Modlić się nieustannie
dodane 2015-07-01 13:04
Jak dzisiaj możemy sobie wyobrazić taką praktykę modlitwy nieustannej? Można podać trzy jej stopnie lub, jeśli ktoś woli, trzy warunki:
1. Poświęcenie się modlitwie w sposób regularny. To w sumie oczywiste: trzeba wyznaczyć sobie codzienną „porcję” czasu, którą będziemy przeznaczać wyłącznie na przebywanie z Bogiem. Czy będzie to 10 minut rano i 10 minut wieczorem, czy czas ten wydłużymy – na początek nie ma to znaczenia. Ważna jest konsekwencja i wytrwałość. Raz podjąwszy decyzję pomimo wszystkich pokus i rozproszeń trzeba temu czasowi być konsekwentnie wiernym. Przypomnijmy: „Jeśli chodzi o nieustanne pamiętanie o Bogu, dla każdego jest to możliwe według jego miary”. Ustalenie takiej miary na początku jest czymś fundamentalnym. I tej mierze trzeba być bezwzględnie wiernym.
2. Unikanie grzechu i złych myśli. Aby móc pamiętać o Bogu, trzeba zachować „higienę” myśli, unikać tych, które prowadzą do grzechu, nie taplać się w rozpamiętywaniu naszych krzywd.
3. Częste przywoływanie Bożej obecności poprzez modlitewne wezwanie. W ciągu dnia, w chwilach, które przeciekają nam między palcami, warto postawić się w Bożej obecności – w kolejce, w tramwaju, gdy czekamy na windę… W ciszy, w myśli, powtórzyć wezwanie modlitewne z wiarą, że Bóg jest tuż i czeka, aby nam okazać swe miłosierdzie.
Ta praktyka modlitewna nie prowadzi przez fajerwerki duchowe. Nie ma tutaj nagłych iluminacji, mistycznych wizji. To jest bardzo zwyczajna, szara droga chrześcijanina. Droga nie na skróty. Przypomina bardziej maraton niż sprint. Kto jednak wejdzie na nią, kto zacznie modlić się Imieniem Zbawiciela, zasmakuje w Bożej Obecności i cały świat stanie się dla niego jak namiot spotkania.