medytacje

Łk 11,42-46

dodane 21:07

Czasem w życiu „zajmuję” miejsce Jezusa i wypowiadam wobec innych ludzi wszelakiego rodzaju „biada”: oskarżenia, osądy, łatwe i nieodwołalne wyroki. Łatwo przychodzi mi wskazywanie błędów i niedociągnięć innych ludzi.


I czasem trzeba to robić.

 

Ale jakoś nie w smak mi, gdy ktoś wobec mnie, jak Jezus wobec faryzeuszów i uczonych w Prawie, pokazuje jasno i wyraźnie, gdzie moje słowa mijają się z czynami. Gdzie moja postawa nijak się ma do postawy ucznia Jezusa.

 

Nie w smak mi to, gdyż nie ma we mnie pokory. Jest tylko pycha i egoizm.

 

Dlatego za każdym razem, gdy doświadczę takich oskarżeń i pomówień, mam niepowtarzalną okazję, by postąpić choćby mały krok na drodze pokory. Na drodze uznania swojej małości, grzeszności, nieużyteczności, niepotrzebności.

 

To straszliwie trudny mały krok, ale gdy postawię jeden, okazuje się, że łatwiej przychodzi postawienie każdego następnego. Tak działa łaska.

 

To, co Jezus piętnuje dzisiaj w ludzkich relacjach, można ująć w kilku punktach:

1. brak dawania tego, co najważniejsze

2. chęć bycia docenionym i zauważonym, lubianym

3. skrywanie nieczystości, zgnilizny i śmierci wewnętrznej

4. stawianie większych wymagań innym niż sobie

 

Przy dawaniu dokonuje się wielu wyborów, co i jak dać, i z reguły daje się to, co przychodzi łatwiej. Człowiek z natury swej jest leniwy i wygodny i tak naprawdę musi czujnie przyglądać się swemu sercu, by odkryć tę pierwszą wadę.

Czemu nie chcę dać tej właśnie osobie czasu i zainteresowania? Czemu nie chcę okazać jej miłości w sposób, którego ona pragnie i oczekuje? Czemu daję akurat to, a nie chcę dać tego?

 

Druga wada wydaje się nieszkodliwa – potrzeba bycia lubianym, docenionym jest przecież częstym motorem działania i wiele dobra dzięki temu się tworzy. Ale czy jest to dobro prawdziwe, owocujące?

Czy ta motywacja we mnie nie zacznie w pewnym momencie tak mocno wpływać na mój światopogląd, że zacznę mimowolnie, niedostrzegalnie lekceważyć tych, którzy nie mogą mnie dowartościować, na których uczuciach mi nie zależy?

Od czego, od kogo uzależniam moje działanie?

 

Jak absurdalnie w tym momencie brzmi stwierdzenie, że chciałabym być doceniona i zauważona przez Boga.

Ten, który znał mnie przed wiekami, od którego pochodzą wszystkie moje talenty i dary, który kocha mnie niezależnie od mojego postępowania i zachowania – miałby mnie doceniać, miałby zauważać moje starania w sensie: miałby mnie wywyższyć nad innych ludzi?

A przecież tak jest.

 

Jeśli motorem mojego postępowania jest chęć bycia „zauważoną” przez Boga, to tak się stanie.

Tylko że Jego zauważenie i docenienie dokonuje się na zupełnie innej płaszczyźnie, niż u ludzi.

 

Dokonuje się na płaszczyźnie miłości.

 

On, doceniając i odpowiadając na starania człowieka, zaprasza go do jeszcze większej miłości siebie, a w konsekwencji miłości innych ludzi. Do miłości ukrzyżowanej.

Daje człowiekowi możliwość uczestniczenia w krzyżu, który sam niósł. W cierpieniu, którego sam doświadczał. W boleści i ranach miłości, które Mu zadano.

 

Wtedy nagle okazuje się, że człowiekowi nie o takie docenienie chodziło.

 

W takich momentach człowiek staje przed sobą zupełnie nagi i widzi całą swoją słabość, zgniliznę i grzech, który do tej pory był przed nim i innymi ludźmi ukryty.

 

Faktem jest, że w sercu człowieka obok dobra jest zło. Fałszem jest mniemanie, że ktoś jest od którejś z tych rzeczywistości wolny. Najlepiej wiedzą o tym spowiednicy.

 

Jeżeli więc w mojej głowie pojawi się myśl, by święcie oburzyć się na czyjeś postępowanie, muszę zrobić rachunek sumienia dokładnie z tego, co zarzucam drugiemu:

- jak ja kocham?

- jak ja służę?

- jaką ja jestem córką/przyjaciółką/współmałżonkiem/pracownikiem?

 

A moje myśli i słowa? Ile w nich zrozumienia, a ile oskarżania? Ile w nich przyjęcia tajemnicy, a ile obrażania się na Boga za cierpienie i wychowywanie do miłości?

 

Cały czas muszę mieć też na uwadze jedno:

Bóg nigdy nie mówi „biada” po to, by kogoś poniżyć, zdołować, odrzucić, zniszczyć. Jego „biada” to głos Jego cierpienia nad zatwardziałością ludzkich oczu, które patrzą, ale nie widzą, uszu, które słuchają, ale nie słyszą, i serca, które woła o miłość, ale nie chce kochać.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 17.11.2024

Ostatnio dodane