Jezus - obraz niewidzialnego Boga

dodane 13:23

Aby dojść do Boga, musimy nauczyć się akceptować fakt, że to Bóg pierwszy przyszedł do nas. Grzech pierworodny polegał na tym, że człowiek usiłował wydrzeć mądrość, która mogła być tylko darem (Rdz 3, 1-7). Grzech ludzki w dalszym ciągu jest próbą zejścia z dróg Bożych. Od dawna jestem zakłopotany i zaniepokojony tym, że mężczyźni i kobiety w Starym Testamencie często głębiej rozumieli Boga, a ich relacja z Bogiem była z pewnością bardziej osobista, niż jest to udziałem wielu chrześcijan. W Jezusie z Nazaretu Boskość weszła w nasz świat i w naszą historię. Bóg stał się jednym z nas. Ale my chcielibyśmy ominąć drogę Bożą. Pierwotna pokusa jest wciąż aktualna: będziecie „tak jak Bóg". Podstawowa prawda chrześcijańska brzmi: „Ja jestem drogą" Q 14, 6). Jeśli droga Boga do ludzkości wiedzie przez człowieka Jezusa, to nasza chrześcijańska droga do Boga prowadzi przez człowieczeństwo Jezusa.

(... )

Jezus jest odbiciem samej istoty Boga jako osoba ludzka, podobna do nas we wszystkim. Jezus mówi nam, jaki jest Bóg. Jezus jest Bożym wezwaniem i wyzwaniem pod naszym adresem. Możemy powiedzieć zgodnie z prawdą, że Bóg jest miłością, ale nie mamy pojęcia, czym miłość Boga jest sama w sobie. W Jezusie widzimy miłość Boga w działaniu. Dowiadujemy się, że Bóg jest z nami w naszym cierpieniu i w śmierci. Upewnia nas o tym cierpienie i śmierć Jezusa.

W Jezusie Bóg ukazał się w ludzkiej postaci: „On jest obrazem Boga niewidzialnego" (Kol 1, 15). W praktyce prześlizgnęliśmy się obok tego ludzkiego aspektu. Zwróciliśmy się natomiast w stronę „ikony Boga", w wygodny sposób pozbawionej cech krytycznego proroka. Umieściliśmy Jezusa w Jego niebieskim domu. I postąpiliśmy mądrze, ponieważ dawno zdaliśmy sobie sprawę, że tam jest bezpieczniejszy! Klękamy przed „naszym Panem", który w niczym nam nie przeszkadza, dzięki temu, w jaki sposób Go postrzegamy. W rzeczywistości nie wywiera On żadnego krytycznego wpływu na życie naszego świata. Ale bliskość Jezusa z Nazaretu jest dla nas bardzo niewygodna. Pozostaje Ewangelia i niesione przez nią wyzwanie, jej „niebezpieczna pamięć".

(... )

Ewangelia jest Dobrą Nowiną nie tylko o Jezusie, ale także o Bogu Jezusa, Stworzycielu nieba i ziemi, Bogu wszystkich mężczyzn i kobiet. [...] Patrząc na życie Jezusa, my, chrześcijanie, uczymy się wyrażać z trudem to, kim jest „Bóg" i czym może stać się „ludzkość".
 
Być może wszystko to, co da się powiedzieć, najlepiej wyraża zdanie: Jezus jest osobą ludzką, w której Bóg jest obecny w pełni.
 
(... )
 
Prawdziwy i rzeczywisty Jezus jest uwielbionym Zbawicielem, który żyje pośród nas. Zawsze będzie On okryty mgłą tajemnicy. Ludzki umysł nie jest w stanie przeniknąć do końca rzeczywistości jakiejkolwiek osoby - a cóż dopiero rzeczywistości Zmartwychwstałego.
 
(... )
 
Jezus historyczny nie pokrywa się z Jezusem ewangelicznej narracji. Narracja ta zawiera wiele treści, które nie są historyczne. Obraz przedstawiony w Ewangelii jest „wierny" nie w znaczeniu detalicznej ścisłości, ale w tym sensie, że zawiera prawdę. Prawdę ewangelicznego przekazu w istotnych kwestiach gwarantuje zaakceptowanie go przez pierwotną wspólnotę wierzących. Ewangeliczny Jezus to więcej niż Jezus historyczny: Ewangelia przedstawia nie tylko historię, ale także to, co ponadhistoryczne, nie tylko fakty, ale również ich teologiczną interpretację. Z drugiej strony, obraz Jezusa w kościelnym przepowiadaniu jest często pomniejszony lub niewierny w stosunku do Jezusa historycznego, w którym obraz ów jest zakorzeniony.

