"... i odpuść nam nasze winy..."

dodane 10:21

Zachwyca mnie dostrzeganie działania Pana Boga w moim życiu duchowym - to, jak prowadzi mnie do odkrycia Prawdy.

Wielokrotnie powtarzałam słowa modlitwy "Ojcze nasz" i uważałam, że odpuszczam winy moim winowajcom. Nie hoduję w sobie złości na nich, nie staram się im zaszkodzić, nie jestem wobec nich przykra czy uszczypliwa. Pan pokazał mi jednak, jak bardzo siebie w takim patrzeniu oszukiwałam.

Nie sądziłam, że we mnie tyle nieprzebaczenia. Jak to się przejawiało? Ciągłym mówieniem o przykrościach, które od kogoś doświadczyłam. To wieczne analizowanie zła i skupianie się na nim sprawiało, że na drugiego człowieka patrzyłam przez pryzmat krzywdy, którą mi wyrządził (nawet jeśli ta krzywda była tylko moim subiektywnym odczuciem i pomysłem).

I choć rozumowo tego człowieka "rozgrzeszyłam" - potrafiłam pojąć, czemu tak postąpił, potrafiłam zrozumieć, że mogą być w tej sytuacji różne okoliczności łagodzące, których nie znam, to jednak nie przebaczyło mu moje serce, moja dusza.

Kurczowe uczepienie się czyjejś "winy" (podkreślam, że czasem było to tylko moje subiektywne odczucie doznanej niesprawiedliwości) i wiecznie wspominająca o tym przy każdej nadażającej się okazji, zwłaszcza wtedy, gdy moje słowa o krzywdzie i zranieniu mogły tego człowieka pomniejszyć w czyichś oczach - to było to moje "nieodpuszczenie moim winowajcom".

Owocem tego doświadczenia była decyzja o milczeniu i nie roztrząsaniu przed innymi ludźmi swojego doświadczenia, związanego z bólem, przykrością, krzywdą.

Czy o tym nigdy i nikomu nie mówię? Mówię - czasem wracam do tego w rozmowie z mężem (najbliższym mi człowiekiem), dużo rzadziej, gdy rozmawiam z przyjaciółmi i konieczność tego wymaga. Czasem nawiązuję do tego w rozmowie ze spowiednikiem, gdy chcę zgłebić jakiś temat i trzeba o tym wspomnieć. Poza tym o tym nie mówię, bo nie odczuwam takiej potrzeby. Jestem wolna.

Co więcej, uważam, że nie odczuwanie potrzeby, by o tym doświadczeniu mówić głośno, innym ludziom, to właśnie owoc prawdziwego przebaczenia. To doświadczenie krzywdy było w moim życiu, wpłynęło na mnie, ja o nim pamiętam, ale go nie rozpamiętuję. Odłożyłam na miejsce, jak cegłę, w budowie świątyni, którą jestem - ta cegła jest, ale ja nie zwracam nieustannie wzroku w jej stronę i nie uważam, że to ona jest całym gmachem. Zyskałam właściwe proporcje w swoim patrzeniu.

Dlatego jestem Panu ogromnie wdzięczna, że mi to pokazał i pomógł mi uwolnić mnie samą od zła nieprzebaczenia drugiemu jego winy.

I jeszcze jedno dopowiedzenie:

Można kogoś ogromnie kochać, a mimo to nie wybaczyć mu jakiegoś jego zachowania, słowa. Nieprzebaczenie dotyka nie tylko tych, któych nie lubię. O wiele częściej dotyka z mojej strony osób mi bliskich. Jeśli więc zaczynam komuś wypominać zdarzenia lub słowa z przeszłości, nawet w żartach, to warto się temu dobrze przyjrzeć, bo przeważnie na samym dnie leży brak przebaczenia - i on prowokuje mnie do takiej, a nie innej reakcji czy powiedzenia takich, a nie innych słów.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 23.11.2024

Ostatnio dodane