Uncategorized
Powódź...
dodane 2010-05-22 23:16
Temat, który wzbudza najwięcej kontrowersji. Temat najbardziej na czasie, bo tam woda zalała gospodarstwa, tu i ówdzie zostało zalane to, czy tamto., Walka o zakłady pracy, walka o życie.
Potrzebne zwykłe , ludzkie odruchy solidarności z poszkodowanymi, zwykła ludzka życzliwość w pokonywaniu trudności życia dnia codziennego. “Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a pracuj tak, jakby wszystko zależało od ciebie”- mawiał św. Ignacy z Loyoli. I jakby nie patrzeć, widać w mediach ludzkie zmagania z żywiołem wody. Wysokowydajne pompy, ludzie pracujący do granic wytrzymałości, solidarność sąsiadów w ratowaniu dobytku, wspólne łzy nad straconym, zmytym z powierzchni ziemi domem. Bezsilność wobec żywiołu kolejny raz jednoczy ludzi i pomaga przetrwać ciężkie chwile. Kazdy robi wszystko, jakby to od niego zależało wszystko.
W tym trudnym czasie może także niejeden zastanawia się nad losem biblijnego budowniczego łodzi, która uratowała ludzkość od zagłady. Noe słuchał głosu Pana i wbrew wszystkim “mądrym” radom budował to, co inni ośmieszali, wyszydzali i uznawali za głupotę.
Współczesny Noe wskazuje na zwykłe ludzkie zaniedbania, na brak regulacji rzek, na zwykłą ludzką niefrasobliwość, bo “jakoś to będzie”, na brak rozsądku i zapobiegliwość. Żyjąc w ciągłym pędzie człowiek zatracił zmysł przewidywania i rozsądku. Odrzucił w kąt doświadczenia minionych pokoleń i uwierzył w swoją potęgę. Tymczasem przyroda upomniała się o swoje i nagle ten sam potężny człowiek zobaczył swoją małość. Ten sam człowiek nagle zwraca się do Stwórcy o pomoc w modlitwach. Zapomniana myśl Ignacego Loyoli wraca, aby przypomnieć człowiekowi, że Bóg jest Panem wszechrzeczy, a człowiek jest tylko dysponentem Jego darów, które niszczy.
Jednak o wiele większa w obecnym czasie jest powódź słów. Tragedia smoleńska, wybory prezydenckie, zwykłe codzienne informacje, rozmowy interpersonalne pokazują niepohamowany ludzki język. Ale to już św. Paweł mówił o tym, że “czyni to, czego nie chce” ( Rz 7, 14-25 ) .
Jednak nie zawsze możemy uciekać się do tego usprawiedliwienia naszej małości i słabości.
Chrystus wyraźnie mówi o roztropnym używaniu słów- “z każdego słowa będziecie rozliczeni” ( Mt 12, 36-37) .
Teologia mówi, że:
“Bezużyteczne słowo to takie, które szkodzi bliźniemu lub nie ubogaca go i nie rozwija duchowo, bo nie zostało wypowiedziane z miłości. Ileż to słów wypowiada się tylko dla własnej przyjemności mówienia, a może nawet dla krzywdzenia innych obmową, krytyką, oszczerstwem!
Często też zdarza się, że jeden człowiek przez swoje gadulstwo okrada drugiego z czasu, który mógłby poświęcić na jakieś dobro, np. na cenną lekturę, na modlitwę, na rozmowę z kimś osamotnionym, kto rzeczywiście potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem.” ( www.teologia.pl)
Chyba potrzeba nam wielkich, narodowych rekolekcji odpowiedzialności za słowo, które wychodzi z naszych ust. Potrzeba nam świadomości, że słowo może zabić tak samo, jak nóż czy kula wystrzelona z karabinu lub pistoletu. MUSIMY wrócić do źródeł człowieczeństwa, bo inaczej zginiemy. Jeśli nadal będzie nas zalewać powódź niepotrzebnych słów- utopimy się we własnym sosie, jak śledź w puszce.
Może trzeba kolejny raz uświadomić sobie, że nie tylko św. Ignacy wołał o rozum do głowy, ale dużo wcześniej niejaki Sokrates, Filozof z IV w. p.n.e. który mówił o trzech sitach:
“Któregos dnia zjawił sie u filozofa Sokratesa jakiś człowiek i chciał się z
nim podzielić pewną wiadomością.
- Posłuchaj, Sokratesie, koniecznie muszę ci powiedzieć, jak się zachował
twój przyjaciel.
- Od razu ci przerwę – powiedział mu Sokrates – i zapytam, czy pomyślałeś
o tym, żeby przesiać to, co masz mi do powiedzenia, przez trzy sita?
A ponieważ rozmówca spojrzał na niego nic nierozumiejacym wzrokiem,
Sokrates tak to objaśnił:
- Otóż, zanim zaczniemy mówić, zawsze powinniśmy przesiać to, co
chcemy powiedzieć, przez trzy sita. Przypatrzmy się temu!
Pierwsze sito- to sito prawdy. Czy sprawdziłeś, że to, co masz mi do powiedzenia,
jest doskonale zgodne z prawdą?
- Nie, słyszałem, jak o tym mówiono, i…
- No cóż… Sądzę jednak, że przynajmniej przesiałeś to przez drugie sito,
którym jest sito dobra. Czy to, co tak bardzo chcesz mi powiedzieć jest
przynajmniej jakąś dobrą rzeczą?
Rozmówca Sokratesa zawahał się, a potem odpowiedział:
- Nie, niestety, to nie jest nic dobrego, wręcz przeciwnie…
- Hm! – westchnał filozof. – Pomimo to, przypatrzmy się trzeciemu situ.
Czy to, co pragniesz mi powiedziec, jest przynajmniej pożyteczne?
- Pożyteczne? Raczej nie…
- W takim razie nie mówmy o tym wcale! – powiedział Sokrates. – Jezeli
to, co pragniesz wyjawić, nie jest ani prawdziwe, ani dobre, ani pożyteczne,
wolę nic o tym nie wiedziec. A i tobie radzę, żebyś o tym zapomniał…”
(Michel Piquemal „Bajki filozoficzne“- tłumaczenie: Helena Sobieraj)
Kolejny raz powinienem zapytać sam siebie:
Czy dolewam swoją kroplę wody do dzbana, czy raczej czuwam, aby miara się nie przebrała?
Czy potrafię “ugryźć się” w język, czy wyładowuję wszystko to, co mi “ ślina na język przyniesie”?
Dwa pytania o mniejszą powódź...
I nie trzeba szukać winnych. Winien jestem sam.
Pozostaje tylko pytanie:
- Jak mocna I duża musi być tama dla moich słów?