Trud stawania w prawdzie
dodane 2012-08-28 14:32
Nie mylmy również niesprawiedliwej decyzji z taką, która nas rani, ale może być słuszna. Pomyłka zdarza się dość często. Obydwie sytuacje stają się przyczyną kary i cierpienia. Ale na tym kończy się ich podobieństwo. Ponadto lekarstwo na ból jest inne w każdym z przypadków; przebaczenie nie jest konieczne, chyba że skrzywdziło się bliźniego.
P. jest bardzo dobrym przyjacielem J., prezesa zarządu pewnego przedsiębiorstwa. J. popełnił wiele błędów i zarząd musi go odwołać ze stanowiska. P., z całą uczciwością, może jedynie zaakceptować tę decyzję i głosować za nią. J. czuje się śmiertelnie zraniony i przeżywa to jako zdradę przyjaźni, mimo iż P. starał się wytłumaczyć mu powody: w grę wchodziło dobro przedsiębiorstwa i jego pracowników. J. zrywa przyjaźń i winą za to obciąża P.
Czy powinien on prosić J. o przebaczenie? Stanowczo nie. Odwołanie J. było właściwe nie tylko ze względu na powód, ale także i sposób, który, na ile tylko to było możliwe, nie przyniósł mu ujmy, zresztą dzięki wpływom P. A jednak czuje się on winny, lecz to poczucie winy jest subiektywne, nie ma obiektywnego uzasadnienia. Związane jest z lękiem przed utratą przyjaźni. Ponieważ nie popełniono żadnego błędu, sprawiedliwość nie została naruszona, nie ma żadnych podstaw do przebaczenia. Starałby się on tylko uspokoić poczucie winy, a nie jest to odpowiedni środek zaradczy.
Jaką słuszną postawę można przyjąć w podobnym przypadku?
Miłość nie jest wrogiem sprawiedliwości, ale jej nadmiarem (często jej warunkiem, co zobaczymy dalej). Podkreślał to już Arystoteles: przyjaźń jest prawdziwa i stabilna tylko wtedy, gdy opiera się na cnocie; a sprawiedliwość jest cnotą, która szanuje prawo i wypełnia je. Święty Augustyn potwierdza to natomiast w ujęciu chrześcijańskim: "człowiek widzi, że jego przyjaciel popełnia jakiś błąd: ostrzega go. Jeżeli przyjaciel nie słucha, dochodzi nawet do upomnień, do nagan, do sądów: czasami musi dojść aż do tego!"
Znane są słowa Arystotelesa: "Przyjaciel Platona, ale jeszcze bardziej przyjaciel prawdy". Przyjaźń opiera się więc na poczuciu słuszności, dobra i prawdy. Jeżeli woli się przyjaźń bliskich niż prawdę, jeżeli jest się gotowym tolerować kłamstwo, niesprawiedliwość czy kompromis niż stracić przyjaciela, dlaczego nie miałoby się pozwolić sobie na kłamstwo w ramach przyjaźni? Jak sam przyjaciel mógłby być pewnym, że nigdy go nie okłamiemy?
Jeżeli zrelatywizowaliśmy już kiedyś sprawiedliwość i dobro w imię tego absolutnego dążenia, jakim jest przyjaźń, dlaczego nie mielibyśmy powtórzyć tego w imię jakiegoś innego absolutnego celu? Mówiąc prościej, jaką będziemy mieli gwarancję, że przyjaźń będzie mogła trwać? Na czym będzie się ona opierać? Wiadomo, jak mało stabilna jest przyjaźń pomiędzy włóczęgami...
- Zaakceptujmy niedoskonałość naszych decyzji. Ile koniecznych wyborów jest tylko zgodą na mniejsze zło?
- Pożegnajmy się z nieskazitelnym obrazem samego siebie, jaki chcielibyśmy mieć sami i pokazywać innym ludziom.
- Pogrzebmy pragnienie wszechmocy wobec ludzi, zwłaszcza jeżeli są nam bliscy. Niektóre słuszne decyzje ranią ich czasami. Nie marzmy o czymś przeciwnym: miłość żyje prawdą, jak śpiewa psalmista ("Spotykają się miłość i prawda"). Nasz przyjaciel ma swoją niezależność, nie jest on wytworem naszych pragnień; ma prawo opuścić nas, jeżeli go skrzywdziliśmy. Podstawową cechą przyjaźni nie jest zdobywanie, lecz szacunek: "miłość wybacza wszystko"; "we wszystkim pokłada nadzieję", mówi św. Paweł (1Kor 13, 6-7).