Muzyczne fascynacje
Muzyka elektroniczna (el-muzyka, R'n'E)
dodane 2010-01-08 11:17
To 'inne nastawienie' nie oznacza bynajmniej gorszego przeżywania muzyki, chyba chodzi tu raczej o większą dojrzałość. Często się nią męczyłem jednak zawsze do niej wracałem. Przed Klausem była w zasięgu mojej uwagi grupa Tangerine Dream, również prekursor tzw. 'rocka elektronicznego'. A pózniej? Pózniej była cała masa innych wykonawców. To była niezła przygoda i jest nadal bowiem wielu wykonawców pozostało przeze mnie jeszcze nie odkrytych. Taką muzykę serwuje w swoim Ttójkowym El-studiu Jerzy Kordowicz i on pozwala mi na ciągłe odkrywanie el-muzyczych pejzaży. A cóż to jest ta muzyka elektroniczna? Najlepiej przybliży to zagadnienie definicja napisana przez Grzegorza Cezarego Skwarlińskiego... Tekst nieco przeze mnie skrócony poniżej.
W ogólnym tego słowa znaczeniu jest to instrumentalna muzyka grana głównie na instrumentach elektronicznych, chociaż istnieją czasem spore odstępstwa od tej definicji. Nasuwa się w tym miejscu pytanie: Czy techno to muzyka elektroniczna ? Z technicznego punktu widzenia tak, z artystycznego nie wydaje mi się. Muzyka spod znaku EL (EM) zawiera w sobie wiele nurtów i trendów. Instrumentalny rock progresywny, rock elektroniczny, new age, ambient, muzyka medytacyjna, wariacyjna, awangardowa to tylko niektóre z nich. Najbardziej charakterystyczną cechą muzyki elektronicznej (el-muzyki) jest stosunkowo wyraźna linia melodyczna (ale w przypadku ambientu czasami trudno ją uchwycić). Niestety ta właściwość jest zacierana przez łączenie w/w nurtów jak i dodanie innych, nowych, często nie mających nic wspólnego z el-muzyką (R'n'E). [...]
[...] Muzyka elektroniczna (el-muzyka, R'n'E) to twórczość, która nie jest ani popem, ani techno, ani rockiem, ani muzyką poważną, ani country, itd. Jest to specyficzny gatunek, który czerpie inspiracje z całej rzeczywistości, która nas otacza, wybiega w przyszłość, poszukuje wciąż nowych, nieodkrytych warstw dźwięków, nowych brzmień (to jest następna charakterystyczna cecha). Bez przerwy eksperymentuje, intryguje, prowokuje. Po prostu żyje. Można powiedzieć, że muzyka elektroniczna służy przede wszystkim do słuchania (choć trzeba przyznać, że transowe kawałki mogą, ale nie muszą, służyć do innych celów). Nie każdy niestety potrafi zrozumieć, że słyszeć muzykę nie zawsze znaczy jej słuchać. Z drugiej strony natomiast, żeby móc ją słuchać, trzeba ją dobrze słyszeć. Medytacyjny, często melancholijny charakter sporej części utworów zmusza do uważnego słuchania każdego dźwięku, co czasem czyni muzykę, jaka płynie z głośników, dość trudną do odbioru przez zwyczajnych - niewtajemniczonych słuchaczy (choć bardziej dynamiczne kompozycje też czasem skłaniają do uwagi i rozmyślań, wytwarzając w ten sposób specyficzny, charakterystyczny klimat). Muzyka elektroniczna (el-muzyka, R'n'E) to także muzyka ilustracyjna, przede wszystkim do obrazów (pyta "Canyon Dreams" grupy Tangerine Dream to jeden z wielu przykładów). Dla większego uściślenia można dodać, że muzyka elektroniczna wyrosła z eksperymentów m.in. Stockhausena (lata 50-70), pierwszych dokonań Tangerine Dream, Klausa Schulze, Ash Ra Temple. Często zwana (szczególnie na początku) muzyką medytacyjną, kosmiczną albo elektronicznym rockiem, nie istniałaby jednak gdyby nie tacy technicy-zapaleńcy jak np. Robert Moog (nieżyjący już konstruktor syntezatorów MOOG). [...]
Powyższą definicję zaczerpnąłem ze strony poświęconej muzyce elektronicznej
ASTRAL VOYAGER
Całość tekstu Tutaj