7 grzechów głównych c.d.
dodane 2012-07-21 10:01
Pycha
Ostatni z grzechów głównych charakteryzują dwa aspekty, które niegdyś klasyfikowano jako dwa odrębne grzechy: próżność i pychę właściwą.
Próżność jest usposobieniem duszy nieustannie oczekującej pochwał i aprobaty. Warunkuje ona i ukierunkowuje w znacznej mierze nasze działanie. Żeby to sobie uświadomić, wystarczy wejrzeć w siebie i szczerze zbadać własne myśli i działania. „Próżność wszędy się wciska“ (św. Jan Klimak, Drabina do raju) Obecna jest w naszym sposobie mówienia, ubierania się, w radach, jakich udzielamy, w tym, co piszemy – wszystko uzależniamy od „tego, co ludzie pomyślą.“ Ciągle zabiegamy o ludzki szacunek i aprobatę.
Znaczą część swojego życia poświęcamy budowaniu i strzeżeniu własnego wizerunku, trosce o to, by dobrze wypaść w oczach innych.
Próżność często bywa ukazywana jako cnota i oznaka inteligencji. Mówimy, że należy „dbać o swój wizerunek“, „dać się poznać“, „odnieść sukces“, „dobrze się prezentować“. W ten sposób próżność staje się narzędziem robienia kariery, bogacenia się, a co za tym idzie – zaspokajania impulsów namiętności.
Również życie wypełnione „działaniem dla innych“ często kryje w sobie próżność. Działalność dobroczynna lub „bycie użytecznym“, na przykład poprzez zaangażowanie polityczne, to rzeczy same w sobie dobre, jednak, co często podkreślają Ojcowie, zbyt łatwo ich motorem staje się ambicja, pogoń za władzą i sławą, za swoim ego.
Próżnością jest chwalenie się swoją urodą (zob. Ez 28,17), głosem czy też innymi zaletami danymi nam przez Boga oraz chęć wystawiania ich na pokaz, żeby być chwalonym i czuć się szanowanym, a przez to ukryć swój głęboki egzystencjalny brak pewności siebie.
Pycha, której córą jest właśnie arogancja, rodzi się z nieznajomości samego siebie. Człowiek, który ma zwyczaj przyglądania się swemu wnętrzu, obserwowania i badania własnych myśli i czynów, wie, że jest pełen sprzeczności, zamętu, przebiegłości, głupoty. „Cenzorzy niedoskonałości bliźniego są tacy surowi i rygorystyczni dlatego, że nie osiągnęli jeszcze pełnej i jasnej świadomości własnych wad“. (św. Jan Klimak, Drabina do raju)
Pycha to przekonanie, że rację mam zawsze ja, a winni jakichkolwiek błędów są wszyscy inni oraz czynniki zewnętrzne. Pycha to niezdolność do spojrzenia w pokorze na własną odpowiedzialność.
Na wyższym poziomie pycha jest „pokusą samowystarczalności“. „Im większa jest jakaś istota, tym bardziej chce być autarkiczna. Chce być coraz mniej zależna, tym bardziej zaś chce być swego rodzaju bogiem, który nie potrzebuje innych. Właśnie tu rodzi się ta wola samowystarczalności – wola, którą nazywamy pychą.“ (J.Ratzinger, Bóg i świat)
Dążenie do całkowitej niezależności we wszystkim nie tylko niszczy miłość, łagodność i wzajemną pomoc w stosunkach międzyludzkich, zwłaszcza między mężem a żoną, ale nadto prowadzi do odrzucenia Boga. Człowiek pyszny nie chce uznać, że potrzebuje Boga oraz że wszystkie swoje dobra i cnoty otrzymał od Niego za darmo. Stąd przechwalanie się własnymi zaletami, z czego Bóg stara się nas wyleczyć – często w ten sposób, że pozwala nam popaść w grzechy (zezwala na to, byśmy – z jednej strony – stali się pokorniejsi, z drugiej zaś – wyrozumialsi dla innych). Pycha sprawia również, że złościmy się na siebie, gdy popełniamy błędy lub grzeszymy. Mniemamy bowiem, że jesteśmy na tyle silni, by nigdy nie upadać, a nie dostrzegamy, że właśnie pycha jest największym upadkiem.
Rozpacz może się stać prawdziwą „śmiertelną chorobą duszy“. Cechuje ją jeszcze bardziej podstępna i śmiertelna postać pychy: uważanie się za ofiarę. Św. Jan Klimak, pośród różnych aspektów pychy, takich jak „pogarda bliźniego“, „pragnienie pochwał i nieznoszenie krytyki“, wymienia również „nieustanne obnoszenie się ze swoimi troskami“.
Często posuwamy się jeszcze dalej, a mianowicie dokładamy starań, by pogorszyc sytuację, tym samym wzmagając swoje cierpienia i nie czyniąc nic, żeby się od nich uwolnić. Podświadomie szukamy sposobu, żeby zostać przez innych jeszcze gorzej potraktowanym i jeszcze bardziej znienawidzonym, po to, by w oczach własnych i cudzych stać się jeszcze bardziej nieszkodliwą ofiarą czyjejś złośliwości, co pozwala nam usprawiedliwić samych siebie i utwierdzić się w przekonaniu o słuszności swojej racji.
Jedyną skuteczną bronią przeciwko wadzie pychy jest poznanie siebie. Zdobywamy je przez codzienny rachunek sumienia oraz cierpliwą wewnętrzna pracę nad sobą. Inne użyteczne sposoby to:
-
Wypracować sobie zwyczaj nieosądzania i niekrytykowania innych, starać się natomiast „w pokorze oceniać jedni drugich za wyżej stojących od siebie“ (por. Flp 2,3; por. Łk 18,9-14)
-
Skupiać uwagę na tym, co inni robią dobrego i pięknego oraz na ich dobrej woli, łagodności i życzliwości. Najważniejsze, to zmiękczyć własne serce miłością i pokorą.
-
Rozważać niezwykłą pokorę Chrystusa, zwłaszcza podczas męki.
-
Starać się opanować spontaniczną reakcję gwałtowanej niechęci wobec krytyki, napomnień, a często i udzielanych nam rad. Ćwiczyć się – przeciwnie – w przyjmowaniu tego wszystkiego z pokorą i słowem „dziękuję“.
-
Ćwiczyć się w proszeniu o radę i pomoc: „Posłuchaj rady, przyjmij pouczenie, abyś był mądry w przyszłości“ (Prz 19,20).
-
Nauczyć się wypowiadania swoich przekonań, opatrując je takimi wyrażeniami jak: „Tak mi się wydaje..., może się mylę..., nie wiem....“
-
Zrezygnować z zapewnienia sobie niezależności w każdej sprawie („Muszę mieć swój samochód, swoje pieniądze...“). Nauczyć się zależeć od innych oraz mówić: „dziękuję“ i „proszę“.
-
Prosić o wybaczenie nawet wtedy, gdy jestem przekonany, że mam rację.
-
Przyjmować w milczeniu nagany, również szorstkie, bezpodstawne i niesłuszne, ponieważ „próbą pokory serca jest znoszenie uraz“ (św. Jan Klimak, Drabina do raju)
Ściśle mówiąc, podstawowym sposobem uwolnienia się od próżności i uzależnienia od ludzkich opinii jest badanie, rozumienie, a następnie rozbicie tego obrazu samych siebie, który tworzymy przez całe życie. Wskazując konkretne kroki, Ojcowie radzą na przykład:
-
Wykonywać niecodzienne gesty, które – nie będąc wszakże ani gorszące, ani niemoralne – sprawią, że staniemy się w oczach innych dziwni lub śmieszni. Inspirujący jest w tym przykład św. Franciszka z Asyżu.
-
Pokazywać się innym takimi, jakimi jesteśmy naprawdę: pozwolić płynąć łzom, kiedy przygniata nas smutek lub żałoba; umieć powiedzieć: „nie wiem“, kiedy czegoś nie wiemy; nie pragnąć chodzić zawsze w glorii osoby silnej, pewnej siebie, zdolnej, inteligentnej, do czego być może przyzwyczaiło nas środowisko zawodowe.
„Pokora – twierdzi św. Jan Klimak – jest cnotą, któa usuwa wszystkie namiętności“, gdyż dzięki niej człowiek staje się otwarty na pomoc Boga.