Czym jest chrześcijaństwo

dodane 09:24

Chrześcijańska nowina jest pomyślna, bo mówi człowiekowi uwikłanemu w swoją niezdolność do etycznego heroizmu, że jest nadzieja: Bóg nam przebaczył w Chrystusie. Chrześcijaństwo jest dobrą nowiną o zbawieniu, czyli jest przede wszystkim soteriologią. Opowieścią o tym, że coś niesamowicie istotnego zmieniło się w relacji pomiędzy Bogiem i ludźmi przez przyjście, nauczanie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.

Redukując chrześcijańską opowieść tylko i wyłącznie do wymiaru etycznego, moglibyśmy zagubić to, co ewangelii daje całą jej siłę. A mianowicie fakt, że przez wydarzenie Chrystusa coś takiego się stało w relacji Bóg-człowiek, że odtąd to radykalne wyzwanie etyczne, by być tak jak Chrystus, by naśladować Chrystusa, jest możliwe do zrealizowania. Nie dzięki naszym zdolnościom, ale dzięki mocy udzielonego nam Ducha. Chrześcijaństwo nie opowiada w pierwszym rzędzie o tym, co człowiek wobec Boga powinien zrobić, lecz o tym, co Bóg zrobił, robi, zrobi dla człowieka i wraz z człowiekiem.

Ewangelie kanoniczne nie wystarczą zatem do przekazania całości chrześcijańskiej Dobrej Nowiny. Nie przekazują bowiem części pierwotnego doświadczenia zbawienia, które stało się udziałem uczniów po zmartwychwstaniu, w mocy Ducha. To jest opowiedziane w „teologicznych” pismach Nowego Testamentu, zwłaszcza w Listach Pawłowych czy w Liście do Hebrajczyków. Z kolei teologia ta, jak też postać i nauczanie samego Jezusa, może być właściwie zrozumiana tylko na tle Starego Testamentu, na tle szerszej czy dłuższej opowieści o zbawieniu. Ona nie zaczyna się od Chrystusa, raczej w Nim osiąga swój kulminacyjny moment. A to oznacza, że musimy pozostać przy lekturze Starego Testamentu, który – co najmniej jako konieczny kontekst – stanowi część Dobrej Nowiny.

(... )

Pamięć o Chrystusie jest przechowywana w Kościele wraz z doświadczeniem zbawienia. Kto choć raz głęboko przeżył na przykład sakrament pojednania lub celebrację Wigilii Paschalnej, wie doskonale, o czym piszę. Zatem Dobra Nowina, tekst i doświadczenie, dociera do nas przez pokolenia; przez pokolenia wierzących, modlących się, w jakiś sposób wyrażających swoją wiarę ludzi. Te pokolenia wytworzyły mnóstwo „lokalnych” opowieści o wierze, z których każda opowiada także o nowych doświadczeniach, w których ujawnia się działający nadal w wierzących Duch. Dwa tysiące lat, miliony opowiadań, setki form wyrażania doświadczeń. W każdym jakoś zawarte są ślady dróg Boga do człowieka i ludzkich odpowiedzi. Bogactwo zapierające dech w piersiach. Czasem też – przyznajmy – przytłaczające.

(,,, )

Na koniec proponuję, żeby jednak nie rozstawać się zupełnie z marzeniem o czystym, ewangelicznym chrześcijaństwie. To marzenie bez wątpienia naiwne. Ale warto je zachować, bo ma moc przypominania nam o tym, że istnieje pewien rdzeń chrześcijaństwa, który da się opowiedzieć w parę godzin, choćby w drodze z Katowic do Warszawy; podstawa naszego rozumienia Boga i świata w Chrystusie, który do nas przyszedł, którą da się zawrzeć na kilkudziesięciu stronach. Zatem da się nauczyć chrześcijaństwa bez pięcioletnich studiów teologicznych. Da się nauczyć żyć doświadczeniem chrześcijańskim bez konieczności poznawania całej historii teologii, bez studiowania kilkudziesięciu tomów historii Kościoła. Dobrze jest to sobie czasem przypomnieć, choćby marzeniem.

ks. Grzegorz Strzelczyk

nd pn wt śr cz pt sb

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

Dzisiaj: 03.05.2024

Ostatnio dodane