Własny śpiewnik to naprawdę fajna rzecz!

Podobno przyszła już wiosna, ale w Łodzi w ogóle tego nie widać. Pod wieloma względami ostatnie dni przypominają nawet późną, listopadową jesień. Pamiętam jednak, że żaden, nawet najsłabszy dany od Boga promień słońca nie ginie i wkrótce spowoduje eksplozję zieleni. Ja czas oczekiwania na wiosnę spędzam głównie w domu, realizując dawno zapomniane pomysły i małe marzenia. Z myślą o pielgrzymkach 2017 przygotowuje np. mój własny śpiewnik. Niestety nie znam wszystkich piosenek na pamięć, a stary śpiewnik jest już mocno zużyty.

Jak przygotować śpiewnik?

Najpierw była selekcja utworów. Postanowiłam się jednak nie ograniczać i umieścić w śpiewniku wszystkie, które przyszły mi do głowy. Ważny jest format - musi zmieścić się do plecaka czy dużej kieszeni. Odpada A4. Ja zdecydowałam się na format A3, czyli taki jak szkolny zeszyt. Nie mam niestety drukarni, a wyszło ponad 200 stron. Wydruki zamówiłam przez internet, bo wychodzi dużo taniej niż w osiedlowym punkcie ksero. Drukarnie online to np. openprint czy reflect. Polecam obie, są naprawdę tanie.

Oczywiście oprócz tekstu można dodać chwyty na gitarę. Ja nie gram, więc pominęłam ten krok. Na każdej stronie śpiewnika umieściłam własny rysunek. Lubię rysować, więc przyszło mi to bez trudu. Na kilku stronach wkleiłam zasuszone listki. W ten sposób powstał mój śpiewnik idealny :)