Gdyby Jezus żył dziś...
dodane 2011-01-14 14:18
No właśnie? Jak byśmy Go teraz potraktowali?
Ostatnio kilkakrotnie byłem przypadkowym świadkiem rozmów typu "co by było, gdyby...". Zainspirowany tą tematyką, postanowiłem przyjrzeć się, nie nowemu co prawda, tematowi: a co by było, gdyby Jezus narodził się dziś? Gdyby Jego nauczanie przypadło na okres naszego życia?
Zapewne Jezus nie miałby łatwo. Ale czy w swoich czasach miał prościej? Wątpię. Przecież i w czasach Jezusa nie był On "mile widziany w swej ojczyźnie". Nasze czasy pewnie również nie przyjęłyby Go salwami z armat i powszechnym entuzjazmem. I w naszych czasach na Jezusa czekałoby wiele trudności. Zapewne ktoś z "uczonych" odesłałby Go do szpitala dla obłąkanych. Bo co? Przecież Boga nie ma. Przecież niedorzecznością jest wierzenie w Kogoś, Kogo się nigdy nie widziało, kto z nikim nie rozmawia tak, by rozmowę można było nagrać, udowodnić bądź podwarzyć.
Z drugiej strony współczesność sprzyjałaby nauczycielskiemu zadaniu Jezusa. Mógłby prowadzić własny program w telewizji, udzielać wywiadów w radiu, być felietonistą dziennika, pisać bloga... Zainteresowani Jego osobą zapewne organizowaliby Mu spotkania w wielkich, dobrze nagłośnionych salach, na które każdy mógłby przyjść z dyktafonem bądź, będąc nieco staroświeckim, z kartką i długopisem. Sami zobaczcie, ile słów więcej by się zachowało!
Nawet podróżowanie byłoby prostsze, gdyż Pan mógłby się przemieszczać z punktu A do B samochodem (ciekawe, czy miałby prawo jazdy?), w odleglejsze zakątki Ziemi zawiozłaby Go kolej bądź zaniósł samolot... Iluż więcej chorych można by przy okazji uzdrowić?
Ha! I tu właśnie jest pies pogrzebany. Jezus przy każdym uzdrowieniu pytał: czy wierzysz? A dziś? Czy chociaż raz usłyszałby taką odpowiedź? A może padałyby komentarze typu: w zasadzie nie mam nic do stracenia.
"Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,8)
Miejmy nadzieję, że znajdzie. I że jeszcze nie jeden raz Jezus będzie mógł powiedzieć z miłością: Twoja wiara cię uzdrowiła...