Refleksja
dodane 2011-02-13 09:27
To, jak zachowuję się wobec drugiego człowieka, jak i co o nim mówię, nie świadczy o nim - świadczy o mnie.
Moje zachowanie, słowa, gesty, którymi "mówię" o kimś, mogą jedynie inną osobę odwieść od próby nawiązania z kimś kontaktu, od podjęcia próby poznania kogoś. Ale nadal tylko mnie wystawiają świadectwo, nie drugiemu człowiekowi.
Mówią o tym, jak ja patrzę na drugiego człowieka, na świat, jaka ja jestem i z czym ja mam problemy. Pokazują moje słabości, zranienia, wykrzywienia, chorobę serca i umysłu. Pokazują dobro i zło we mnie.
Jest tak, ponieważ to ja podejmuję decyzje o moich zachowaniach, słowach, gestach. Problem w tym, by poznać swoje zniewolenia, skrzywienia - i nauczyć się podejmować decyzje w jak największej wolności od swojej słabości, zranień, zła, które gnieździ się w moim sercu, a które szatan - mistrz kłamstwa - wspaniale umie wykorzystywać w sposób, z którego rzadko kto zdaje sobie sprawę.
Poznawanie siebie, nauka podejmowania właściwych decyzji, nauka rezygnowania z niewłaściwych decyzji jest bardzo trudna i burzy wewnętrzny obraz samej siebie, który sobie nieustannie stwarzam, a który Pan Bóg cierpliwie nieustannie burzy poprzez różne sytuacje, ludzi, słowa.
Człowiek jest w temacie poznawania prawdy o sobie ogromnie leniwy. To lenistwo duchowe, straszniejsze i groźniejsze od tego fizycznego, widzialnego. Człowiek boi się trudów, ewentualnej pustki, konieczności podjęcia pewnych decyzji - i to tez pożywka dla złego ducha, by zniechęcać, rozleniwiać, wskazywać, że jest ważniejsza praca/zadanie/sprawa, niż poznawanie siebie. Ale jak, nie znając siebie, mam wiedzieć dobrze, do czego stworzył mnie Pan? Jaki jest prawdziwy cel mego życia i jaka jest najlepsza droga realizacji mojego powołania?
To, jak ktoś zachowuje się wobec mnie, jak i co o mnie mówi, nie świadczy o mnie - świadczy o tym człowieku.