Byłam wczoraj w Krakowie. Piękny, słoneczny dzień.Najpierw szłam Plantami,noga za nogą...patrzyłam na ludzi, drzewa, ławki. Nigdzie się nie śpieszyłam.
trwajmy przy "Sercowych" rozważaniach, niech nie dopada nas znużenie i zmęczenie....
towarzyszy mi taka refleksja - jesteśmy przyzwyczajeni do bodźców, szybkich zmian, nowych wydarzeń...gdy tymczasem litanijne wezwania uczą stałości, trwałosci, wierności, spokojnego rytmu, wyciszenia oddechu...to ważna, potrzebna lekcja...po prostu trwajmy...wezwanie po wezwaniu - dając dowód miłości do Serca.
można gadać różne rzeczy, z pogardliwym uśmiechem wspominać goździki i inne akcesoria do tego dnia przypisane - nie bardzo to pamiętam. Z to bardzo chętnie świętuję i przyjmuję życzenia, a pewnie też sprawię sobie jakiś drobny prezent.
Ile raz wrzucam tu wpis, zastanawiam się, czy już się Wam znudziło, czy jeszcze nie....
zawsze pośrodku, niezależnie od okoliczności, zawsze w równowadze, zawsze w gotowości wybierania tego, co więcej służy do celu do jakiego zostałam stworzona.
Serce Jezusa, w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności.