której główny bohater spacerując

nagle zauważa krzesło, na którym stoi ogłoszenie NIE DOTYKAĆ! Nasz bohater przez chwilę rozgląda się czy nikt gonie widzi i ukradkiem ściąga napis i dotyka krzesła a potem siada. I co się okazuje? No po prostu facet się przylepił. Nie może się oderwać. Nagle na scenie pojawia się drugi aktor, przystaje i przygląda się zdarzeniu. Siedzący na krześle udaje, że wszystko jest ok. Potem grający główna role próbuje się oderwać, ale nic z tego nie wychodzi. Co dalej nie powiem, bo może gdzieś kiedyś tą lub podobną scenkę obejrzycie, ale pewnie i tak się domyślacie jak się skończyła ta przygoda. Bóg dając nam przykazania, prawo uczynił to w dobrej wierze, z miłości powiedział nie dotykaj. No cóż, ale ja wiem często swoje. Co Ty tu mi będziesz mówił, co jest dobre ja sam wiem. I tak jest najpierw jeden kieliszek, narkotyk plotka, kradzież. Potem już jesteśmy przylepieni. To tylko jakiś przykład działania grzechu.

Bóg nas kocha, trzeba nam o tym pamiętać. Bóg kocha, jest naszym Ojcem. Często

Mówiąc o tym przytaczam relacje między rodzicami a dziećmi, zwłaszcza na początku, gdy dziecko uczy się, poznaje świat, robi pierwsze kroki. Jako ojciec to przerabiałem. Tato, mama mówi dziecku – nie rób tego, nie bierz, bo gorące, nie idź tam, bo tam nie ma wyjścia. Ale puszcza rękę dziecka i czasem pozwala na to doświadczenie. A potem, gdy maluch płacze bierze i tuli dmucha na oparzoną rękę lub stłuczone kolano. Pozwolić się wziąć w objęcia Ojca Niebieskiego, nie pozwolić by grzech panował nad nami. By ta przepaść się poszerzała, byśmy się oddalali i oddalali i oddalali. Od czego? Od Miłości.

I na koniec ostatni cytat z Biblii listu św. Pawła do Rzymian, tym razem rozdział 14

werset 23 a w zasadzie jego druga część „WSZYSTKO, CO SIĘ CZYNI NIEZGODNIE Z PRZEKONANIEM, JEST GRZECHEM”.

Dla mnie jest to bardzo mocny i ważny tekst, często się go trzymam, dla mnie jest jak papierek lakmusowy. Często, gdy coś robię lub też zaniedbuję i nie czuje w tym jakiegoś pokoju, radości, pewności wtedy ten tekst mi pomaga ostatecznie rozeznać sprawę. Często niestety jest po fakcie.

Napisałem, mówiąc o Miłości Bożej, że w Nim mamy swoją godność. Jesteśmy Kimś.

Grzech zabiera na tą godność!!!

I już ostatnie spostrzeżenie. Istotą grzechu nie jest przekraczanie prawa, ale zlekceważenie Boga i Jego Miłości.

Panie tak trudno mi się przyznać, że jestem grzesznikiem, tak często obwiniam wszystkich innych. To w nich widzę drzazgę w oku a w swoim nic, nawet tej ogromnej belki. Pomóż. Chce Cię kochać.

Zapraszam ponownie do modlitwy, do trwania przed Bogiem, do zapisania sobie jakiegoś tekstu na kartce, nauczenia się go na pamięć. Niech słowo Boga żyje i przenika nas. Ono leczy i wyzwala.

Pozdrawiam.

 

 

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane