Mieć się na baczności przed samym sobą
dodane 2012-01-03 20:22
Wcielony Bóg mówi: Miejcie się na baczności przed ludźmi. Ten, który przyszedł w ciele, przyjął człowieczeństwo z Maryi Dziewicy, ostrzega przed człowieczeństwem. O co tu chodzi?
Wcielenie to nie sielanka. To realizm. Chrystus nie inaczej, jak tylko przez pryzmat prawdy, patrzy na rzeczywistość. Grzech nas spaskudził, powywracał nam w głowach i sercach. Stąd często przewrotnie mając się za ludzi religijnych – tak, jak przywódcy synagog wspomniani w Dziejach Apostolskich czy w dzisiejszej Ewangelii – kamienujemy natchnienia pełne Bożego Ducha, przychodzące do nas w różny sposób.
Miejcie się na baczności przed takim człowieczeństwem, które może przytępić w was wrażliwość na to, co Boże. To przytępienie może iść po bardzo humanitarnej linii tłumaczenia wszystkiego ludzką słabością, błędem, zawodnością bądź wbicia się w takie przekonanie i mniemanie o sobie, do którego nikt nie jest w stanie się dostać.
Uczeni w Piśmie będą przypisywać Bożej mocy Jezusa działanie złego ducha. Powiedzą: Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy.
Szczepan, wspominany w liturgii w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, jest pierwszym po Jezusie męczennikiem, którego otwartość na mądrość Ducha Świętego podniosła wielki krzyk pobożnej synagogi. Św. Łukasz zanotuje: zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem.
Miejcie się na baczności – mówi Chrystus. Uważajcie, aby nie zatkać sobie uszu na natchnienia Ducha Świętego – tego Ducha, który wpisując się w realizm, chce z całą mocą chronić wyznających wiarę w Jezusa. W owej bowiem godzinie – prześladowań i prób – będzie wam podane, co macie mówić. Nie martwcie się o to, jak i co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Pozostańcie wierni słowu – temu słowu, któremu Szczepan w swoim nauczaniu tak wyraźnie daje miejsce w sercu i umyśle. Dzisiejszy fragment z Dziejów Apostolskich zawiera tylko wycinek wielkiej przemowy Szczepana.
Wielką pułapką jest odbieranie słowu leczącej mocy prawdy, która wyzwala, i traktowanie go jako ataku na siebie i swoją wrażliwość. Takie bardzo wyraźne powiedzenie: nie chcę cię słyszeć, nie chcę z tobą o tym rozmawiać. Nieraz, gdy komuś zwraca się uwagę, gdy nam ktoś zwraca uwagę, mówiąc o pewnych niewygodnym nam prawdach, często właśnie tak reagujemy: Nie chcę o tym rozmawiać. Nie chcę tego słuchać. Uwziąłeś się na mnie. Ciągle się mnie czepiasz... Nie chcę, bo...
Dlaczego nie chcę? – Jedną z odpowiedzi na to pytanie może być strach przed zmianami. Nie chcę, bo wolę wierzyć, że sobie nie poradzę i zostanę jeszcze za to ukarany, niż wierzyć, że miłość Boga, wpisująca się w realia, cierpliwie kształtuje we mnie człowieka pełnego mocy i Ducha Świętego, który dziś być może nie będzie składał aż tak wyrazistego świadectwa wiary w Jezusa, jak św. Szczepan, ale człowieka, który wytrwale, do końca, chce zostać wierny Jezusowi, współpracując w codziennym, białym męczeństwie, przez wierność słowu.
Panie, dziękujemy Ci za to, że dajesz nam bardzo realny ogląd rzeczywistości naszego serca i umysłu. Dziękujemy Ci za to, że posyłasz nam swoje słowo, które ma moc zbawić dusze nasze. Dziękujemy Ci, że dotykasz naszej kondycji. Spraw, abyśmy odkrywszy tę kondycję, z wielkim zaufaniem zbliżyli się do Ciebie, nawet gdyby całe nasze ciało, cała dusza, doznawała głębokiego lęku. Przygarnij nas z lękiem i tak przemawiaj do naszych serc, by słowo oczyszczało nas z tego, co jeszcze Ci nie ufa, co nie pozwala Ci jeszcze kochać nas uzdrawiającą miłością, kształtującą w nas odważne postawy wyznawania wiary w Ciebie.