Zakochałem się w Bogu i Jego Słowie

dodane 22:10

Dla mnie jest to bezprawie, a dla Ciebie?

Dla mnie jest to bezprawie; a dla Ciebie?

        Gdy coś mamy zamiar czynić, czy zastanawiamy się nad słusznością tego? Myślę, że to nam towarzyszy, bo inaczej nasze wysiłki nie odniosłyby zamierzonego celu, czy skutku. Do działania jest potrzebne przekonanie o jego słuszności, zasadności. Wtedy angażujemy się bardziej intensywnie, jesteśmy gotowi argumentować nasze działania, stawać w ich obronie, przekonywać do ich słuszności. Znam człowieka, w mojej ocenie bardzo aktywnego społecznie, udzielającego się dla lokalnej społeczności tak z pomysłami, jak i z fizycznym ich wykonawstwem, oczywiście przy współudziale innych. Poznając zakres zrealizowanych w ostatnich latach i trwających nadal lokalnych przedsięwzięć, uznać należy duży wkład społeczny, podziwiać i doceniać poświęcony temu czas i wysiłek. Ponadto bieżące zaangażowanie społeczne w parafii, w klubie sportowym, w fundacji, w życiu wsi, napełniło mnie podziwem dla jego osoby, dla jego rodziny, która była i jest w tym wszystkim razem z nim. Wydawało mu się, z pewnością wszystkim logicznie myślącym, że jego działania są słuszne, mają wielu zwolenników, ludzi którzy uznają wysiłek jego i innych. Zakończenia poszczególnych etapów prac,  radość z jej owoców, dodawały siły by nie przestawać, by pracować dalej , bo widzi się tego sens i efekty.

            Rozważając dzisiaj fragment Biblii Dz21,17-40, zauważyłem zbieżność działania Pawła Apostoła i przytaczanego powyżej miejsko-wiejskiego społecznika. Obie te osoby cechuje oddanie się sprawie, upór w dążeniu do celu, przekonanie o słuszności w swym działaniu, praca społeczna, a przy tym stawianie Boga na pierwszym miejscu.  Wydawałoby się, że powinno wzrastać dla nich uznanie wśród społeczeństwa, chęć angażowania się dla wspólnego dobra, pochwalenie ich wysiłku, docenienie bezinteresownej pracy. Jednak tak się nie dzieje, powstaje wiele dobra i o dziwo wzrasta grupa widzących sprawy inaczej, ludzi patrzących na to co robią; złym okiem, przeciwników. Wtedy najczęściej zapał społeczników osłabia się, stygnie, maleje a nawet zanika. Tego mi jest zawsze najbardziej szkoda, to jest niewykorzystana lub zgaszona w zarodku chęć bezinteresownego działania ludzi zaangażowanych społecznie. Paweł jest jednak przykładem niezłomności, wytrwałości, dążącym do celu mimo przeciwności i większej aktywności wrogów. Można by powiedzieć, nic sobie z tego nie robi, a nawet uznaje, że śmierć ludzka widocznie jest potrzebna, by przekonać jak największe rzesze  ludzi o słuszności Ewangelii.

            Od nas nikt nie wymaga, abyśmy sprawy społeczne a nawet kwestie naszej wiary aż tak stawiali, natomiast zadaję sobie pytanie, jakie jest moje zaangażowanie, jaki jest mój udział w głoszeniu Ewangelii? Czy jest w ogóle?  Może nie tylko nic nie robię, ale znajduję się w grupie tych ludzi, którzy przeszkadzają, ironizują, obmawiają, oczerniają pikantnymi wpisami na forach internetowych, obrzucając błotem autentycznie zaangażowanych, nie skrywających swej przynależności do Chrystusa?

            Zauważam też, że łatwo się zrażamy niepowodzeniami, zniechęcamy do działania, bo coś brukowego dotarło do naszych uszu.  Sam muszę przyznać, że ze względu na różne drobne niepowodzenia, pomówienia, zrezygnowaliśmy z żoną z wielu dobrych inicjatyw ewangelicznych.

            Człowiek którego zaangażowanie w sprawy lokalnej społeczności było duże, poprawne, pozytywne, po trudnościach jakie napotkał po wyborach samorządowych, czy sołtysów, w pierwszym rzędzie postanowił zrezygnować z aktywności w życiu parafii, z udziału w pracy społecznej, czy na rzecz Kościoła. Stwierdził bowiem, że zawiódł się na ludziach; widzą zawsze jakieś drugie dno w każdej inicjatywie, uważają że nic się nie robi bezinteresownie, we wszystkich działaczach widzą nieuczciwych, a nawet złodziei, a najbardziej brutalni wypisują niesamowite paszkwile na portalach  społecznościowych. Przyglądam się tej sprawie i innym, chociaż nie jestem związany z nimi w ogóle, czytam wpisy w stosunku do tych osób, jestem zbulwersowany, wręcz zszokowany, zajadłością niektórych blogerów. Bezwzględna krytyka anonimowa lub pod pseudonimem kojarzy mi się ze słowem hejter i rozumiem, że za pieniądze można wynająć kogoś, kto będzie produkował te świństwa dla zarobku. Wczytując się jednak w te często nieudolne teksty, dochodzę do wniosku że to nie są hejterzy, lecz zazdrośni nasi sąsiedzi, koleżanki, koledzy, bardzo często chrześcijanie, a nawet byli kapłani.

             Moje myśli i prośby do nich kieruję; do chrześcijan Brzeska, Jadownik, Bucza, Sterkowca, Jasienia, ostatnio też bardzo aktywnych Bochnian. Proszę opamiętajcie się, w imię miłości Boga i szacunku bliźniego. Nie obrzucajmy się błotem bezmyślnie, bez uzasadnienia, bezpodstawnie, nie zagryzajmy się nawzajem za nic, albo za błahostki.  Proszę o minimum wzajemnego szacunku, zastanówmy się nad tym, zanim zaczniemy uderzać w klawiaturę, przecież czyny te wyrządzają ogromną krzywdę drugiemu człowiekowi, przypomnijmy sobie ósme przykazanie dekalogu. Ubolewam nad tym, że dziś w Polsce można bezkarnie, anonimowo, ubliżać, pomawiać, szkalować, drugiego człowieka; dla mnie jest to bezprawie, a dla Ciebie?

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 27.04.2024