Blogroll
stąpając po wodzie
dodane 2007-02-07 20:57
Była noc. Apostołowie byli już mocno zmęczeni nieustannym zmaganiem się z przeciwnym wiatrem, który utrudniał im przeprawę na drugą stronę jeziora. Nie było z nimi Jezusa, który pozostał na brzegu aby się modlić w samotności. Jak się odnajdą po tamtej stronie? To pytanie nurtowało ich umysły. Nagle ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu ujrzeli Go kroczącego po wzburzonych falach jeziora. Widok był tak niesamowity, że w pierwszej chwili myśleli, że to zjawa. Przeraźliwie zaczeli krzyczeć. "Odwagi Ja jestem, nie bójcie się! Zawołał do nich. Te słowa nieco ich uspokoiły, ale nie dokońca przekonały. Piotr chcąc mieć stu procentową pewność zawołał:" Panie jeśli to Ty jesteś, to każ mi przyjść do siebie po wodzie! Chrystus spełnił jego prośbę. Piotr również wbrew prawą fizyki kroczył po jeziorze.
Zwykło się mówić, że najtrudniejszy pierwszy krok, tak z resztą śpiewała kiedyś Anna Jantar. Ten fragment Ewangelii przekonuje nas, że nie koniecznie tak jest. Czasem łatwiej coś zacząć niż z kończyć. Dlaczego? Gdyż kiedy coś zaczynamy to zwykle towarzyszy nam przy tym spory entuzjazm. Mamy mnóstwo sił. Z czasem entuzjazm gaśnie, siły się wyczerpują. Tylko problemów nie ubywa. Piotr bedąc blisko Jezusa ulakł się podmuchu silnego wiatru. Zwątpił i zaczął tonąć. Przecież wiało cały czas kiedy płyneli łódką. Jezioro było wzburzone kiedy zaczął kroczyć po nim. Jakże często wątpimy kiedy cel naszej wędrówki jest na wyciągnięcie ręki. Czy stać nas na wezwanie wówczas pomocy?