Ciągle iść...
dodane 2013-09-04 14:25
Gdy Chrystus szedł drogą krzyżową, nie wyręczał Go Ojciec ani nie unosił nad ziemią Duch Święty.
Niósł krzyż sam, tylko niechętny Szymon z Cyreny na chwilę Mu pomógł. Lecz przecież szedł, pomimo bolesnych potknięć, bo czuł wsparcie i cel. Bo wiedział, dla jakich spraw Bosko-ludzkich idzie. Rozumiał więź i solidarność z tymi, którzy jeszcze przed chwilą szydzili z Niego i z nieukrywaną nienawiścią chcieli się Go pozbyć. Na razie im się to udało. Udaje nam się odstraszyć od siebie ludzi, którzy niczego nam ukraść nie chcieli, a jedynie mieli odwagę podpowiedzieć, że w niewłaściwym kierunku zmierzamy.
W poszukiwaniu recepty na życie