medytacje
Mt 8,5-11
dodane 2014-11-30 18:15
Setnik to dowódca w armii rzymskiej, który dowodził oddziałem, składającym się ze stu osób. Dla Żydów był okupantem.
A dla Jezusa człowiekiem, który poprosił Go o uzdrowienie chorego sługi.
Czemu o to poprosił?
Może, mimo że sługa, był to dla niego ktoś ogromnie ważny. Miłość rodzi się przecież nie tylko między ludźmi równymi sobie stanem.
A może, jako właściciel zatroskany o stan swojego posiadania, wolałby mieć sługę zdrowego i zdatnego do pracy, niż sparaliżowanego i cierpiącego.
Myślę jednak, że jakiekolwiek by nim nie kierowały intencje, mocno wierzył, że Jezus może uzdrowić jego sługę.
Przyszedł więc do Jezusa i powiedział Mu o cierpiącym słudze. Nawet nie wypowiedział wprost słów prośby o jego uzdrowienie.
A co ja mówię Jezusowi? Z czym do Niego przychodzę? Z jakim nastawieniem, z jaką wiarą w to, że zostanę wysłuchana, że moje sprawy i troski są dla Jezusa na tyle ważne, że zaradzi nawet tym niewypowiedzianym prośbom?
Czy czasami przy spotkaniu z Jezusem nie chowam się za utartymi, okrągłymi słowami modlitw, starając się w ten sposób „odhaczyć” kolejną pozycję z terminarza?
Jak patrzę na ludzi, którzy w jakiś sposób są dla mnie tym, kim ten setnik dla Żydów?
Może uważam się za lepszą od nich, bo należę do Narodu Wybranego, chodzę do kościoła, modlę się, spowiadam, unikam grzechów ciężkich?
A tymczasem taki człowiek może mieć większą wiarę i głębsze rozumienie Boga niż ja. I jego modlitwa zawsze jest wysłuchana, podczas gdy moja – nie.
W tym człowieku może być ogromna pokora, podczas gdy ja uważam się za kogoś „zaprzyjaźnionego” z Bogiem. „Zaprzyjaźnionego”, ale czy faktycznie moje myśli stają się podobne do Jego myśli? Czy porzucam moje drogi, by iść Jego drogami?
„powiedz tylko słowo”
Prawie codziennie, a na pewno co tydzień, podczas Eucharystii wypowiadam te słowa. I co? Czy widzę jakiś owoc tej modlitwy?
Czy moja dusza prawdziwie zdrowieje, czyli coraz mocniej przylega do Boga? Zwraca się do Niego, ufa Mu i wierzy, że wszystkie Jego słowa są prawdziwe i godne zaufania?
Czy coraz mocniej kocham drugiego człowieka, mimo że widzę jego wady i słabości? Czy jest we mnie coraz więcej cierpliwości, łagodności, wyrozumiałości?
Coraz więcej radości?
Jeśli nie, to znaczy, że nie wierzę w to, że Jezus naprawdę ma moc, by jednym swoim słowem uzdrowić moją duszę. I że On naprawdę chce tego dokonać.
Chory sługa setnika nie zrobił nic, by zostać uzdrowionym.
Cud dokonał się dzięki wierze jego pana, że Jezus ma moc, a on, setnik, nie jest godzien, by Jezus wszedł do jego domu.
To dla mnie wskazówka, by prosić o większą pokorę w relacji do Boga i o większą wiarę, ufność w moc Jego słowa. On przyrzekł i nie odwoła tego, co powiedział: „Proście, a otrzymacie…”