Sąsiad robotnik budowlany
dodane 2020-06-14 18:10
„Artur- Sąsiad” to facet, który mnie wpienia ... bo jest przystojny i mój wrodzony narcyzm przy nim jakby bledszy. Artur jest robotnikiem budowlanym, dziwnym młodym mężczyzną, bo do każdego zlecenia podchodzi … z sercem. Ciało ma więc jak młody bóg grecki oraz śmiałość w oczach wynikłą z pewności rzetelnie wykonanej pracy.
Koniec opisu zewnętrznego Artura :-)
Jechaliśmy wczoraj razem, poprosił mnie o drobną przysługę- zgodziłem się tylko dlatego, bo była noc i nie musiałem z nim iść obok i być narażony na większą uwagę skierowaną w jego stronę. Opowiadał mi o swej pasji, wykonywanym niegdyś zawodzie. Artur kocha wysokość. Wysokość ekstremalną. Pracował np. na 42 piętrze (Sea Tower w Gdyni), kiedy od 10 piętra rusztowanie miało odchyły 10 cm … . Mam wrodzony lęk wysokości i wysoce rozwiniętą wyobraźnię czego skutkiem jego opowiadania była gęsia skórka i momentalny zawrót głowy- zatoczyłem lekko prowadzonym samochodem.
- Uważaj jak jedziesz- powiedział z uśmiechem
- Ty wariat jesteś, wiesz- odpowiedziałem.
- Janusz to jest piękne- kontynuował- ta przestrzeń, to powietrze, ten widok. Piękne! Cudowne! Niepowtarzalne!- i zachwyt jego wzrastał
- Co w tym tak kochasz?- zapytałem.
I odpowiedź:
- BO TAM MNIE NIKT NIE SKRZYWDZI
No … .
A może teraz skrzyknąć ogólnoświatowe konsylium filozofów, bo być może odpowiedź „Artura- Sąsiada- Robotnika- Budowlanego” jest rozwiązaniem motywacji wszystkich tych, którym od...o? Odbiło chciałem napisać. Himalaistów, samotnych żeglarzy, kolumbów zdobywających nowe lądy, artystów sięgające po nowe (bez sztancy), tych wszystkich niezrozumiałych przez ogół autsajderów.
Oraz i świętych.
Bo może by jeszcze skrzyknąć ogólnoświatowe konsylium teologów wszystkich wyznań, by rozpatrzyć odpowiedź „Artura- Sąsiada- Robotnika- Budowlanego” w kategorii bliskości Nieba?
Pasja mojego młodego przyjaciela nie jest żadną formą ucieczki przed ludźmi. Jest uskrzydloną przestrzenią służby. Nie jest również chęcią spojrzenia na otaczający świat i ludzi z góry, nie ma nic wspólnego z manią wyższości choć jest się bardzo wysoko. Bo robi się to dla człowieka na dole. Choćby tylko po to by móc mu o tym opowiedzieć gdy się zejdzie na ziemię. Nie jest w końcu tchórzostwem- kroczy się po wąskiej ścieżce gdzie każdy krok z uwagą jest odmierzany i kierujesz się bardziej wiarą (choćby w Opatrzność) niż pewnością siebie. I winny jesteś Bogu wdzięczność: i za talent od Niego, i za pewność kroku, i za „inność”- swój odchył, którym towarzyszy niezrozumienie i częste szyderstwo ogółu. Ale Cię "to wali".
Mam również taką przestrzeń więc wiedziałem o czym Artur mówi.
I każdy ją mieć powinien.
Nie (tylko) dla siebie.
I możesz wtedy pewnie kroczyć po rusztowaniu życia, który miałby pochył choćby kilometr.
Młodość to pasja- stan ducha. Wtedy zawsze już będziesz …
… Młody