Jezus - obraz niewidzialnego Boga
dodane 2011-04-14 13:23
Aby dojść do Boga, musimy nauczyć się akceptować fakt, że to Bóg pierwszy przyszedł do nas. Grzech pierworodny polegał na tym, że człowiek usiłował wydrzeć mądrość, która mogła być tylko darem (Rdz 3, 1-7). Grzech ludzki w dalszym ciągu jest próbą zejścia z dróg Bożych. Od dawna jestem zakłopotany i zaniepokojony tym, że mężczyźni i kobiety w Starym Testamencie często głębiej rozumieli Boga, a ich relacja z Bogiem była z pewnością bardziej osobista, niż jest to udziałem wielu chrześcijan. W Jezusie z Nazaretu Boskość weszła w nasz świat i w naszą historię. Bóg stał się jednym z nas. Ale my chcielibyśmy ominąć drogę Bożą. Pierwotna pokusa jest wciąż aktualna: będziecie „tak jak Bóg". Podstawowa prawda chrześcijańska brzmi: „Ja jestem drogą" Q 14, 6). Jeśli droga Boga do ludzkości wiedzie przez człowieka Jezusa, to nasza chrześcijańska droga do Boga prowadzi przez człowieczeństwo Jezusa.
(... )
Jezus jest odbiciem samej istoty Boga jako osoba ludzka, podobna do nas we wszystkim. Jezus mówi nam, jaki jest Bóg. Jezus jest Bożym wezwaniem i wyzwaniem pod naszym adresem. Możemy powiedzieć zgodnie z prawdą, że Bóg jest miłością, ale nie mamy pojęcia, czym miłość Boga jest sama w sobie. W Jezusie widzimy miłość Boga w działaniu. Dowiadujemy się, że Bóg jest z nami w naszym cierpieniu i w śmierci. Upewnia nas o tym cierpienie i śmierć Jezusa.
W Jezusie Bóg ukazał się w ludzkiej postaci: „On jest obrazem Boga niewidzialnego" (Kol 1, 15). W praktyce prześlizgnęliśmy się obok tego ludzkiego aspektu. Zwróciliśmy się natomiast w stronę „ikony Boga", w wygodny sposób pozbawionej cech krytycznego proroka. Umieściliśmy Jezusa w Jego niebieskim domu. I postąpiliśmy mądrze, ponieważ dawno zdaliśmy sobie sprawę, że tam jest bezpieczniejszy! Klękamy przed „naszym Panem", który w niczym nam nie przeszkadza, dzięki temu, w jaki sposób Go postrzegamy. W rzeczywistości nie wywiera On żadnego krytycznego wpływu na życie naszego świata. Ale bliskość Jezusa z Nazaretu jest dla nas bardzo niewygodna. Pozostaje Ewangelia i niesione przez nią wyzwanie, jej „niebezpieczna pamięć".
(... )
(... )
Dla Marka Bóg z pewnością był obecny w Jezusie z Nazaretu. Jego Jezus był człowiekiem, który w Getsemani błagał Boga, by oddalił od Niego kielich męki i który na krzyżu przeżył straszne cierpienie opuszczenia przez Boga. Chrystologia Markowa nie była chalcedońska - i nie mogła być. Jego chrystologia jest na wskroś chrześcijańska i stanowi wielkie wyzwanie. Chrystologia Marka nie jest gorsza od innych chrystologii nowo-testamentalnych. Jest odmienna. Chrześcijaństwo dotyczy rzeczywistości. Marek był teologiem realistycznym. Jego realizm uwidacznia się w autentycznie chrześcijański sposób w jego chrystologii -portrecie Jezusa Chrystusa.
(... )
Paweł oświadczał: „My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan" (1 Kor 1, 23) na podstawie własnych gorzkich doświadczeń. Nie myślał tylko o wyzwaniu, jakim była działalność misyjna, ale z pewnością wspominał również swoje wewnętrzne rozdarcie. Nie chciał znać „niczego więcej, jak tylko Chrystusa, i to ukrzyżowanego" (1 Kor 2, 2), ponieważ w Nim właśnie odkrył moc Bożą i mądrość Bożą (por. 1 Kor 1, 24). Paweł nie postrzegał zmartwychwstania Jezusa jako „operacji ratunkowej". Uważał je za nieodłączny wymiar krzyża.