Ziemia Obiecana
dodane 2012-01-31 20:12
Dopowiedzenie do wczorajszego wpisu...
Wczoraj napisałam, że "życie zaczyna się po 40-tce".
Kiedy rozmawiałam o tym z mądrą osobą, usłyszałam, że to jak wejście do Ziemi Obiecanej... Coś w tym jest.
Zaczął się w moim życiu czas łaski - pokoju serca, radości, łagodności wobec siebie i innych. Czas nowych wyzwań, którym podołać mogę dzięki temu, co przeżyłam i czego doświadczyłam w minionych latach. Do mojej Ziemi Obiecanej wnoszę bogactwo doświadczenia, przeżyć i przemyśleń, które mnie ukształtowały. Teraz, w tej Ziemi, one nie będą leżały odłogiem. Teraz mają czas, by się jeszcze pełniej i głębiej rozwinąć.
To czas zbliżania się do Boga, który daje się znaleźć. Czas, w którym towarzyszy mi Jego błogosławieństwo, o ile idę Jego drogą. Bo nawet będąc w Ziemi Obiecanej nie można siąść na laurach. Trzeba w tej Ziemi walczyć, trudzić się, zagospodarowywać ją, ale nie jestem już "bezdomna". Jestem w "domu" - miejscu, które przygotował dla mnie Pan.
Dotyczy to zwłaszcza powołania małżeńskiego i relacji rodzinnych, ale wpływa na wszystkie inne relacje poprzez to, że sercem i umysłem jestem w mojej Ziemi Obiecanej.
Ciężko było w drodze do tej Ziemi, ale jakże słodki jest czas, gdy za mną już pustynia, ogień i woda, posucha i palące pragnienia. Doświadczenie bólu zmienia człowieka; może być błogosławieństwem. Bo nie jest ważne to, co mnie spotyka, ale to, co z tym zrobię...
Ogromnie trudno to doświadczenie "Ziemi Obiecanej" ująć w słowa, dlatego cieszę się, że jest ktoś, kto doświadcza tego samego i możemy nawet nieudolnymi słowami dzielić się tym doświadczeniem, bardziej sercem niż umysłem rozumiejąc, co drugi człowiek ma na myśli, gdy opisuje swoje teraźniejsze doświadczenie :-)