medytacje

Łk 11,37-41

dodane 19:40

Człowiek zaprasza Boga do swego życia. Bóg zawsze odpowiada na takie zaproszenie – przychodzi i zajmuje miejsce za stołem.

A człowiek reaguje zdziwieniem, bo Pan Bóg zaskoczył go tym, jaki jest, tym, co robi, co mówi, jak się zachowuje.

 

Bóg zawsze zaskakuje człowieka. Tak bardzo jest inny, niż ludzkie wyobrażenia o Nim.

 

Znam Ewangelie, od kilkudziesięciu lat przypatruję się Jezusowi. Czemu więc tak wiele we mnie zdziwienia, gdy dostrzegam Jego działanie?

Czy można przyzwyczaić się do Boga?

 

Prawdziwy Bóg zadziwia, bo miłość także dziwi człowieka: „Co on/ona w niej/nim widzi?”

 

Zadziwia nas Bóg, bo ważniejsze dla nas są pozory, zewnętrzność słów i czynów innych ludzi, niż wnętrze, prawda o ich sercu. Dzięki temu łatwiej można wydawać wyroki, oceniać, oskarżać lub być w zły sposób pobłażliwym.

 

Tak trudno patrzeć i słuchać z miłością, z życzliwością i otwartością.

 

Czyjeś wnętrze może bowiem zmusić do zmiany wcześniejszych ocen, do dostrzeżenia własnej niegodziwości i okrucieństwa. I wypadałoby z tym coś zrobić... przeprosić, poprosić o wybaczenie, pojednać się...

 

Jeśli jednak zatrzymam się na tym, co zewnętrzne, zawsze znajdę wytłumaczenie dla siebie i tego, co jest.

 

Wtedy też łatwiej określa się, kto wróg, a kto przyjaciel. To daje poczucie bezpieczeństwa na tym bezkresnym świecie, na którym człowiek pojawia się przez chwilę i znika w odmętach historii. Jakże wielki niepokój przeżywa się w swoim sercu, gdy człowiek uświadomi sobie własną ulotność, nietrwałość.

 

Jezus nazywa skupienie się na tym, co zewnętrzne, głupotą – brakiem rozumu.

 

A przecież faryzeusze prawdziwie szukali Boga. Ja również prawdziwie Go szukam. Ile jednak we mnie faryzeizmu, gorliwości skierowanej zupełnie w niewłaściwym kierunku? Wiary, która wcale nie działa przez miłość, a jedynie przez spełnianie formalności, wypowiadanie starych formułek i trzymanie się utartych zwyczajów?

 

Nie wolno mi zatrzymać się na tym, co zewnętrzne: na wyglądzie, zachowaniu, stanie posiadania, sposobie mówienia itp., itd. Muszę walczyć o wolność od wszelkiego oskarżania, nawet najdrobniejszego. Od podejrzliwości i schematycznego traktowania siebie i drugiego człowieka.

 

Skoro Bóg stworzył cały świat, skoro On jest Twórcą słońc, planet, oceanów, gór, wszelkich istot niebieskich, ziemskich i podziemnych, to On stworzył serce i umysł mój i bliźniego mego. On też może stworzyć w nas serce czyste, serce z ciała.

 

Pomagam Mu w tym stwórczym dziele o tyle, o ile kocham. O ile w drugim człowieku, zwłaszcza tym trudnym, nieprzyjemnym, bolesnym i krzywdzącym widzę Jezusa, który w nim cierpi, jak Chrystus zamknięty w ciemnicy.

 

Takie spojrzenie wyzwala drugiego człowieka, oczyszcza – jego i mnie.

 

Gdy rodzi się we mnie pokusa ocenienia czyjegoś postępowania, zachowania, wtedy przypominam sobie, że przecież nie znam serca człowieka. Nie potrafię zmierzyć ilości miłości, jaka w nim jest. Może w jego nieporadnym, ułomnym, niewłaściwym postępowaniu jest więcej miłości niż w całym moim życiu.

 

Tylko Bóg zna serce człowieka. Zna całą prawdę o nim. Dlatego tylko słowo Boże jest zdolne osądzić pragnienia i myśli serca.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane