Zabłąkana owca

dodane 09:18

Pewien gospodarz miał sto owiec i zgubił jedną (Łk 15)

 

Prawie każdy z nas, w pewnym okresie swego życia, był tą zbłąkaną owcą.

Wplątaną w ciernie grzechu lub płochości ziemskie.

Przypomnij sobie.

Wskrześ ciemne godziny swej przeszłości.

Miałaś może 10, 16, 20 lat, a może i więcej.

Nadeszły pokusy.

Opuściłaś owczarnię.

Wyrzekłaś się Boskiej przyjaźni.

Pod wpływem namiętności mówiłaś:

„Nie znam tego Człowieka”.

Ten Człowiek to był twój Stwórca i Pan.

 

O chwile szkaradnej niewdzięczności.

Za mało myślisz o nich.

Nie opłakujesz swych zdrad.

Piotr opłakiwał je całe swe życie.

A ty wesoło znosisz swe grzechy.

Nigdy ich nie zgłębiałaś.

A byłoby to szlachetnie, gdybyś dobrze zapamiętała straszliwą ranę zadaną Boskiemu Sercu.

Skąd spłynęły krople Krwi.

Które cię odkupiły.

 

Poświęć przynajmniej jeden dzień w tygodniu na pokutę za grzechy przeszłości.

Grzechy oddaliły cię od Boga.

A posłuchaj, co Zbawiciel mówi o twym grzechu.

On nie mówi: „Ona zginęła”.

Lecz: „Pasterz zgubił owcę”.

To jego zguba.

On cierpi.

Czuje się pokrzywdzony i nieszczęśliwy z tego powodu.

 

Zastanów się nad głębią tego wyrażenia.

On się martwi.

I mówi o tym.

A przecież jesteś taką marnotą!

Tak, marnotą dla ludzi, którzy nie zwracają uwagi.

Marnotą dla siebie samej.

Lecz jesteś czymś ważnym dla Boga!

 

(… )

Gdy odeszłaś z owczarni, Jezus nie spuszczał cię z oczu.

Chociaż miał tylu dobrych, którzy pocieszali Go na pewno.

Ale On nie miał ciebie.

A ty byłaś w niebezpieczeństwie.

Twój los męczył Go, że opuścił dziewięćdziesięciu dziewięciu wiernych i poszedł za jedną.

Można powiedzieć, że się wyparł ich czułości.

Gdyż nie mógł żyć bez ciebie.

 

Trzeba odwagi, aby mówić podobne rzeczy.

A jednak Zbawiciel Sam to mówił.

Powtarzamy tu jedynie Jego własne słowa.

 

I poszedł za tą jedną.

 

Nie złorzeczył jej, chociaż na to zasłużyła.

Nie czekał na nią.

Nie wszedł na wzniesione miejsce, aby Go zobaczyła i mogła wrócić.

Już i to byłoby wspaniałomyślne.

Lecz nie, to Mu nie wystarczyła.

On zabiega jej drogę, by ją odnaleźć, pośpieszył jej drogami.

A były to drogi błotniste od grzechu.

Odrażające dla Jego Świętości Nieskalanej.

 

Przypomnij sobie, tak, przypomnij sobie. Nie zrozumiesz tej wzruszającej przypowieści zanim nie zrozumiesz, że to mowa o tobie.

To ty zgubiłaś się na ścieżkach zła.

A Bóg, który nienawidzi zła, szukał cię.

Wołał.

Zsyłając na ciebie niesmak i cierpienie.

Niepokoił wyrzutami sumienie.

I rozczarowaniami.

Mógł i powinien cię opuścić.

I tak by uczynił „najemnik”.

Lecz On, ten Najlepszy Pasterz, z tym większą miłością poszedł za tobą.

 

Myślałaś, że już cię nie kocha.

Że jest zniechęcony.

Że zostawił cię własnemu losowi.

A On cię kochał, jak nigdy.

Roztaczał wszystkie łaski, aby cię przyciągnąć, nie gwałcąc twej wolności.

Mówił ci: „Dziecko moje jedyne”.

Natchnął dusze wybrane, żeby modliły się za ciebie.

Stworzył taką Teresą od Jezusa i wielu innych świętych, by kupić duszę twoją i zbawić ją.

Do jakiego stopnia, posuwa się miłość Boga!

 

(… )

Człowiek zgniótłby mrówkę, gdyby go ugryzła, Jezus zaś nie zgniótł ciebie, mimo upokorzeń, jakich Mu nie szczędziłaś.

Znosząc twe ubliżające odwlekania.

Tysiące razy pukał do zamkniętych drzwi twego serca.

Zbuntowanego sumienia.

Zmęczył się.

I poranił.

Chodził przecież po cierniach i głogach.

Patrz, jakie rany na stopach i dłoniach.

A to twoje dzieło.

Szedł za tobą.

Zbłąkaną owcą.

Aż Mu się wreszcie oddała.

Aż powiedziała: dosyć już mam tego!

Strasznie cierpię w mocy grzechu.

Już więcej nie mogę, o mój Boże!

 

I kładzie ją na ramiona swoje.

 

Nareszcie! Boski Pasterz odnalazł swą owcę.

Cóż z nią pocznie?

Będzie się gniewał? Nie.

Ukarze ją? Nie.

Pozbawi swych łask?

Będzie ją pędził przed sobą aż do owczarni? Nie. Nie. Nie!

 

Gdy się ze skruchą spowiadałaś, nie odmówiono ci rozgrzeszenia.

Nie kazano czekać na przebaczenie.

Nie powiedziano: „Nie wolno ci przystępować do Komunii świętej”.

Nie posłyszałaś żadnej wymówki.

Nie rzucano na cię klątwy.

Jezus zastosował niewymowną słodycz.

Byłaś zraniona.

Krew płynęła z twych ran.

Dusza była obmierzła.

Tyle złości tam się nagromadziło.

I ta nędza wzruszyła Serce Jezusowe.

Wziął cię na swe Boskie ramiona.

A głowa twoja smutna i opuszczona dotykała Jego Boskiej twarzy.

 

O jak słodki był pocałunek Jezusa, dany duszy mojej – wyznała święta Teresa z Lisieux.

I tobie dał Jezus ten pocałunek w chwili twego nawrócenia.

W taki sposób zemściła się Miłość Boga.

 

Refleksje ewangelijne

Abbe P. Marc

fragment rozważania: "Zabłąkana owca"

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 27.04.2024

Ostatnio dodane