O miłości siebie samego

dodane 20:13

Prawdziwa miłość siebie polega najpierw na pełnej akceptacji swojego życia takim, jakie ono jest w danej chwili, bez niechęci, zgorzknienia i rezygnacji, ale z prawdziwą cierpliwością i dobrocią serca. Mówimy często o dobroci i cierpliwości wobec bliźnich. Aby móc przyjąć taką postawę wobec innych, tę dobroć i cierpliwość trzeba najpierw okazać sobie samemu. Człowiek, który nie kocha siebie i nie akceptuje swojego życia, nie umie oczekiwać i przyjmować miłości od innych, skłonny jest sądzić, że pozostaje niegodny miłości. Ponieważ wątpi w swoją osobistą wartość, innych ludzi odbiera przede wszystkim jako zagrożenie dla swojej osoby. We wszystkim też szuka potwierdzenia samego siebie.

 

Kiedy wobec człowieka, który nie kocha siebie, inni są doceniani i chwaleni, on czuje się wówczas zagrożony, a nawet atakowany. Rodzi się w nim uczucie zazdrości, z którym nie umie sobie poradzić. Rozwijają się w nim postawy obronne i agresywne. Negatywny obraz własnej osoby i brak podstawowej akceptacji siebie nie pozwalają człowiekowi zbliżyć się do innych i przyjmować ich miłości w sposób naturalny. Brak miłości bliźniego u takiego człowieka nie wynika z nadmiernej miłości do siebie, ale raczej z braku właściwej miłości do siebie.


Kiedy człowiek nie kocha siebie naprawdę i nie akceptuje siebie, rozwija się w nim przesadny lęk przed dostrzeganiem własnych słabości i błędów. Nie jest w stanie stawić im czoła, a tym bardziej wyznać ich przed innymi. Sądzi fałszywie, że takie wyznanie spowodowałoby jeszcze większe oddalenie się od niego. Zamyka się więc w sobie, kryje swoją słabość, maskując swój prawdziwy obraz przed innymi. Ten właśnie lęk przed własnymi słabościami i błędami jest źródłem izolacji, samotności, podejrzliwości i agresji wobec innych.

 

Wielu ludzi doświadcza wielkiego braku prawdziwej obecności drugiego człowieka, to znaczy braku pełnego zaakceptowania ze strony innych. Kiedy jednak znajdzie się ktoś, kto w pełni zaakceptuje i przyjmie taką osobę, wówczas usiłuje ona ciągle sprawdzać wiarygodność tej akceptacji. We wszystkim szuka potwierdzenia jej autentyczności. Ciągła nieufność przytłacza to, co ofiaruje drugi człowiek. Wyobcowanie czyni bowiem człowieka tak zgłodniałym i łakomym szczerych relacji międzyludzkich, że wielkość tej potrzeby jest niemożliwa do zaspokojenia.

(... )

Ogólnie możemy powiedzieć, że w życiu człowieka, który nie kocha siebie i nie doświadcza miłości innych, rzeczy i czynności nabierają ogromnego znaczenia. Posiadanie dóbr materialnych, władza, przyjemność związana z konsumpcją, wszystko to ma wypełniać w człowieku pustkę, jaka powstaje w nim na skutek braku miłości siebie i innych.

(... )

Człowiek uczy się akceptacji swojego życia pod wpływem akceptacji innych. Kiedy doświadcza miłości, rodzi się w nim przekonanie, że jego życie ma wartość. Akceptacja drugiego człowieka ukazuje nam sens życia, jego podstawową wartość. Miłość - akceptacja czyni człowieka dobrym. Stąd też największym darem, jaki człowiek może ofiarować drugiemu, jest całkowita i bezwarunkowa akceptacja - przyjęcie go takim, jakim jest.
Każdy człowiek posiada ogromne pragnienie akceptacji i miłości. Jest to potrzeba tak samo wielka i silna, jak potrzeba pokarmu, stąd też drugi człowiek nie potrafi zaspokoić jej do końca. Tylko Bóg może całkowicie wypełnić nienasyconość ludzkiego serca. Prawdę tę podkreśla fundament Ćwiczeń, stwierdzając, że człowiek został stworzony tylko dla Boga (por. Ćd 23).

(... )

Wielkość miłości Boga polega na tym, że nie stawia On żadnych warunków osobie, którą kocha. W naszym ludzkim sposobie kochania jesteśmy przyzwyczajeni do stawiania warunków w miłości, które ograniczają nas i są powodem naszych wzajemnych manipulacji. "Jeżeli mnie kochasz, winieneś..." - takie rozumowanie wydaje się nam słuszne. Warunki stawiane w miłości obnażają nasz egoizm. Okazuje się, że nie chodzi nam o osobę, którą kochamy, ale o siebie. Bóg natomiast kocha człowieka miłością czystą, bez cienia egoizmu; On nie stawia żadnych warunków - Jego miłość jest bezwarunkowa.

(... )

Bóg nie kocha człowieka za to, kim jest, ale tylko dlatego, że jest. Jego miłość to czysty dar, ona nie oczekuje niczego. Akceptuje człowieka w jego aktualnej rzeczywistości ze wszystkimi ograniczeniami, słabościami, zranieniami. Miłość Boga do człowieka posiada charakter stwórczy. Jeżeli miłość człowieka do człowieka wyzwala w nim to, co najlepsze, to miłość Boga stwarza człowieka. Miłość Boga pozostaje w życiu człowieka bardziej zasadnicza niż samo jego istnienie. Ona pozostaje pierwsza, bo stanowi źródło istnienia. Stworzenie człowieka jest świadectwem nieskończonej miłości Boga, dowodem na to, że swoimi korzeniami człowiek tkwi w Bogu. Od początku Bóg tak pragnął człowieka, że to pragnienie stało się faktem i człowiek zaczął istnieć. Każdy człowiek był przez Boga ukochany - zaakceptowany, zanim zaczął istnieć.

(... )

Dwa przykazania miłości są bardzo ważne, nie stanowią one jednak serca Ewangelii. Sercem Dobrej Nowiny jest miłość Boga do człowieka.

(... )

W powierzchownym podejściu do chrześcijaństwa wiara utożsamiana jest z wysiłkiem zachowania określonego kodeksu moralnego. Za mało podkreśla się, że wiara polega przede wszystkim na doświadczeniu nieskończonej i bezwarunkowej miłości Boga do człowieka. Tam, gdzie Dobra Nowina o miłości Boga nie ma należnego jej miejsca, zdecydowanie przeważa wysiłek moralny. Jednak koncentrowanie się na wysiłku moralnym jest wyrazem rozmijania się z istotą Ewangelii. Człowiekowi grozi wówczas anemia duchowa. Najważniejsze w chrześcijaństwie nie jest to, co człowiek robi dla Boga, ale to, co Bóg robi dla człowieka.

(... )

W wychowaniu do wiary trzeba więc kłaść nacisk na dwie sprawy. Po pierwsze, trzeba dawać nieustannie żywe świadectwo nieskończonej miłości Boga, tak jak Jezus dawał świadectwo miłości swojego Ojca. Niemożliwe jest wychowanie do wiary bez promieniowania miłością Boga. Po drugie, w przepowiadaniu trzeba kłaść nacisk na miłość Boga do człowieka; podwójne przykazanie miłości trzeba ukazywać natomiast jako owoc doświadczenia wiary.


Ze strony zaś tych, którzy podlegają wychowaniu do wiary, konieczne są dwa warunki. Najpierw muszą posiadać pewne doświadczenie ludzkiej miłości: miłość rodziców czy też innych bliskich im osób. Kiedy brakuje tego doświadczenia, wówczas wszystko, co mówi się o miłości, pozostaje niezrozumiałe, oderwane, wyabstrahowane. Trzeba również posiadać doświadczenie ograniczeń związanych z ludzką miłością. Bez tego dotknięcia granic ludzkiej miłości bardzo łatwo można pomylić akceptację ludzką z akceptacją Boga. Człowiek może wówczas żyć w złudzeniu, sądząc, że miłość drugiego człowieka zaspokoi do końca jego potrzebę miłości i akceptacji.

(... )

Człowiek może szukać uzasadnienia akceptacji siebie w potrójny sposób. Po pierwsze, przez autoanalizę, która ma ukazać człowiekowi wartość tkwiącą w nim. Te odkryte wartości stają się podstawą miłości siebie. Po drugie, przez porównywanie się z innymi, które ma wykazać osobistą wyższość (zawsze można znaleźć człowieka "gorszego" od siebie). Po trzecie, przez wiarę w bezinteresowną i bezwarunkową miłość Boga do człowieka. Wartość osoby ludzkiej polega przede wszystkim na tym, że Bóg ją kocha nieskończenie.


