Zakochałem się w Bogu i Jego Słowie
dodane 2014-01-06 22:20
ŚWIADECTWA cd.
J21, 15-17 cd.
Kiedyś około 1998 roku usłyszałem głos Pana ponownie; „Janie synu Jakuba, czy miłujesz mnie więcej aniżeli ci?” Nie odpowiedziałem od razu tak, ale pytanie to zatrzymało się dłużej niż zwykle w mojej głowie. W tym czasie zostaliśmy zaproszeni wraz z żoną na spotkanie do pewnej rodziny, było tam kilka innych małżeństw oraz kapłan. Dowiedzieliśmy się, że jest to zawiązująca się wspólnota należąca do Ruchu Światło- Życie gałąź rodzinna czyli Kręgi Rodzin Domowego Kościoła (w skrócie Domowy Kościół czyli DK). W tym towarzystwie mieliśmy spotykać się cyklicznie co miesiąc. Od tej pory już nie odpowiadałem Bogu nie jesteś mi potrzebny lecz rozważałem to co usłyszałem na tych spotkaniach. Kapłan zachęcał nas aby czytać Pismo Święte, posłuchałem go, i rozpocząłem czytanie jak sobie zanotowałem – jesień 1998 r.
Nie słyszałem jeszcze wtedy o Duchu św., w każdym razie nie modliłem się do niego, nie przyzywałem go do tej lektury. Zakończyłem ją jak znowu patrzę na zapiski 11.06.2002 r. w Mielcu, bo w tym mieście w tym czasie pracowałem. Na początku czytałem jak książkę, systematycznie kilka razy w tygodniu po jednym rozdziale. Z biegiem czasu coraz to bardziej zaczęła mnie wciągać. Zachęcony przez członków DK, że czytaniu powinno towarzyszyć rozważanie i wprowadzanie w życie tych słów, postanowiłem rozpocząć czytanie na nowo. Teraz jednak rozpoczynam od modlitwy do Ducha św. zapraszam go tego czasu, proszę o światłość umysłu, o właściwe zrozumienie tekstu. Po przeczytaniu fragmentu, czasem rozdziału lub podrozdziału, zatrzymywałem się na jego medytację, następnie brałem długopis i w specjalnie do tego zakupionym zeszycie zacząłem robić notatki, moje spostrzeżenia. Tak zacząłem czynić od 13.06.2002 r.
Teraz słyszę codziennie jak Jezus mnie pyta po raz kolejny; „Janie, synu Jakuba, czy kochasz Mnie?” Ja Mu odpowiadam; „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”. Bo tak jest, nie wstydzę się słowa kocham wypowiadać nawet kilka razy dziennie do Boga, a także do mojej żony. Te miłości są prawdziwe, nie kolidują ze sobą, powiedziałbym nawet, że bez miłości Boga, nie stać by mnie było na taką miłość do żony. Wypowiadać słowa jest łatwo, za nimi jednak muszą iść czyny, bo jak Pismo mówi „ wiara bez uczynków jest martwa”, w imię miłości Boga staram się uczestniczyć codziennie w porannej Eucharystii, przeszkodzić mogą mi tylko w tym wyjazdy służbowe.
W imię tej miłości nie wyobrażam sobie dnia bez spotkania z Jego Słowem, bez modlitwy małżeńskiej, czy jak są dzieci modlitwy rodzinnej. Ktoś powie, jak to jest możliwe, kiedy, jak to pogodzić z obowiązkami pracy? Ja też kiedyś tak uważałem; że jest to po prostu nie możliwe. Dzisiaj uważam inaczej, jest to możliwe i miłość ta daje wielką radość i zadowolenie, chęć życia, chęć miłości wszystkich, w szczególności najbliższych, bez niej nie wyobrażam sobie dnia.
Z całą świadomością odpowiadam Bogu „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” dlatego oprócz tych modlitw które wymieniłem staram się żyć i pracować tak, by tej miłości nie zniszczyć, by w niej trwać. Mam świadomość zagrożeń i łatwości odejścia, porzucenia jej, dlatego proszę o wytrwałość w dobrych postanowieniach, o pracę w uczciwości, o szacunek do współpracowników, do kontrahentów, do miłości i szacunku żony, dzieci, bliźnich.