medytacje

Łk 8,19-21

dodane 20:04

To tylko trzy zdania, a zawierają w sobie mnóstwo treści.

Maryja i bracia Jezusa podjęli się trudów podróży, by się z Nim spotkać.

Ich pragnienie spotkania nie mogło się jednak ziścić z bardzo prostego powodu: Jezusa otaczał taki tłum ludzi, że fizyczną niemożliwością było dostać się w Jego pobliże.

 

Jakże często, kierowana określonym oczekiwaniem, pragnieniem, podejmuję rozmaite działania. Wyznaczam sobie cel i dążę do niego.

I wcale nie muszą to być wielkie sprawy, ale zwyczajne, błahe, codzienne.

Nagle okazuje się, że nie mogę zrealizować tego, co sobie zaplanowałam. Zawsze jest też jakiś powód tej niemożności. Raz go znam, dostrzegam, a innym razem nic o nim nie wiem.

 

Pismo Święte nic nie mówi o uczuciach i emocjach, jakie pojawiły się u Maryi i braci Jezusa w sytuacji, w jakiej się znaleźli. Ale byli to normalni ludzie, jak ja, więc pewnie towarzyszyła im cała gama uczuć, jakie pewnie i u mnie by się pojawiły w podobnej sytuacji. Te uczucia z pewnością były też różne u każdego z nich: smutek, rozczarowanie, frustracja, niezadowolenie, chęć rezygnacji ze spotkania, złość na tłum, zdenerwowanie, złość na samego siebie, że się nie przewidziało tej sytuacji, złość (irracjonalna) na Jezusa, że swoją popularnością niejako do tej sytuacji doprowadził, i wiele innych.

 

Oni tak bardzo chcieli się z nim spotkać. Lubili Go, kochali, tęsknili za Nim, gdy przebywał poza rodzinnym miastem. Łączyły ich lata wspólnej zabawy (jako dzieci), pracy, codzienności.

Do tego doszło jeszcze zmęczenie, znużenie trudami podróży i związanym z tym dyskomfort: ból nóg, brud, może i głód, pragnienie.

 

Ale ktoś dostrzegł ich problem. Być może sami poprosili, by przekazano Jezusowi wiadomość o ich przybyciu.

 

Podjęcie działania wiąże się z czekaniem na efekt tegoż.

i znowu niemal natychmiast pojawiają się w człowieku rozmaite oczekiwania:

„Jezus już wie, że tu jesteśmy i na pewno ogromnie się z tego ucieszy. Tak dawno się nie widzieliśmy, a więzi rodzinne to rzecz święta. Poza tym Jezus nas kocha, kocha ogromnie swoją Matkę, dawno Jej nie widział, więc na pewno chociażby z tego powodu zrobi wszystko, by się z nami zobaczyć.”

 

Tak, to prawda, że Jezus kochał swoją Matkę i braci, był z nimi zżyty i na pewno byli Mu oni bardzo drodzy.

Ale teraz zmieniła się sytuacja. Teraz nie krewni, nie Matka, ale najważniejsza jest wola Ojca.

 

I Jezys korzysta z okazji, by rodzinie to mocno i dobitnie uzmysłowić, że dla Niego najważniejsi są ci ludzie, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je.

 

Krewni Jezusa, Jego Matka przyszli, by się z nim spotkać – i spotkali Go.

Spotkali Go w Jego słowie. W mądrości Bożej, którą ich obdarował.

Spotkali się z Nim w sposób dla nich nieoczekiwany.

 

Bo tak już z Bogiem jest, że spełnia ludzkie oczekiwania, ale często w sposób, jakiego się człowiek nie spodziewa.

 

Takie Boże postępowanie zmusza człowieka do uwagi, by dostrzec i zrozumieć to Boże obdarowanie.

Zmusza też do pokory, by zrezygnować ze swojej wizji sposobu obdarowania i by przyjąć to, co daje Pan.

Zmusza do cierpliwości i wytrwałości, bo o czasie odpowiedzi i o sposobie realizacji ludzkich oczekiwań to On decyduje, a nie człowiek.

 

Taki jest właśnie skarb, bogactwo Słowa: 3 zdania, a tyle treści (i jeszcze więcej, których nie zapisałam – np. o relacjach rodzinnych).

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane