Perełki modlitewne ...
Pokusa...
dodane 2009-04-09 11:43
Ja już nie mogę Panie!
Jestem rozbity,zmordowany.
Od samego rana walczę,by uciec od pokusy, która raz dyskretna, przekonywująca, to znów czuła,zmysłowa, tańczy przede mną jak wabiąca dziewczyna przed jarmarcznymi budami.
Już nie wiem co robić,
już nie wiem dokąd iść,
Bo czatuję na mnie,idzie za mną, ogarnia mnie.
Gdy uciekam z jednego pokoju ,siedzi czekając na mnie w drugim.
Chwytam gazetę-pokusa kryję się w niewinnym artykule.
Wychodzę-spotykam ją w uśmiechniętej twarzy nieznajomego.
Odwracam się plecami i patrzę na mur-ona wyłania się z afisza.
Wracam do pracy-ona drzemię na stosie akt i budzę ją biorąc potrzebne mi papiery.
Z rozpaczą kryję moją biedną głowę w dłoniach,zamykam oczy, by jej nie widzieć,
Ale odkrywam ją jeszcze ruchliwszą, usadowioną jak u siebie w moim zamkniętym domu.
Bo wywaliła drzwi mego domu,
Wślizgnęła się w moje ciało,
w moje żyły,aż do czubków palców.
Wciska się w zakamarki pamięci,
Śpiewa w ucho wyobraźni,
Gra na mych nerwach jak na strunach gitary.
Już nie wiem ,co się ze mną dzieje, Panie,
Już nie wiem, czy chcę tego grzechu,który mnie kusi, czy od niego uciekam,czy gonię za nim.
Kręci mi się w głowie,otchłań pociąga mnie jak nieostrożnego alpinistę ,który nie może ani dalej posuwać się,ani cofać.
Panie,Panie pomóż mi!!!!
Moje dziecko jestem przy Tobie.
Nie opuściłem cię.
Jakże mało masz wiary!!
Jesteś za bardzo pyszny,
Wciąż liczysz na siebie.
Jeżeli przez wszystkie pokusy chcesz przejść bez upadku,bez słabnięcia,spokojny, pogodny,
To trzeba byś oddał się w moje ręce,
Trzeba byś uznał,że jeszcze nie jesteś dojrzały,jeszcze nie dosyć silny.
Trzeba byś zgodził się na kierowanie sobą,
Jak dziecko,
Jak moje jedyne dzieciątko.
Więc podaj mi rękę i nie bój się niczego.
Jeżeli będzie błoto,poniosę cię w mych ramionach.
Ale trzeba ,żebyś się stał malutki,maluteńki,
Bo tylko małe dzieci Ojciec nosi.