Czytaj Słowo: Ewangelia wg św. Łukasza, rozdział 8
dodane 2012-12-10 08:33
Wyobraź sobie mężczyznę żyjącego samotnie w małej, przytulnej kawalerce. Człowiek ten obok wielu swoich zalet posiada jedną, tak to nazwijmy, niedoskonałość. Przychodzi po pracy, otwiera chipsy, pije piwo, a puste opakowania zostawia przy fotelu. Później siada do biurka, trochę popracuje, robi notatki. Papiery, których nie potrzebuje próbuje wrzucać do kosza – niestety – te odbijają się od innych przepełniających kosz śmieci i lądują na podłodze. Bałagan mu zupełnie nie przeszkadza. Nauczył się żyć w pomieszczeniach, w których ciężko odgadnąć oryginalny kolor wykładziny. Umie żyć obok całego syfu zupełnie się nim nie przejmując, aż do momentu, w którym nie potknie się o coś wcześniej wyrzuconego na podłogę. Można udawać, że bałaganu nie ma, można się nim nie przejmować, ale nie oznacza to, ze on nie istnieje. Choć wiem, że porównanie do bałaganu jest słabe i mocno niezręczne, to niestety jest to moje częste doświadczenie spotykania ludzi, którzy żyją obok Boga. Słowo z tego rozdziału mówi o sprawach mocno wymykających się człowiekowi – duchy, śmierć, świat niematerialny. Ta kolizja, czy potknięcie, o którym wcześniej wspomniałem, to – niestety – doświadczenie śmierci. To wobec niej wszyscy uznajemy, że ten „bałagan”(choć czasem w różny sposób go rozumiemy) rzeczywiście istnieje. Nie ma znaczenia, czy jesteś księdzem, lekarzem, nauczycielem, czy pianistą – wobec śmierci schylasz głowę i przyznajesz, że nasza materialność, to za mało, żeby zrozumieć świat. Piszę to z bólem i trudem, bo wielokrotnie spotykam ludzi zupełnie zagubionych, którzy ciągle żyją obok Boga i nie chcą Go zobaczyć. Jak siać Słowo, żeby nasi bracia i siostry potknęli się o Jezusa? Co zrobić, żeby usłyszeli? Co zrobić, żeby zrozumieli i zobaczyli?