Wejść drugi raz do tej samej wody
dodane 2013-01-13 11:20
Jak mówi przysłowie, nie da się wejść drugi raz do tej samej wody. Zwłaszcza płynącej.
Dla mnie to znaczy, że nie da się wrócić do tego, co już było. Życie idzie naprzód, ja się zmieniam, ludzie i miejsca też się zmieniają.
Czy to jednak znaczy, że powroty są niemożliwe?
To zależy, do czego chciałoby się wrócić.
Jeśli, dajmy na to, chciałabym znowu pojechać w jakieś miejsce, gdzie spędziłam mnóstwo urokliwych chwil, nie wrócę do tych samych uczuć i wrażeń, jakie mi wtedy towarzyszyły. Nawet, jeśli obok mnie będą ci sami ludzie, miejsce będzie to samo, ale już ani oni, ani miejsce, ani ja nie będziemy tacy sami.
Ci sami, ale nie tacy sami. Inni.
Warto wracać, by spojrzeć, co teraz rodzi się w moim sercu i porównać z tym, co zapadło w pamięci. Jakie są dzisiejsze uczucia i odczucia. One pokażą, co się zmieniło – i czy na lepsze, czy jednak nie.
A jednak boję się tego powrotu. Boję się rozczarowania; braku tego pierwszego zachwytu i oczarowania miejscem, ludźmi.
A z drugiej strony jest też we mnie ciekawość i otwartość na nowość, inność. Ten niepokój na szczęście nie dominuje.
Może pomogły mi słowa Piotra, że na pewno będzie wspaniale, bo on tam będzie ze mną? ;-)
Coraz bardziej uświadamiam sobie, jak wiele oczekiwań noszę w sobie. I jednocześnie jak wiele zależy od tego, co z tymi oczekiwaniami zrobię. Cieszę się, że nie jestem bezradna wobec tego, co jest we mnie. Że kontakt z moimi uczuciami, oczekiwaniami oraz wiedza, co z nimi robić i jak je zmieniać, nie łamiąc, pomaga mi kształtować własną postawę wobec tego, co mnie spotyka.
Prawdą jest, co powiedział ks. Larus na rekolekcjach w Wadowicach, że pierwszym wrogiem człowieka jest diabeł, a drugim - on sam dla siebie, to, jak na siebie patrzy i czemu w sobie pozwala dominować ...
Dlatego odważę się wejść drugi raz do tej samej wody - i jak znam siebie, jeszcze nie raz będę wracała ;-)