medytacje
Łk 3,15-16.21-22
dodane 2013-01-13 16:20
„...lud oczekiwał z napięciem...”
Z napięciem oczekuje się wiadomości w sprawach najwyższej wagi.
Im bardziej mi zależy na poznaniu czegoś, zrozumieniu, uzyskaniu pewności, z tym większym napięciem oczekuję na wiadomość, czyjeś słowo, gest, wyjaśniający sytuację.
Jak wielkie napięcie towarzyszy oczekiwaniu chorego na diagnozę lekarza. Lub skłóconym małżonkom, gdy pojawia się jakieś trudne, zaskakujące doświadczenie w ich małżeństwie.
To słowo może nie przynieść wyłącznie uspokojenia, a sprowokować pojawienie się nowych pytań. Może być wezwaniem do podjęcia trudu, wysiłku, jakiegoś działania.
Jan Chrzciciel wyjaśnił, że nie jest Mesjaszem (napięcie opadło), ale jednocześnie wspomniał o chrzcie Duchem Świętym i ogniem (kolejne tajemnice, które domagają się „rozwiązania”).
„On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem.”
Chrzest Duchem Świętym – zanurzenie w Duchu.
Duch Święty – Paraklet – Pocieszyciel – tajemnicza Osoba Trójcy Świętej.
Istota Miłości Ojca i Syna.
Podczas bierzmowania człowiek jest zanurzany w Duchu Świętym.
Czy otwiera się przed nim cała głębia relacji między Ojcem i Synem?
Ta Głębia to też Osoba.
Bez pomocy Ducha Świętego człowiek nie potrafi zrozumieć miłości.
Nie potrafi kochać na wzór Miłości Boga.
Bo takie jest zadanie chrześcijanina: kochać jak Bóg.
Być doskonałym – w miłości.
Bez obecności i wsparcia Ducha Świętego nie jest to możliwe. Ludzkie wysiłki i próby będą mało owocne, lub zupełnie jałowe.
Czasem człowiek dziwi się, że stara się kochać drugiego – i zupełnie mu to nie wychodzi. A sednem jest brak obecności Ducha. Ducha Bożej Miłości.
Duch i ogień. Są razem.
Duch Miłości jest Ogniem pochłaniającym.
Dzięki Niemu w sercu człowieka pojawia się żar. Jego serce zaczyna płonąć i ogarnia coraz większe przestrzenie życiowe: aż do miłości nieprzyjaciół.
Ogień to też oczyszczenie. Dawniej, by zapobiec gangrenie, ogniem przypalano ranę. Towarzyszył temu olbrzymi ból, ale potem przychodziło zdrowie, a nie śmierć.
Duch Święty prowadzi człowieka do zaakceptowania tego oczyszczenia.
Człowiek chce być oczyszczony, godzi się nawet na najokropniejszy ból (wie już, czemu ten ból służy), byleby oczyścić się z tego wszystkiego, co stoi na drodze Miłości.
Pojawia się coraz więcej chwil w życiu, przepojonych modlitwą.
„A gdy się modlił, otworzyło się niebo...”
Gdy człowiek się modli, otwiera się niebo i łaska Boża zstępuje na człowieka.
Modlitwa jest spotkaniem. U początku modlitwy jest pragnienie spotkania.
Bóg odpowiada na to pragnienie, otwiera się niebo.
Jest to rzeczywistość duchowa, która dokonuje się w wierze, ale dotyka człowieka także poprzez zmysły.
Z tego Spotkania człowiek zawsze wychodzi umocniony.
O ile naprawdę spotkał się z Bogiem. Bo często modlitwa staje się jedynie spotkaniem z samym sobą: swoimi problemami i żalami, przeszłością i przyszłością.
Człowiek chciałby usłyszeć namacalnie Słowo Boga, ale albo nie słucha, albo temu Słowu nie wierzy.
„Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie.”
Bóg każdemu człowiekowi mówi, że go miłuje, że „ma w nim upodobanie”. Czemu to Słowo nie przemienia mego życia?
Jezus usłyszał to Słowo, kiedy jeszcze niczego nie dokonał.
I – patrząc po ludzku na jego życie – potem też niewiele zdziałał. Niewielu ludzi uwierzyło w Bożą miłość, niewielu przyjęło Boże przebaczenie. Niewielu się nawróciło.
Ale Bóg cały czas miał w Nim upodobanie.
Człowiek często „ma upodobanie” w tym człowieku, czyje czyny i słowa mu odpowiadają.
Gdy ktoś postępuje lub mówi coś, co mu się nie podoba' „upodobanie” do tego człowieka maleje lub zmienia się w niechęć.
Ale tak nie jest u Boga!
On ma upodobanie w człowieku, nawet gdy ten robi lub mówi coś, co Bogu się nie podoba.
Boże, Ojcowskie „upodobanie” we mnie to jedyny, pewny punkt w moim istnieniu.
Nie muszę na nie zasługiwać.
Ono jest niewzruszone i do końca świata.
Ono też wzywa mnie, bym na nie odpowiedziała – bym zawsze wracała do Ojca, który nieustannie mnie wypatruje i za mną tęskni.
Bóg prawdziwie tęsknie za mną.
Jego tęsknota jest przeogromna – jak miłość...