Moc Ojca

dodane 20:30

Psychologowie twierdzą, że na świecie jest od 10 do 13 proc. ludzi dojrzałych emocjonalnie, czyli takich, którzy mają poustawiane emocje, świat uczuć. Pozostali to ludzie zaburzeni, nieradzący sobie z lękami, ze światem uczuć, z rzeczywistością, która ich przerasta. Do takich poranionych ludzi przychodzi Bóg i… zalewa swą miłością. W Jezusie jest uzdrowienie człowieka. On uzdrawia absolutnie wszystko. Mówi o tym wielu świętych. Ale przecież, zauważmy, oni nie byli uzdrowieni „do końca”, nie byli klasycznym przykładem zdrowia psychicznego. Zmagali się, upadali, borykali z lękiem. Ale – uwaga – mieli uzdrowione postrzeganie rzeczywistości. Krzywdzono ich – potrafili przebaczyć, dostrzec szczęście w nieszczęściu. To tajemnica świętości. Z czego to się rodzi? Z więzi z Bogiem. Zaczynam dostrzegać Jego obecność we wszystkich wydarzeniach życia. To rodzi pokój serca: On przewidział wszystkie sytuacje. Jak powie św. Augustyn: najpierw Bóg cię wymyślił, potem długo się tobie przyglądał, potem cię ukochał, a na końcu stworzył. 


Co to znaczy w praktyce?


 

– To, że gdyby jeszcze raz stworzył historię mojego życia, stworzyłby dokładnie to samo; dałby mi tego samego tatę, taką samą mamę, rodzinę. Jasne, wpływ ojca na decyzje dzieci jest ogromny, ale pamiętajmy: to w Bogu Ojcu znajdziemy całkowite uzdrowienie. Przeżyłem na własnej skórze dwa lata bolesnej terapii. Skończyłem ją, biegnę do mojego terapeuty, kierownika duchowego, oczekując, że usłyszę jakąś konkretną wskazówkę o moich zranieniach, a on mówi krotko: proszę rozpocząć głębsze życie duchowe. Jakby mnie ktoś obuchem walnął. Tylko tyle? Żadnej psychologii? Grzebania w przeszłości? A on chciał mi zakomunikować: skończyłeś z tym. Teraz idź do Boga Ojca. Odbuduj relację. Zamknęliśmy psychoterapię. Koniec z tym. Idź do Ojca. On uzdrawia. 


 

Kiedy Jezus przebywał z Ojcem? Nie widział Go, miał przy sobie jedynie opiekuna Józefa…


 

– Jezus znikał na całe noce. Uczniowie widzieli to i zdumiewali się: „Jak oni muszą się kochać!”. Catalina Rivas w książce o męce Jezusa pisze, że On niemal co drugą noc spędzał na rozmowie z Ojcem. Przez całe lata przygotowywał się do męki. Nawiązywał z Nim więź miłości. Co dawał Mu Ojciec? Siłę. Uczył, jak przyjąć cierpienie, zmagać się z przeciwnościami. Taka jest rola ojca! 
Scena, którą widziałem w Tatrach. Idziemy z młodzieżą Ścieżką nad Reglami. Słyszę płacz. Na skale wisi dziewczynka. Wdrapała się i nie potrafi zejść. Przerażona krzyczy: „Tatoooo!”, Mówię młodzieży: „Szukajcie ojca! Może coś się z nim stało?”. Podbiegam pod skałę, rozkładam ramiona i krzyczę: „Spójrz na mnie, skacz, złapię cię”. A ona: „Nie! Chcę do taty!!!”. Stoję i asekuruję ją. Po chwili przychodzi ojciec, młody mężczyzna. „Tato! – woła córka – zobacz, jak wysoko weszłam. Zdejmij mnie!”. A tata spokojnie: „Nie! Sama weszłaś, sama spokojnie zejdziesz. Nie bój się. Spokojnie! Tu postaw lewą nogę, potem delikatnie prawą. Nie puszczaj ręki. Jestem z tobą, nie bój się”. Zeszła z tej skały i rzuciła się tacie w ramiona: „Udało się!”. A on przytulił ją: „Mówiłem, że ci się uda!”. Stałem i przyglądałem się tej scenie jak zaczarowany.•

o. Maksymilian Stępień 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane