medytacje

Łk 9,1-6

dodane 20:29

„dał im moc i władzę nad wszystkimi złymi duchami i władzę leczenia chorób”

Ten dar Jezusa jest niewidoczny. Nie można go dotknąć, poznać zmysłami.

Trzeba w ten dar uwierzyć.

Trzeba uwierzyć w Jego Słowo, którym człowieka obdarowuje.

 

Co więcej, w Komunii Świętej daje mi samego siebie.

 

Uczniowie szli bez Jezusa (ciekawe, co On robił w ty czasie? Czy były to Jego rekolekcje w samotności?). Ja natomiast idę nieustannie z Jezusem, jeśli przyjmuję Jego Ciało i Krew.

On nieustannie mi towarzyszy.

 

Ale muszę sama przed sobą odpowiedzieć szczerze na pytanie, czy wierzę w to obdarowanie? W tę Obecność?

 

A jeśli trudno mi uwierzyć, to co stoi na przeszkodzie?

Czemu nie wierzę słowom Boga?

 

„Nie bierzcie nic na drogę...”

 

Oprócz wiary Jezus chce, bym Mu zaufała i była posłuszna temu, co mi mówi. Nawet gdy to słowo łamie w jakiś sposób ludzie myślenie.

 

Mam iść (a dla mnie oznacza to obecnie podjęcie pewnej decyzji) bez żadnych zabezpieczeń.

Brak czegokolwiek w moim życiu (zdrowia, pieniędzy, rzeczy materialnych, pracy, znajomości, wiedzy czy doświadczenia) nie może być przeszkodą w głoszeniu Bożego Królestwo (czyli panowania Boga) i uzdrawiania chorych.

 

Te wszystkie rzeczy nie są mi potrzebne, by głosić i uzdrawiać, bo wystarczająco zostałam przez Jezusa obdarowana mocą i władzą.

 

Co więcej, czasem obecność wymienionych rzeczy zacieśnia moje pole widzenia tylko do nich. O nich myślę, o nie zabiegam, nimi się kłopoczę i martwię.

 

I wcale nie o to, by mieć więcej, ale by w ogóle były. Pojawia się myślenie, że to one są mi niezbędne, a nie moc Jezusa i władza od Niego.

 

A to powstrzymuje mnie od działania na rzecz jego Królestwa.

I nie czynię wtedy dobra, do którego jestem zaproszona.

 

Dzisiaj Jezus mi mówi: „Zostaw to, nie bierz na tę drogę niczego, bo masz już wszystko, a czego byś w drodze potrzebowała, dadzą ci inni ludzie, których Ja na niej postawię.”

 

„Jeśli was gdzie nie przyjmą, wyjdźcie z tego miasta i strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo przeciwko nim.”

 

Na mojej drodze spotkam różnych ludzi. Jedni obdarują mnie zaufaniem, przyjaźnią, dobrem. Inni zamkną przede mną drzwi swego serca, odrzucą, potraktują podejrzliwie, jak wroga.

 

Polecenie Jezusa wskazuje mi, jak mam postępować względem ludzi.

 

Od dobrych mam przyjmować dobro; od złych – nie przyjmować niczego, a zwłaszcza zła, którego doświadczę.

 

Mam „strząsnąć proch z nóg”, tzn. zostawić za sobą wszystko, co z nimi związane: negatywne emocje i uczucia, wypowiedziane złe słowa – po to, by to nie zabrudziło mnie samej i mojego spojrzenia na tych ludzi.

Oddać ich Bogu – i odejść. Oddalić się.

 

I pamiętać, że i ja wielu ludzi odrzuciłam, odtrąciłam, nie przyjęłam...

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane