Co ma wisieć - nie utonie /cz.2
dodane 2010-04-28 16:02
Bijcie, mordujcie i palcie wioski- zgubiłem gdzieś kartkę z kolejną częścią tematu "co ma wisieć..." :/ kartka widocznie miała nie wisieć i utonęła w stosie innych papierów... albo po prostu ją niechcący wyrzuciłem do kosza :) Dlatego będę musiał teraz nieco zaimprowizować :)
Na czym to ja stanąłem... Aha! Zadałem pytanie dotyczące rozdziału "miłości" i "pożądania". No więc właśnie? Jak to jest? Z jednej strony kłania nam się religia (albo jakaś zwykła przyzwoitość) a z drugiej strony jednak jak cień snuje się za nami seksualność (nie czarujmy się - każdy z nas w większym lub mniejszym stopniu daje się ponieść seksualności). Dopóki jesteśmy singlami sprawa jest mniej lub bardziej skomplikowana (opcja 1: religia/wychowanie/wrodzona przyzwoitość trzyma naszą seksualność w cuglach; opcja 2: religia/wychowanie/wrodzona przyzwoitość biorą urlop i nasza seksualność idzie w samopas przy każdej napotkanej okazji; opcja 3: religia/wychowanie/wrodzona przyzwoitość i nasza seksualność czasem przymykają oko na nasze poczytania i raz górą jest r/w/wp a raz seksualność). Opcje można mnożyć.
Aż tu pewnego pięknego dnia spotykamy na naszej drodze osobę, która przewraca nasz świat do góry nogami. Pojawiają się motyle, śpiewają skowronki a różowe okulary nijak nie chcą spaść z nosa. Pojawia się zauroczenie (ale jeszcze nie zakochanie). Aby pokochać potrzeba jednak czasu - trzeba się pilnować, aby nie pomylić miłości z zakochaniem, bo to dwa różne światy.
Prawdziwa Miłość (przez duże M) to nie sex, "to nie całusy małe, duże" - zbyt wcześnie wypowiedziane "Kocham Cię" może potem bardzo boleć, gdy przyjdzie się rozstać. Życie jest nieprzewidywalne - nie czarujmy się.
Od jakiegoś czasu zastanawia mnie sytuacja z mojego otoczenia: mój kolega ma dziewczynę. Fajnie. Tyle, że od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy są ze sobą dlatego, że się "kochają" czy dlatego, że ze sobą współżyją? Czy jest im ze sobą dobrze, bo spędzają razem czas, czy dlatego, że fajnie im się razem testuje Kamasutrę? Nie wiem.
Miłość i Pożądanie są to zatem całkiem dwa różne światy, które jednak się przenikają. I o ile Miłość bez pożądania jest trochę dziwna (w zdrowych dawkach) o tyle samo pożądanie radzi sobie świetnie bez Miłości. Bo chyba nikt nie powie, że dziewczyna, która na dyskotece, mówiąc wulgarnie, obciąga facetowi kocha go! I że ten chłopak kocha tą dziewczynę, skoro ją tak upadla. Moim zdaniem takie zachowanie jest poniżające dla dziewczyny, która, delikatnie mówiąc, się po prostu szmaci. Przepraszam za mocne słowa, ale tak jest. Bo co to za "miłość", gdy chłopak mówi dziewczynie "kocham cię... chodźmy do kibla to mi obciągniesz" - czy prawdziwa Miłość wymagałaby takich czynów?
Nie.
Bo prawdziwa Miłość to przede wszystkim obecność. Obecność ze słowami i bez słów. Obecność pełna szacunku. Obecność pełna zaufania. Obecność pełna zrozumienia. Obecność w cierpieniu i w uśmiechu. Obecność, która czasem się pokłóci ale szuka porozumienia. Obecność. I odpowiedzialność.
Na samym całowaniu się nie można oprzeć związku! Czym innym jest powiedzenie "kocham cię" w czasie całowania się z języczkiem a czym innym powiedzenie tego samego w chwili, gdy jedno siedzi przy drugim gdy akurat to się rozchorowało. Miłość to podanie szklanki wody, to otarcie potu z czoła, to umiejętność wysłuchania i rozumienia się bez słów.
Dlatego lepiej zastanówcie się dobrze, zanim powiecie "kocham" - romantyzm znika w zderzeniu z rzeczywistością życia a prawdziwa Miłość to tak jakby tytanowy zderzak, którzy pomoże przetrwać kochanej osobie najgorszy karambol życiowy. Taki zderzak może się wygiąć i zarysować, ale jeśli się kogoś mocno i szczerze kocha, to i tak nie odpadnie.