Działanie
dodane 2011-04-09 19:07
„Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię.” (Jr 1,5)
Niech lęk przed pomyłka nie powstrzymuje cię przed rozpoczynaniem czegokolwiek. Bogu nie przeszkadzają twoje pomyłki i to, że nie do końca rozumiesz Jego wolę. Ważne, żeby zacząć, a On da ci to, czego ci brakuje. Umocni cię i wskaże właściwy kierunek. Zadba o każdy szczegół, czasami w zupełnie zaskakujący sposób. Bóg stworzył cię w określonym celu i powołał do dzieła, które jedynie ty możesz wykonać.
„Duchu Święty, daj mi poznać, w jaki sposób mam służyć Bogu. Daj mi odwagę i ufność w Boże prowadzenie.”
„Wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu.” (J 20,1)
Jak często zdarza ci się robić coś, o czym wiesz, że jest zupełnie bez sensu? Czytać wiele razy list otrzymany od kogoś bliskiego, choć przecież znasz jego treść. Martwić się o kogoś, na czyj los zupełnie nie masz wpływu. Siedzieć przy łóżku nieprzytomnej osoby, która nie może z tobą porozmawiać ani nawet cię zobaczyć. Wyjmować i oglądać po raz któryś już z kolei ubranka przygotowane dla wyczekiwanego dziecka, które ma niedługo przyjść na świat. Na pozór niepotrzebne, bezsensowne czynności, marnowanie czasu. A przecież one podtrzymują miłość.
Jest też nieco inny bezsens. Trwać przy kimś, kto ewidentnie na to nie zasługuje. Postępować uczciwie wobec kogoś, kto stosuje zupełnie inne zasady gry. Mówić prawdę w środowisku, gdzie kłamstwo jest uznawane za rzecz normalną. Rzetelnie pracować, chociaż mamy pewność, że nie spotka nas za to nagroda. Ująć się za kimś, za kim ujmowanie się nie jest w dobrym tonie. Po ludzku nie ma to sensu. A przecież bez tego nie byłoby człowieczeństwa.
Maria Magdalena po upływie szabatu, jeszcze przed świtem, poszła do grobu Jezusa. Nie mogła już nic dla Niego zrobić. Był martwy. Może wciąż jeszcze miała przed oczami koszmarne sceny męki i krzyża, agonię i wycie tłumu. Może chciała po prostu dotknąć kamienia, przylgnąć do niego i doznać ulgi, że jej umiłowany Pan już nie cierpi. Jej miłość, której nie mogła Mu już okazać w żaden inny sposób, wyraziła się w pozornie bezsensownym zrywaniu się przed świtem, drodze do grobu i łzach tęsknoty. A co najpiękniejsze, Pan przyjął te na pozór bezsensowne gesty miłości. Ona pierwsza ujrzała Go żywego i usłyszała z Jego ust swoje imię.
Czy jesteś w stanie zrobić dla Boga coś, co po ludzku jest bez sensu? Stracić czas na adorację Najświętszego Sakramentu albo na modlitwę czy lekturę Biblii, nawet gdyby trzeba było w tym celu wstać o świcie? A może stracić czas na wysłuchanie kogoś, kogo nikt już nie chce słuchać, bo wszyscy postawili na nim krzyżyk? Podjąć się niewdzięcznego zadania ze świadomością, że twój wysiłek doceni jedynie Bóg? Czy jesteś w stanie kochać jak Maria Magdalena?
„Panie Jezu, Ty jesteś moją miłością. Wyrwij mnie z marazmu i rutyny. Naucz mnie oddawać życie Tobie i bliźnim, nawet gdy wydaje mi się to bez sensu.”
Nie jesteśmy w stanie przeżyć dnia bez działania Ducha Świętego, a już zwłaszcza przeżyć go po chrześcijańsku. To On oświeca umysł, prowadzi przez codzienne obowiązki, dodaje siły, pozwala spojrzeć na własne życie z Bożej perspektywy.
O co prosisz, wypowiadając słowa: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”? O prawdziwy chleb i inne potrzebne ci do życia środki materialne? O pokój serca, cierpliwość, siłę, konieczne do godnego przeżycia kolejnego dnia? Wszystko to są dobre modlitwy. Czy jednak prosisz również o Ducha Świętego w przekonaniu, że jest ci niezbędny do życia?
„Przyjdź, Duchu Święty, działaj z mocą w moim sercu, tak jak działałeś w Apostołach i prorokach. Pomóż mi doświadczyć Twojej obecności w moim życiu i być Ci uległym.”
„Słowo wśród nas” lipiec 2010