małżeństwo
Miłość małżeńska może być piękna - krok głębiej
dodane 2014-04-06 20:46
Tytuł w pełni oddaje całą treść rekolekcji, w których uczestniczyliśmy w ostatni weekend.
Pan Mieczysław Guzewicz oparł te rekolekcje całkowicie na Piśmie Świętym, a konkretnie na fragmencie z Listu św. Pawła do Efezjan:
"Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża!" (EF 5,21-33)
Ale umieścił te treści w kontekście słów wcześniejszych św. Pawła:
"Baczcie więc pilnie, jak postępujecie, nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy. Wyzyskujcie chwilę sposobną, bo dni są złe. Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana. A nie upijajcie się winem, bo to jest [przyczyną] rozwiązłości, ale napełniajcie się Duchem, przemawiając do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach. Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa!" (Ef 5,15-20)
Ogromnie się cieszę, że pojechałam na te rekolekcje, chociaż bardzo mi się nie chciało. Ostatnio tempo naszego życia znacznie przyspieszyło i jestem tym po prostu zmęczona. Ale warto było przełamać niechęć, także lenistwo, bo hojność Jezusa okazała się nadspodziewana. Zresztą jak zawsze ;) Powinnam już to wiedzieć, a i tak zawsze jest we mnie ogrom zadziwienia Jego dobrocią i hojnością, z jaką odpowiada na najmniejszy trud człowieka.
Wiele z tych treści, które mówił pan Guzewicz, powinni usłyszeć panowie. Było ich paru, ale nie tylu, ilu mogłoby być, gdyby przyjechali z żonami.
Pewnie by się zdziwili (a może i przerazili), słysząc, że to oni w 100% odpowiadają za jakość ich małżeństwa czy za religijne wychowanie dzieci. A gdyby jeszcze w pełni dotarło do nich, że wartość małżeństwa równa jest wartości Najświętszego Sakramentu... Tak przedstawia to Pismo, a z Nim lepiej nie dyskutować.
Na szczęście, jak mówił rekolekcjonista, małżeństwo, jak i Najświętszy Sakrament, nie jest do rozumienia, ale do "praktykowania". Tak samo jak podczas adoracji nie zastanawiam się, nie próbuję nawet zrozumieć, jak to możliwe, że w tej białej Hostii jest cały, niepodzielny Bóg, tak samo nie muszę rozumieć, co to znaczy, że wraz z mężem do końca naszych dni przed Bogiem jesteśmy "jednym ciałem".
Pewnie najbliższe wpisy poświęcę temu tematowi, bo nie da się tego przedstawić jednorazowo. Zbyt wiele treści.