(... )

Dla Marka Bóg z pewnością był obecny w Jezusie z Nazaretu. Jego Jezus był człowiekiem, który w Getsemani błagał Boga, by oddalił od Niego kielich męki i który na krzyżu przeżył straszne cierpienie opuszczenia przez Boga. Chrystologia Markowa nie była chalcedońska - i nie mogła być. Jego chrystologia jest na wskroś chrześcijańska i stanowi wielkie wyzwanie. Chrystologia Marka nie jest gorsza od innych chrystologii nowo-testamentalnych. Jest odmienna. Chrześcijaństwo dotyczy rzeczywistości. Marek był teologiem realistycznym. Jego realizm uwidacznia się w autentycznie chrześcijański sposób w jego chrystologii -portrecie Jezusa Chrystusa.

Zgorszenie śmierci Jezusa trwa. Musiał się z nim zmagać św. Paweł. Znalazł on określenie na Boską logikę, która za tym stała: głupstwoBoga. Jeśli, będąc Żydem, musiał się boleśnie zmagać z zatwardziałością Izraela, to wcześniej jeszcze, również jako Żyd, musiał pogodzić się z głębszą trudnością - problemem ukrzyżowanego Mesjasza. W Liście do Galatów stwierdził: „Z tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił - stawszy się dla nas przekleństwem, bo napisane jest: Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie" (Ga 3,13). Przyznaje w tym miejscu to, co w oczach każdego Żyda jednoznacznie obaliłoby chrześcijańskie twierdzenie, że Jezus jest Mesjaszem. Przeciwko temu twierdzeniu przemawiało słowo Tory, niedwuznaczne słowo Księgi Powtórzonego Prawa: „Jeśli ktoś popełni zbrodnię podlegającą karze śmierci, zostanie stracony i powiesisz go na drzewie - trup nie będzie wisiał na drzewie przez noc, lecz tegoż dnia musisz go pogrzebać. Bo wiszący jest przeklęty przez Boga" (Pwt 21, 22-23).
 
Według tradycji chrześcijańskiej Jezus został zgodnie z zapowiedzią skazany na śmierć przez arcykapłana i Sanhedryn jako „bluźnierca" (Mk 14,63-64 i teksty paralelne). I został „powieszony na drzewie" - ukrzyżowany. Najwyraźniej opuszczony przez Boga nie mógł, zgodnie z wszelką logiką, być Bożym Pomazańcem. Jest rzeczą oczywistą, że Paweł, „prześladowca Kościoła" (Flp 3, 6; por. Ga 1, 14· 23), musiał, w obliczu szokującego chrześcijańskiego twierdzenia, sam pogodzić się ze „zgorszeniem".

(... )

Paweł oświadczał: „My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan" (1 Kor 1, 23) na podstawie własnych gorzkich doświadczeń. Nie myślał tylko o wyzwaniu, jakim była działalność misyjna, ale z pewnością wspominał również swoje wewnętrzne rozdarcie. Nie chciał znać „niczego więcej, jak tylko Chrystusa, i to ukrzyżowanego" (1 Kor 2, 2), ponieważ w Nim właśnie odkrył moc Bożą i mądrość Bożą (por. 1 Kor 1, 24). Paweł nie postrzegał zmartwychwstania Jezusa jako „operacji ratunkowej". Uważał je za nieodłączny wymiar krzyża.

 
Zmartwychwstanie ukazało krzyż we właściwym świetle i dowiodło, że „co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi" (1 Kor 1, 25). Paweł nie chciał ukrywać zgorszenia krzyża. Nie zamierzał kwestionować głupstwa Boga. W zgorszeniu krzyża Jezus był autentycznym obrazem wszechmocnego Boga - Boga nieskończonej potęgi, który nie jest nigdy Bogiem przemocy. Ukazywał On prawdziwego Boga nieskończonej miłości, współczucia i przebaczenia.

 

Harrington Wilfrid J. OP

nd pn wt śr cz pt sb

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

Dzisiaj: 04.05.2024

Ostatnio dodane