Opierając się na pierwszych dwu sposobach, człowiek nigdy nie dojrzeje do pełnej akceptacji siebie. Zawsze będzie bowiem dostrzegał negatywne cechy własnej osobowości, które będą przeszkodą w tej bezwarunkowej akceptacji siebie. Analizując siebie, dostrzeże, że obok pewnych zalet, cnót, zdolności, posiada również wiele słabości, wad i zranień. Porównując się z innymi, zobaczy łatwo, że obok tych, nad którymi ma wyraźną przewagę, są także i ci, którym nie może w żaden sposób dorównać. Doświadczy wówczas uczucia zazdrości.


Kiedy jednak człowiek oprze akceptację siebie na bezwarunkowej akceptacji ze strony Boga, wówczas negatywne cechy własnej osobowości nie będą przeszkodą dla miłości siebie, podobnie jak nie stanowią przeszkody dla miłości Boga. Jeżeli człowiek uwierzy do końca, że w oczach Boga posiada nieskończoną wartość, wówczas nie będzie odczuwał potrzeby szukania innego potwierdzenia swojej wartości u innych. Akceptacja siebie, mająca swe źródło w doświadczeniu miłości Boga, wyzwala człowieka z postaw obronnych i agresywnych wobec innych oraz leczy go z uczucia lęku, zazdrości i zagrożenia.

(... )

Dzięki wierze w nieskończoną miłość Boga człowiek staje się wolny wobec drugiego człowieka i siebie samego.

Najpełniejszym wzorem tej wolności pozostaje Jezus Chrystus. W Jego relacjach z innymi nie było żadnej próby manipulowania ludźmi. Zawsze odnosił się do nich z delikatnością, połączoną z głębokim szacunkiem. Wszyscy czuli się w Jego obecności całkowicie zaakceptowani - przyjęci. Więcej tej akceptacji okazywał Jezus tym, którzy jej więcej potrzebowali, gdyż naznaczeni byli piętnem pogardy i odrzucenia; grzesznicy, celnicy, ubodzy, trędowaci stanowili szczególny przedmiot Jego troski. Żaden człowiek nie był dla Jezusa zagrożeniem, do nikogo nie odnosił się z agresją, nienawiścią, zazdrością. Nawet w chwili śmierci modlił się za swoich wrogów.


Źródłem tej całkowitej wolności wobec wszystkich ludzi, bezwarunkowej akceptacji wszystkich, było doświadczenie miłości swojego Ojca. Miłość Ojca stanowiła dla Jezusa pokarm, była wszystkim. Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło (J 4, 34). Doświadczenie nieskończonej miłości Ojca daje Jezusowi świadomość Jego nieskończonej wartości. Jezus nie potrzebował szukać potwierdzenia swojej osobistej wartości w działaniu czy też przez rywalizację z innymi. Pełna akceptacja siebie, świadomość swojej nieskończonej wartości sprawiały, że w życiu Jezusa nie było cienia egoizmu, cienia szukania siebie w oczach innych ludzi.


Fundament Ćwiczeń jest programem całych rekolekcji. Program ten realizuje się przede wszystkim poprzez kontemplację Jezusa Chrystusa - Jego całkowitego i bezwarunkowego przyjęcia miłości Ojca, która była źródłem miłości siebie. Naśladując Chrystusa w przyjmowaniu miłości Boga, nauczymy się jednocześnie kochać i akceptować siebie.

Peter G. van Breemen SJ

- przyglądam się samej sobie - ile we mnie jeszcze niedociągnięć (i jakie one są) w dziedzinie miłości własnej - i widzę też ten problem w drugim człowieku... bo każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu ma z tym problem

- kocham po ludzku, z elementem egoizmu - nie jestem Bogiem... mogę jedynie dążyć do tego, by tego egoizmu było coraz mniej, ale nie łudzę się, że stanę się jak Bóg - zupełnie i totalnie nie-egoistyczna... obym tylko z egoizmem walczyła, obym nie dała sobie do niego prawa...

- miłość Boga do mnie to źródło mojej akceptacji mnie samej - jeśli wierzę w Jego miłość, nie mogę siebie odrzucić, skoro On mnie nie odrzuca...

- dzięki Ci, Boże, za jezuitów :-)

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 29.04.2024

Ostatnio dodane